Szymon Majewski: Spada. Ale całej telewizji spada.
Ale panu najbardziej. Mówią nawet, że się pan kończy.
Też słyszałem. Wie pani, o mnie to mówią różne rzeczy. Ja jestem grzeczny chłopak, więc trudno o mnie coś ciekawego powiedzieć. Trzeba wymyślać.
Dlaczego?
Bo pomiędzy moim życiem prywatnym a zawodowym jest wielki rozziew i jeśli ktoś chce skandali z moim udziałem, to pisze, że poszedłem po wodę oligoceńską w ciemnych okularach i nerwowo się rozglądałem.
A ja czytałam inne: że pan trzy miliony biednym emerytom wyrwał…
Ukradł nawet.
I dlatego nerwowo się pan rozglądał.
Stałem się w końcu ciekawym obiektem. Kiedy się okazało, że zrobiłem zamach na budżet naszego kraju, zamach na emerytów, bo wziąłem udział w reklamie, to nastąpiło tąpnięcie na moim grzecznym wizerunku. Bo jak wiadomo, ja tylko udaję normalne życie, bo przecież wodę kupuję w Peweksie. Albo nie, lepiej, wodę mam od Prady. Butelkowaną po 200 ml, 60 dolarów za sztukę. Jak Robert Kozyra. Wie pani, stopa mi się podniosła...
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.