4 lutego załoga rosyjskiej stacji Mir rozwinie w przestrzeni kosmicznej gigantyczne zwierciadło o średnicy 25 m
Ma ono odbijać światło słoneczne w kierunku pogrążonej w nocy półkuli ziemskiej. Rosjanie zapewniają, że jeśli niebo będzie bezchmurne, zjawisko zaobserwują mieszkańcy pogranicza kanadyjsko-amerykańskiego, Londynu, Holandii, Niemiec, południowej Polski, Ukrainy oraz południowej Rosji i Kazachstanu.
Lustro Znamya 2.5 (ros. "chorągiew" lub "sztandar") dostarczono na stację 1 listopada 1998 r. Rozwinie się ono niczym kwiat na "nosie" statku transportowego Progress M-40. Zwierciadło ważące niewiele ponad 4 kg składa się z ośmiu plastikowych segmentów, których membrany pokryto cienką warstwą aluminium. Dwaj kosmonauci przebywający na stacji wykorzystają zdalnie sterowane silniki statku Progress i za pomocą joysticka będą manewrować lustrem, kierując promienie światła w kierunku rejonów położonych między czterdziestym a pięćdziesiątym stopniem szerokości geograficznej północnej naszej planety. Plan zakłada, że w ciągu osiemnastu godzin lustro szesnaście razy okrąży glob, a następnie spłonie w atmosferze. Wędrujący po Ziemi snop światła "o jasności kilku Księżyców" przez kilka minut całkowicie oświetli pas szerokości 5-7 km. Eksperyment finansuje rosyjska korporacja RKK Energia, producent rakiet. Wielkie kosmiczne lustro to marzenie rosyjskiego pioniera badań kosmicznych Władimira Syromiatnikowa. Przed laty zapragnął on pomóc mieszkańcom Syberii, których zbyt długie noce polarne oraz srogie i ciemne zimy wpędzają w depresję i alkoholizm. Wymyślił wówczas cudowny lek: zestaw gigantycznych luster, które odbijając życiodajne promienie Słońca w kierunku dalekiej północy, zamieniłyby nie kończące się noce w słoneczne dni i przyniosły ulgę mieszkańcom bezkresnych terenów północnej Rosji. Syromiatnikow planował wyprawy w kosmos, zanim Sowieci wysłali w 1957 r. pierwszego sztucznego satelitę, czyli Sputnika. Dziś jest dyrektorem technicznym projektu w korporacji RKK Energia i ma szanse go zrealizować. Być może dzięki eksperymentowi szybciej zostaną opracowane wydajniejsze i tańsze satelity zasilane energią słoneczną. Lutowy test jest drugim etapem projektu. Lustro jest prototypem większych modeli, które - jeśli projekt zostanie do końca sfinansowany - Rosjanie wyślą na orbitę w przyszłości. Mają nadzieję, że uda im się stworzyć zestaw około stu takich urządzeń o średnicy 200 m lub tylko jedno gigantyczne zwierciadło i umieścić je na tzw. wysokiej orbicie (geostacjonarnej). Znajduje się ona prawie 36 tys. km nad Ziemią. Czy tak się jednak stanie? Wszystko zależy od tego, czy znajdą się pieniądze. Zwierciadło miało trafić na orbitę latem 1998 r., lecz eksperyment przełożono ze względu na brak funduszy, które są największą niewiadomą projektu. Znaczną część rosyjskich wydatków na badanie kosmosu przeznacza się na stację Mir, a rosyjscy oficjele nadal nie potrafią powiedzieć, kiedy zostanie ona ostatecznie zamknięta. Orbitalne lustro prawdopodobnie spodobałoby się Eskimosom, niepokoi jednak astronomów. Niektóre badania można prowadzić tylko wówczas, gdy niebo jest wyjątkowo ciemne, a w planach wielu obserwacji uwzględniane są położenia najbliższych planet i wielu satelitów. Badacze odległych zakątków wszechświata nie lubią nawet Księżyca. A wielkie lustro wiszące 370 km nad Ziemią będzie jasnym obiektem na niebie, jeśli nawet światło skieruje się na Syberię. - Takie pomysły na pewno nie