"Etos pracy: wytrwałość na wojnie, nieuległość w porażce, wspaniałomyślność w zwycięstwie i dobra wola w czasie pokoju" Winston Churchill
Wiem. Ta poprzeczka jest ustawiona wysoko i może sam pomysłodawca nie zawsze potrafił jej sprostać. Ale też i przed naszą polską pracą stają wyzwania na miarę większą niż w czasach monotonnej stabilizacji. Blokada drogi przez francuskich rolników jest tam wydarzeniem politycznym i oczywistą komplikacją dla zwykłych obywateli. Może nawet zachwiać rządem, ale nie wysadza Francji z jej bezpiecznych torów. U nas bywa testem dla całego państwa. Pozwala sprawdzić, czy potrafimy odróżnić konsekwencję od elastyczności, czy rządzących stać równocześnie na churchillowską wytrwałość, nieuległość, wspaniałomyślność i dobrą wolę, a rządzonych na lojalność wobec własnego państwa. Podzielam jednak zdanie jednego z publicystów, który źródła lepperiady upatrywał w udzieleniu kiedyś przyzwolenia na to, by reakcję rządu Mazowieckiego na pierwszą w suwerennej Polsce blokadę dróg okrzyknąć "masakrą pod Mławą". Groźny nie jest sam konflikt, lecz jego forma i szczególny polityczny folklor towarzyszący organizatorom. Należy żałować, że ani jedno, ani drugie nie spotkało się choćby z elementarnym ostracyzmem ze strony opozycji parlamentarnej. Ktoś przytomny przypomniał oświadczenie złożone swego czasu przez premiera Cimoszewicza i wolno było oczekiwać, że przyna- jmniej on wyraźnie zdystansuje się wobec prób destabilizacji państwa metodą Leppera. Skoro na domowym podwórku nie jest łatwo, odnotujmy, że owoce zaczyna przynosić nasza wytrwałość na froncie europejskim. Holenderski minister spraw zagranicznych otwartym tekstem przyznał rację naszemu argumentowi o konieczności wyznaczenia kalendarza rozszerzenia Unii Europejskiej i dodał, że przełom lat 2002 i 2003 nie jest wcale tak nierealny dla naszego członkostwa, jak wcześniej twierdzono. Chyba więc powoli opinia krajów członkowskich UE przechyla się na rzecz scenariusza, w który inwestujemy nasz polski wysiłek. Wcześniej takiej ewolucji opinii doświadczyłem także we Francji, podobne sygnały docierają do nas z Niemiec. Bardzo wiele zależy od skuteczności działań niemieckiej prezydencji i od tego, czy - zgodnie z zapowiedziami - doprowadzi ona w marcu do przyjęcia Agendy 2000. Zmieniłoby to istotnie naszą sytuację. Decyzja o reformie budżetowej oraz instytucjonalnej UE, a także o Wspólnej Polityce Rolnej postawiłaby przed krajami kandydującymi znacznie bardziej wyrazisty plan naszych "zadań domowych". Umożliwiłaby oparcie naszej polityki wobec rolnictwa nie na zdroworozsądkowej analizie potencjalnych, przyszłych mechanizmów polityki wspólnotowej, ale na twardym gruncie realiów. Utraciliby zarazem siłę przekonywania ci ludowi trybuni, którzy specjalizują się w produkcji iluzji. W świetle nowej Wspólnej Polityki Rolnej stałoby się bardziej oczywiste, jakimi drogami powinniśmy wzmacniać konkurencyjność polskiej gospodarki i rolnictwa. Bardziej oczywiste byłoby też, że dotychczasowe korzyści czerpane przez rolników unijnych my będziemy mogli uzyskać w sposób bardziej efektywny i pożyteczny dla kraju poprzez mądrą politykę regionalną. Z pożytkiem dla samego rolnictwa, choć może akurat nie dla organizatorów blokad. Z postaw wyliczonych w churchillowskim katalogu Polacy zwykli na swe konto zapisywać nieuległość, wspaniałomyślność i dobrą wolę. Powtarzamy jednak często sami sobie albo przypominają nam inni, że słabszą stroną naszego narodowego charakteru jest brak wytrwałości. Może nie na prawdziwej wojnie - zgoda, ale choćby w takiej sytuacji, jak nasza obecna. Bo choć wojny za nami, to jednak prawdziwy "pokój" nie przyjdzie wraz z wciągnięciem polskiej flagi na maszt NATO. Z oddechem ulgi trzeba nam jeszcze poczekać, choćby do momentu zapalenia tej unijnej gwiazdki, która świecić będzie na biało-czerwono.
Więcej możesz przeczytać w 7/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.