Proszę państwa, to nie jest tak, że nasz rynek muzyczny to jakiś Trzeci Świat. Mamy wspaniałych artystów, z którymi bardzo często chcą nagrywać gwiazdy z zagranicy. Najpierw była Kayah i Goran Bregović, potem Anna Maria Jopek z Patem Methenym, a teraz mamy Gosię Andrzejewicz z Dr. Albanem, który 20 lat temu miał przebój „It’s My Life", a dwa lata temu ściągnął na swój koncert z playbacku pół Słupska. Całość piosenki polskiej wojowniczki i szwedzkiego dentysty poznamy w połowie maja, ale już teraz możemy być dumni. Tym razem Słupsk stawi się w komplecie.
Jak jeden dzień
Nie dalej jak wczoraj XXX- -lecie swojej kariery estradowej świętował Staszczyk Zygmunt i jego formacja T.Love. Na wielkim koncercie na placu Biegańskiego w Częstochowie T.Love wykonał wraz z zaproszonymi gośćmi wszystkie swoje 1253 przeboje. I można byłoby jakoś zażartować z tej sytuacji, zwłaszcza że ostatnie dokonania grupy są równie słuchalne co remont u sąsiada, ale faktem jest, że każdy kiedyś ich lubił, i będąc pod wpływem, zaśpiewał jakąś ich piosenkę. Nawet piszący te słowa. Szczerze gratulujemy jubileuszu.
Tylko złota brak
Płyta Edyty Górniak po trzech miesiącach od premiery nie pokryła się nawet złotem. Nic dziwnego – piosenkarka wybrała dosyć ciekawe taktyki promocyjne; wypisywanie na Facebooku metafizycznych rejterad o „obrazie serca ludzkości" czy zagranie koncertu w Empiku, na którym w śpiewaniu tekstów nie pomogła jej nawet książeczka z własnej płyty. I żeby jeszcze za tą awangardą w czynach stała jakaś awangarda w muzyce. Ale niestety – „My” to polski pop w całej swojej nijakiej i bezbarwnej okazałości. Nie polecamy.
Z wizą na JarzynęOkazuje się, że jeśli ktoś chce zobaczyć spektakl Grzegorza Jarzyny, musi najpierw wyrobić sobie wizę. Oparty na filmie „Festen" spektakl „Uroczystość” święci triumfy w Nowym Jorku i doczekał się pozytywnych recenzji m.in. w „New York Timesie” i „New York Post”. Biorąc pod uwagę prowadzoną obecnie przez urzędników politykę teatralną, Jarzyna może szybko do Polski nie wrócić. Chyba że ktoś radnym w Warszawie przetłumaczy, przeczyta i wytłumaczy ten artykuł z „New York Post”.
Jeśli lubisz łzy
Dopadły mnie słuchy, że film „Mój rower", który już zaraz powalczy o Złote Lwy w Gdyni, może być jednym z najmądrzejszych i najbardziej wzruszających polskich filmów ostatnich lat. Dziesięć lat temu reżyser Paweł Trzaskalski poruszył całą Polskę „Edim”, zatrudniając wtedy do głównej roli Henryka Gołębiewskiego. Tym razem pokiereszowanego przez życie głównego bohatera zagra Michał Urbaniak, legenda polskiego jazzu; jego syna – Artur Żmijewski. Czekam z ciekawością.
Coś jest nie tak
O Lwy w Gdyni powalczy też film „Bez wstydu" Filipa Marczewskiego, zapowiadany w prasie jako wysoce kontrowersyjny. Sądząc po trailerze, czego tam nie ma. Brat zakochuje się w siostrze, w tym samym czasie upiorny facet w garniturze szarpie w łazience siostrę za włosy, a wszyscy krzyczą i trzaskają drzwiami. Dyrektor artystyczny GFF, Michał Chaciński narzekał ostatnio w Tok FM, że polskim filmowcom sprała mózgi zacofana i zła polska telewizja. No cóż, akurat fabularnie „Bez wstydu” pełnymi garściami czerpie z telewizji wenezuelskiej.
Uwaga, zombi!
Pytanie – gdzie światowe gwiazdy rocka idą po śmierci? Odpowiedź – do Polski. 30 kwietnia w Warszawie zagrała formacja UFO, 1 maja zaś we Wrocławiu wystąpił zespół Europe, grupa, która sto lat temu zdobyła świat hitem „The Final Countdown". To nie koniec rezurekcyjnych atrakcji – 7 lipca, również we Wrocławiu, wystąpi Queen z nowym wokalistą Adamem Lambertem. Zawsze wiedziałem, jakie horrory najbardziej lubią Polacy. Te o zombi, oczywiście.
ZŁO TYGODNIA
Mamy hit polskiej reprezentacji na Euro 2012. Nazywa się „Koko, Euro spoko" i przyszedł do nas z tego samego, okrutnego i zimnego miejsca co „Mięsny jeż”, piosenki biesiadne i fryzura Janusza Laskowskiego. To znaczy, to nie jest tak, że propozycje Wilków, Feel czy Libera były jakoś mniej zatrważające od „Koko, Euro spoko”, ale to właśnie ten utwór przepowiada, czym tak naprawdę będzie Euro. Ogromnym, przeinwestowanym i chaotycznym wiejskim festynem przy dziurawej autostradzie.
DOBRO TYGODNIA
Wielkiemu aktorowi w pas się kłaniamy Wojciech Pszoniak – czyli m.in. Robespierre w „Dantonie", Korczak w „Korczaku” i Diabeł w „Diable” – obchodzi 70. urodziny. Zapytany kiedyś w wywiadzie ze Stopklatką o to, czego brakuje polskim aktorom, odparł: „Prawdziwej jakości, powagi, wartości”. Na pewno tych cech nie brakuje panu Wojciechowi. Pokornie, acz serdecznie życzymy wszystkiego najlepszego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.