Ze względu na niemożność egzekwowania praw autorskich w polityce podaję do wiadomości publicznej niezawodną dwupunktową instrukcję rozpoznawania korupcji w urzędach.
Po pierwsze: sprawa o oczywistym pożytku publicznym czy prywatnym jest na wstępie przedstawiona jako skomplikowana i urzędnik nie tłumaczy, jak uniknąć przeszkód prawnych i technicznych, lecz sam z góry je tworzy. Po drugie: rzecz ciągnie się miesiącami, a czasem latami, podczas gdy sprawy stokroć bardziej kontrowersyjne są załatwiane od ręki lub dziwnie szybko.
Korupcja nie stanowi u nas marginesu na stronie. Zajmuje już niemal całą stronę, pozostawiając margines dla normalności. Korupcja nie jest tylko niemoralna i nieestetyczna dla dających i biorących. Korupcja koroduje państwo. Urzędnik, który bierze, wpada w uzależnienie wewnętrzne podobne do narkomanii. Kuracja odwykowa jest więc ciężka. Już nie społeczeństwo obywatelskie ma państwo, ale państwo poprzez rządowych i samorządowych urzędników ma na własność obywateli i ich tłamsi dla pieniędzy. Doświadczenie włoskie pokazuje, że korupcja nie ma politycznego kolorytu. Mafia urzędników połączona z mafią przestępczą sięgnęła szczytów władzy, która zmieniała się, nie zmieniając obyczajów. Pocałunek Breżniewa i Jaruzelskiego symbolizował dla nas brak suwerenności kraju. Pocałunek Andreottiego i Totó Riiny oznaczał dla Włochów utratę suwerenności społeczeństwa we własnym państwie.
Korupcja spowoduje, że po raz pierwszy od "okrągłego stołu" ludzie różnych opcji politycznych odpowiedzą sobie na oba pytania "Jaka Polska?" i "Czyja Polska?" negatywnie: taka Polska nie jest nasza. Wszystko wskazuje na to, że w ciągu dziesięciu lat wróciliśmy na poziomie samorządowym do czasów saskich: radni wyznaczają sobie pensje tym wyższe, im jest ich więcej, menedżerowie jeszcze nie udowodnili swojej sprawności we wdrażaniu reform, a już chcą być za nie premiowani zarobkami wyższymi niż zarobki prezydenta, premiera i ministrów. Oczywiste jest to, że politycy wszystkich obozów stracą wiarygodność, jeśli tolerować będą niecierpliwą zachłanność urzędników. Jestem za dobrym opłacaniem dobrej pracy. Ale skąd te zachodnie zarobki przy wschodniej korupcji?
Korupcja nie stanowi u nas marginesu na stronie. Zajmuje już niemal całą stronę, pozostawiając margines dla normalności. Korupcja nie jest tylko niemoralna i nieestetyczna dla dających i biorących. Korupcja koroduje państwo. Urzędnik, który bierze, wpada w uzależnienie wewnętrzne podobne do narkomanii. Kuracja odwykowa jest więc ciężka. Już nie społeczeństwo obywatelskie ma państwo, ale państwo poprzez rządowych i samorządowych urzędników ma na własność obywateli i ich tłamsi dla pieniędzy. Doświadczenie włoskie pokazuje, że korupcja nie ma politycznego kolorytu. Mafia urzędników połączona z mafią przestępczą sięgnęła szczytów władzy, która zmieniała się, nie zmieniając obyczajów. Pocałunek Breżniewa i Jaruzelskiego symbolizował dla nas brak suwerenności kraju. Pocałunek Andreottiego i Totó Riiny oznaczał dla Włochów utratę suwerenności społeczeństwa we własnym państwie.
Korupcja spowoduje, że po raz pierwszy od "okrągłego stołu" ludzie różnych opcji politycznych odpowiedzą sobie na oba pytania "Jaka Polska?" i "Czyja Polska?" negatywnie: taka Polska nie jest nasza. Wszystko wskazuje na to, że w ciągu dziesięciu lat wróciliśmy na poziomie samorządowym do czasów saskich: radni wyznaczają sobie pensje tym wyższe, im jest ich więcej, menedżerowie jeszcze nie udowodnili swojej sprawności we wdrażaniu reform, a już chcą być za nie premiowani zarobkami wyższymi niż zarobki prezydenta, premiera i ministrów. Oczywiste jest to, że politycy wszystkich obozów stracą wiarygodność, jeśli tolerować będą niecierpliwą zachłanność urzędników. Jestem za dobrym opłacaniem dobrej pracy. Ale skąd te zachodnie zarobki przy wschodniej korupcji?
Więcej możesz przeczytać w 7/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.