Warszawskie knajpy Charlotte i Plan B dzieli tylko ściana, ale nie jest to bynajmniej przyjazne sąsiedztwo. Ich bywalcy od roku toczą z sobą zimną wojnę. Na ulicy prawie tego nie widać, ale w internecie wrze. Wkrótce pewnie konflikt umrze śmiercią naturalną. Jak moda na te lokale. A na imprezowej mapie Polski pojawią się nowe punkty.
Na razie ten najsłynniejszy knajpiany konflikt w kraju trwa. Wojna między „normalsami" z Planu B i bogatymi „lanserami” z piekarni-kawiarni Charlotte zaczęła się od tego, że charlotte’owcy założyli na Facebooku grupę „Opierdalam bagietę w Charlotte i rzucam okruchy biedakom z Planu B”. Do grupy dołączyło ponad dwa tysiące osób. W odpowiedzi Plan B na swoje piąte urodziny upiekł chleb inspirowany rzeczonymi okruchami i wręczył właścicielom Charlotte.
Zdaniem dr. Jacka Wasilewskiego, socjologa kultury z SWPS, knajpy pełnią funkcję rynków, gdzie przychodziło się po to, żeby spotkać ludzi. – Każda tworzy coś w rodzaju wioski z własnym plemieniem. Przestajemy żyć w ogólnym mieście, a zaczynamy w naszych małych wioskach. Mamy je w naszej książce znajomych na Facebooku i mamy je w tych knajpach – opowiada Wasilewski.
Więcej możesz przeczytać w 20/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.