mogą się podobać astronomom. Już dziś mamy wiele problemów z dostępem do czystego nieba. Astronomowie lokują swoje urządzenia w odludnych miejscach, z dala od miejskich świateł, coraz częściej wysyłają je na orbitę. Zainstalowanie sprzętu w kosmosie jest jednak nadal bardzo drogą inwestycją. Zakłócenia wywoływane przez satelity, sieci telefonii komórkowej i coraz większą chmurę orbitalnych śmieci często uniemożliwiają pracę. Umieszczanie wielkiego lustra na orbicie raczej nie jest dobrym pomysłem - komentuje dr Krzysztof Ziółkowski z Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie. Czy najnowsze zwierciadło mogłoby ogrzać Arktykę? "Jest to wątpliwe. Problem polega na tym, że lustro znajduje się na tzw. niskiej orbicie ziemskiej, będzie więc przelatywać nad globem bardzo szybko. Zanim zniknie za horyzontem, oświetli jakieś miejsce na Ziemi przez najwyżej kilkadziesiąt sekund. Aby zapewnić stałe oświetlenie miasta, należałoby zainstalować na orbicie setki takich urządzeń" - stwierdził w wywiadzie dla jednego z kanadyjskich dzienników Keirin Carroll, dyrektor ds. projektów kosmicznych w Dynacon Enterprises Ltd. w Toronto (firmie zajmującej się rozwojem technologii "słonecznych żagli"). Naukowcy krytykujący projekt obawiają się również o ekosystemy północnych rejonów Ziemi, podkreślając, że żyjące tam rośliny i zwierzęta są uzależnione od charakterystycznego cyklu dnia i nocy. Ten rytm determinuje ich rozmnażanie, przemieszczanie się i zdobywanie pokarmu. Co stanie się z organizmami, które w wyniku trwającej miliony lat ewolucji przystosowały się do sześciomiesięcznej nocy i równie długiego dnia? Być może plan Rosjan nigdy nie doczeka się realizacji ze względu na jego prawdziwie astronomiczne koszty. Obawy są więc raczej przedwczesne. Dotychczas taki eksperyment sprawdził się tylko w filmach z Jamesem Bondem i w niektórych powieściach science fiction.
Lustro Znamya 2.5 (ros. "chorągiew" lub "sztandar") dostarczono na stację 1 listopada 1998 r. Rozwinie się ono niczym kwiat na "nosie" statku transportowego Progress M-40. Zwierciadło ważące niewiele ponad 4 kg składa się z ośmiu plastikowych segmentów, których membrany pokryto cienką warstwą aluminium. Dwaj kosmonauci przebywający na stacji wykorzystają zdalnie sterowane silniki statku Progress i za pomocą joysticka będą manewrować lustrem, kierując promienie światła w kierunku rejonów położonych między czterdziestym a pięćdziesiątym stopniem szerokości geograficznej północnej naszej planety. Plan zakłada, że w ciągu osiemnastu godzin lustro szesnaście razy okrąży glob, a następnie spłonie w atmosferze. Wędrujący po Ziemi snop światła "o jasności kilku Księżyców" przez kilka minut całkowicie oświetli pas szerokości 5-7 km. Eksperyment finansuje rosyjska korporacja RKK Energia, producent rakiet. Wielkie kosmiczne lustro to marzenie rosyjskiego pioniera badań kosmicznych Władimira Syromiatnikowa. Przed laty zapragnął on pomóc mieszkańcom Syberii, których zbyt długie noce polarne oraz srogie i ciemne zimy wpędzają w depresję i alkoholizm. Wymyślił wówczas cudowny lek: zestaw gigantycznych luster, które odbijając życiodajne promienie Słońca w kierunku dalekiej północy, zamieniłyby nie kończące się noce w słoneczne dni i przyniosły ulgę mieszkańcom bezkresnych terenów północnej Rosji. Syromiatnikow planował wyprawy w kosmos, zanim Sowieci wysłali w 1957 r. pierwszego sztucznego satelitę, czyli Sputnika. Dziś jest dyrektorem technicznym