– upokorzenie ze strony Rosjan. Mają oni zamiar dobrze się bawić (kibice), relacjonować występ folklorystyczny „Krzyż pod Bristolem" (dziennikarze), rechotać z powtórek najlepszych zagrań polskiej reprezentacji (telewidzowie) i wydawać deklaracje (Putin);
– szyderstwa ze strony Anglików, w każdej postaci;
– chichot ze strony Niemców, którzy pobiegają, pobiegają, wygrają, a potem urządzą wielki raut, na którym stare niemieckie pieśni wykona Johann Tomaszewski, maskotka reprezentacji Niemiec;
– łomot ze strony Grecji i Czechów. Jak dobrze pójdzie, już od nikogo więcej, ale...
– nieustanny szyderczy łomot ze strony Polaków, którzy ogłoszą, że Euro przyniosło Polsce dalszy upadek suwerenności, czego dowodem polska porażka z drużynami kondominium;
– upokorzenie ze strony polskich dziennikarzy, pastwiących się nad dziurą w szatni jednej z ekip, złym nachyleniem zakrętu w jednej z szos ekspresowych (ha, ha, ekspresowych), zbyt głośnym śpiewem, zbyt cichym dopingiem i w ogóle w Polsce to zawsze, wszystko jest do d...
– bankructwo telewizji publicznej, ostateczne, nieodwołalne i spektakularne;
– kilkanaście dni relaksu dla Donalda Tuska, który wreszcie obejrzy sobie w spokoju sporo meczów i odsapnie przed jesienną rekonstrukcją rządu.
Po zestawieniu plusów i minusów wychodzi, że raczej Euro się nam opłaca.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.