Wydaje się, że w czasie Euro 2012 do serwisów informacyjnych wróci na chwilę właściwy porządek rzeczy, oczywiście z punktu widzenia kibica: informacje o wielkich napastnikach i ich wyczynach będą tak samo ważne jak te ze świata polityki. A będzie o kim pisać i mówić. Na boiskach w Polsce i na Ukrainie pojawią się najlepsi snajperzy Europy – ci z niedawno ogłoszonego rankingu Złotego Buta dla najskuteczniejszych strzelców lig europejskich. Nie będzie co prawda zwycięzcy tego trofeum Argentyńczyka Leo Messiego (50 goli w La Liga w sezonie), pojawią się za to wszyscy kolejni z listy: Cristiano Ronaldo (46), Robin Van Persie (30), Klaas Jan Huntelaar (29), Zlatan Ibrahimović (28), Wayne Rooney (27), Mario Gómez (26), Antonio Di Natale (23) czy Karim Benzema (21). Robert Lewandowski zajął w tym rankingu 15. miejsce (zdobył w Bundeslidze 22 bramki), ale hat trickiem w Berlinie w finale Pucharu Niemiec potwierdził, że należy do tego elitarnego grona.
Od bohatera do zera
Co najważniejsze, każdy z tych gwiazdorów gwarantuje nam jedno: nudzić się nie będziemy. Wszystkie wielkie turnieje to przecież nie tylko piękne mecze, ale i kontrowersje, przekleństwa, ostre faule, porażki faworytów. W jednej chwili ze szczytu można spaść na samo dno piłkarskiego piekła. Tak jak Wayne Rooney. To wybitny piłkarz, ale też mało odporny psychicznie, tracący kontrolę nad sobą w kluczowych momentach. Reprezentację Anglii Rooney będzie mógł wesprzeć dopiero w trzecim meczu grupowym Euro, bo dwa pierwsze przymusowo pauzuje odsunięty przez UEFA za bezmyślny faul, jakiego dopuścił się podczas meczu eliminacyjnego mistrzostw Europy w Czarnogórze.
Na zaniedbanym stadioniku w Podgoricy kibice gospodarzy urządzili Anglikom piekło. I choć piłkarz powinien był przywyknąć do obelg, które na Wyspach są na porządku dziennym, nie dał rady i sfaulował Miodraga Dziudovicia, o którego istnieniu zapewne wcześniej nie słyszał. Czerwona kartka, Rooney wyrzucony boiska, a osłabiona Anglia w ostatnich minutach traci bramkę. Zdarzyło mu się to wcześniej: na mistrzostwach świata w Niemczech w 2006 r. Wayne „przeszedł się" po kroczu leżącego obrońcy portugalskiego Ricardo Carvalho. Cóż, w karto- flanonosym Rooneyu zarabiającym teraz 160 tys. funtów tygodniowo zostało wiele z chłopaka z zaniedbanej dzielnicy Liverpoolu, który był tak biedny, że dostawał w szkole kupony na obiad.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.