projektu w korporacji RKK Energia i ma szanse go zrealizować. Być może dzięki eksperymentowi szybciej zostaną opracowane wydajniejsze i tańsze satelity zasilane energią słoneczną. Lutowy test jest drugim etapem projektu. Lustro jest prototypem większych modeli, które - jeśli projekt zostanie do końca sfinansowany - Rosjanie wyślą na orbitę w przyszłości. Mają nadzieję, że uda im się stworzyć zestaw około stu takich urządzeń o średnicy 200 m lub tylko jedno gigantyczne zwierciadło i umieścić je na tzw. wysokiej orbicie (geostacjonarnej). Znajduje się ona prawie 36 tys. km nad Ziemią. Czy tak się jednak stanie? Wszystko zależy od tego, czy znajdą się pieniądze. Zwierciadło miało trafić na orbitę latem 1998 r., lecz eksperyment przełożono ze względu na brak funduszy, które są największą niewiadomą projektu. Znaczną część rosyjskich wydatków na badanie kosmosu przeznacza się na stację Mir, a rosyjscy oficjele nadal nie potrafią powiedzieć, kiedy zostanie ona ostatecznie zamknięta. Orbitalne lustro prawdopodobnie spodobałoby się Eskimosom, niepokoi jednak astronomów. Niektóre badania można prowadzić tylko wówczas, gdy niebo jest wyjątkowo ciemne, a w planach wielu obserwacji uwzględniane są położenia najbliższych planet i wielu satelitów. Badacze odległych zakątków wszechświata nie lubią nawet Księżyca. A wielkie lustro wiszące 370 km nad Ziemią będzie jasnym obiektem na niebie, jeśli nawet światło skieruje się na Syberię. - Takie pomysły na pewno nie mogą się podobać astronomom. Już dziś mamy wiele problemów z dostępem do czystego nieba. Astronomowie lokują swoje urządzenia w odludnych miejscach, z dala od miejskich świateł, coraz częściej wysyłają je na orbitę. Zainstalowanie sprzętu w kosmosie jest jednak nadal bardzo drogą inwestycją. Zakłócenia wywoływane przez satelity, sieci telefonii komórkowej i coraz większą chmurę orbitalnych śmieci często uniemożliwiają pracę. Umieszczanie wielkiego lustra na orbicie raczej nie jest dobrym pomysłem - komentuje dr Krzysztof Ziółkowski z Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie. Czy najnowsze zwierciadło mogłoby ogrzać Arktykę? "Jest to wątpliwe. Problem polega na tym, że lustro znajduje się na tzw. niskiej orbicie ziemskiej, będzie więc przelatywać nad globem bardzo szybko. Zanim zniknie za horyzontem, oświetli jakieś miejsce na Ziemi przez najwyżej kilkadziesiąt sekund. Aby zapewnić stałe oświetlenie miasta, należałoby zainstalować na orbicie setki takich urządzeń" - stwierdził w wywiadzie dla jednego z kanadyjskich dzienników Keirin Carroll, dyrektor ds. projektów kosmicznych w Dynacon Enterprises Ltd. w Toronto (firmie zajmującej się rozwojem technologii "słonecznych żagli"). Naukowcy krytykujący projekt obawiają się również o ekosystemy północnych rejonów Ziemi, podkreślając, że żyjące tam rośliny i zwierzęta są uzależnione od charakterystycznego cyklu dnia i nocy. Ten rytm determinuje ich rozmnażanie, przemieszczanie się i zdobywanie pokarmu. Co stanie się z organizmami, które w wyniku trwającej miliony lat ewolucji przystosowały się do sześciomiesięcznej nocy i równie długiego dnia? Być może plan Rosjan nigdy nie doczeka się realizacji ze względu na jego prawdziwie astronomiczne koszty. Obawy są więc raczej przedwczesne. Dotychczas taki eksperyment sprawdził się tylko w filmach z Jamesem Bondem i w niektórych powieściach science fiction.
Więcej możesz przeczytać w 6/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.