"Świat jest komedią dla tych, co myślą, a tragedią dla tych, co czują (...)" - zauważył już w XVIII wieku Horace Walpole. Czy tym, którzy czują i myślą, świat jawi się jako tragikomedia lub komediodramat? Zapewne tak, choć nie ma to żadnego wpływu na dzieje tego najpiękniejszego ze światów. Jeśli ktoś czuje, że myśli, a także myśli, że czuje, to powinien uważnie przeczytać cover story autorstwa Piotra Gabryela i Stanisława Janeckiego "Liga globalna". Zapewniam, że świat kreowany przez sto największych republik, takich jak USA, Japonia, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, a także General Motors, Ford Motor Company, Mitsui & Company Ltd. oraz Royal Dutch/Shell, niewiele ma wspólnego z komedią czy tragedią. Świat ten przypomina globalną epopeję gospodarczo-społeczną, w której część ze wspomnianej setki republik pisze pierwsze rozdziały obejmujące następne stulecie. Tekstem tym autorzy "Wprost" pragnęli zwrócić Państwa uwagę na to, że czas najwyższy pożegnać się ze światem podzielonym na państwa jako zamknięte struktury narodowe. Upadek totalitarnej ideo- logii XX wieku przyspieszył ten proces i dziś zaczynamy się żegnać z anachronicznym modelem świata, podobnie jak niegdyś Grecy pożegnali się z ustrojem miasta-państwa. Dziś świat to megakorporacje-państwa i państwa, które tymże stwarzają najlepsze warunki ekonomicznego rozwoju. "Czas pokaże - piszą autorzy ťLigi globalnejŤ - czy już wkrótce ważniejsze będzie ťobywatelstwoŤ General Motors, Forda, Exxona bądź Mitsui, czy jednak paszport Belgii, Polski lub Hiszpanii (...)". Czy zatem stosunkowo młode - jak na historię ludzkości - pojęcie narodu, państwa narodowego przejdzie do lamusa? Czy szefowie państw zamienią się w swego rodzaju hotelarzy starających się, aby w ich państwie-hotelu znaleźli się najznakomitsi goście, to znaczy czołowe megakorporacje? Pytania te już dzisiaj wydają się nieco spóźnione, gdyż świat na nie odpowiedział. Narody, rzecz jasna, nie rozpłyną się w kosmopolitycznym świecie, a wręcz przeciwnie - nadchodząca cywilizacja informatyczna będzie żywiła się bogactwem kultur, które będą ją współtworzyć. Aktywność różnego rodzaju operetkowych przywódców ruchów nacjonalistycznych we Francji, Austrii i Rosji (vide: "Sierp i swastyka") tylko potwierdza nieuchronną agonię wyznawców wyższości jednego narodu. "Człowiek jest tyle wart dla świata, ile sam chce być wart" - to stare powiedzenie dotyczyć będzie państw, w tym i Polski. Odpowiedzi na to, ile chcemy być warci dla świata, można szukać w Davos i jest to bardzo dobre miejsce, by zaznaczyć swoje ambicje i uczestniczyć w globalnym marketingu państw oraz korporacji. Mówi o tym Klaus Schwab, inicjator i prezes Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, w rozmowie z Marią Graczyk. Odpowiedzi na te pytania należy szukać w nieustannej rozmowie rządzących ze społeczeństwem, zwłaszcza w czasie przeprowadzania fundamentalnych reform. Częścią tej odpowiedzi jest świetny tekst Romana Jagielińskiego, byłego wicepremiera, pt. "Przemysł wiejski". Niestety, pytania rosną w postępie geometrycznym, a odpowiedzi prostych jak blokowanie dróg na świecie nie znajdziemy. Sposobu na światowe bycie poszukują państwa i globalne koncerny. Sposób na światowe bycie musi znaleźć Polska. Nie znajdziemy jednak odpowiedzi na trudne pytania cywilizacyjne w licznych protestach, strajkach i blokadach, lecz raczej w dyskusji polityków, mężów stanu, twórców nauki i kultury. A jeśli nie wie się, kim chce się być w przyszłości, znaczy to, że przyszłość dla nas nie istnieje. Niestety, tak nie jest, światowe bycie zaczyna się dzisia
Więcej możesz przeczytać w 8/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.