Nic nam nie wyszło tak dobrze na Euro 2012 jak centra pobytowo-treningowe. Z 16 drużyn aż 13 wybrało ośrodki w Polsce. Największym wygranym okazał się wójt Gniewina, najbiedniejszej niegdyś gminy na Pomorzu. Przekonał Hiszpanów, aby spośród 160 innych miejsc wybrali właśnie jego kaszubską wioskę.
Jakieś 70 km od stadionu w Gdańsku, z dala od autostrady, jest sobie gmina. W niej wioska o gniewnej nazwie. Trafić do niej równie trudno, jak znaleźć ją na mapie. Trzeba długo wodzić palcem wokół Żarnowca. Potem już czysty folklor. Traktor z gnojówką wlecze się wąskim asfaltem przez bukowe lasy i pola łubinu. Przed nim pekaes z Wejherowa. Jakaś drewniana chałupa, remiza, stary polonez przed sklepem, facet na rowerze gnający gdzieś przez ugór. „Ani POM-u, ani młyna, krzyż, chałupa i krowina, taka gmina" – chciałoby się zanucić szlagier Kabaretu Starszych Panów. Cóż więc myśleli menedżerowie reprezentacji Hiszpanii, którzy po raz pierwszy jechali do Gniewina zobaczyć miejsce, które za kilka lat miało być kwaterą główną reprezentacji La Roja na Euro 2012?
Więcej możesz przeczytać w 22/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.