Trzeba robić, pracować i rozliczać tych, co robią, a nie słuchać tych, co mówią i tylko recenzują i obiecują.
I mamy znowu punkt zero w naszej kochanej ojczyźnie. Po Euro, po unijnej prezydencji, o której nikt już nie pamięta. Co tu robić, czy damy znowu szansę obudzić się upiorom? Wydawałoby się, że historia to coś namacalnego i prawdziwego. U nas na bieżąco mimo faktów uprawia się publicystykę i pisze historię w sposób fałszywy. I potem słychać, że niektórym „brakuje cywilizacyjnego postępu”...
Jak tak patrzę na ten polski upalny początek lata, to z jednej strony serce rwie się z radości i do roboty, bo i Euro nam wyszło, i ludzie uśmiechnięci. Z drugiej strony widzę lud smoleński po raz – który już to? – wychodzący, aby upamiętniać miesięcznicę tragedii, a przy okazji poszturchiwać i obrażać przechodniów pieszych i na rowerach, że się nie łączą w wiecznym bólu. I tak sobie myślę, a na co nam to, że coś wychodzi, skoro recenzent i tak z sukcesu zrobi klęskę, a jego poplecznicy w mediach i wśród frustratów tę czarną wizję rozniosą po kraju i świecie.
Patrzę i nie wiem. Przed rządem czas niełatwy, bo igrzyska skończone, a wiele trudnych tematów. I działkowcy z dziesiątkami lat tradycji od czassów przed wojną, ale też z naczepą postpeerelowskich prezesów. I lekarze kontra NFZ – kolejna odsłona sporu. I toruńska rozgłośnia, która nie odpuści, wymusić chce, a prawu czapkować nie będzie. No i jakby problemów systemowych i rozterek co do rozwiązań prawnych było mało, to jeszcze sprawy światopoglądowe rozgrzeją spory w parlamencie.
Tworzenie historii dzisiejszej Polski to już nie rewolucje, ale przede wszystkim pisanie dobrego prawa. Powinno się to dziać przy współpracy wszystkich zainteresowanych w Sejmie i Senacie, a także poza tymi izbami. Mamy wielu dobrych ekspertów i prawników. Setki stowarzyszeń i innych organizacji aż pcha się, żeby pomóc, doradzić. Historię będzie tworzył ten, kto dziś zreformuje systemy uzgodnień społecznych i międzyresortowych, uzdrowi procedury organizowania przetargów, odciąży system pobierania podatków tak, aby nie niszczyć małych i średnich przedsiębiorstw, które najczęściej jako podwykonawcy giną wskutek źle podpisanych umów. Aż by się chciało, żeby politycy i urzędnicy wyszli z ław i zza biurek i wsłuchali się w głos ludzi. Bo dzisiaj naród aż się rwie, żeby pomóc, bo dobrze nam się parę rzeczy udało i większości zależy, aby wyjść z kryzysu i żeby się Polsce darzyło. Taką energię społeczną trzeba dobrze zagospodarować.
Zastanawiam się, że może podejście tych, którzy ciągle patrzą do tyłu albo oglądają się za tym, co robią inni, bierze się z jakiegoś niespełnienia. Są wśród tych osób tacy, którzy nigdy naprawdę nie pracowali, a w swoich działaniach nie mają sukcesów. Dla nich zawsze umniejszanie zasług innych będzie budowało dobre samopoczucie, a do pracy się nie wezmą, bo nie potrafią. Druga grupa to ludzie, którzy w momencie zmian mieli już jakiś dorobek i nie zaryzykowali włączenia się w systemową rewolucję, bo w jej sukces nie wierzyli. Dziś widząc, że nam się udało, chcą prowadzić swoje małe boje, żeby wpisać się w przemiany i uzyskać aplauz. I ci i ci niszczą jednak szansę na drodze rozwoju, którą podąża Polska. Uczmy się dziś nie na błędach, ale na naszych sukcesach. Trzeba robić, pracować i rozliczać tych, co robią, a nie słuchać tych, co mówią i tylko recenzują i obiecują. Dzisiejszymi fałszywymi recenzentami też bym się nadto nie przejmował. Lepiej robić swoje.
Mamy piękną kartę zwycięstwa historycznego i dobry klimat wokół Polski. Setki tysięcy ludzi z całej Europy i świata właśnie pochwaliło nasz kraj i zaraz wrócą znowu z rodzinami i przyjaciółmi, żeby zobaczyć to, czego jeszcze nie widzieli. Szanując ból tych, którzy rzeczywiście stracili najbliższych, oddając hołd ofiarom naszej trudnej historii i tym, którzy tak niedawno zginęli w tragicznej katastrofie, nie pozwólmy, aby wśród ważnych do załatwienia spraw dzisiejszego tworzenia historii i ulepszania Polski sfrustrowany recenzent znowu zatruł nam umysły. Boję się, że gdy świat jest tak niestabilny, my wytracamy za dużo energii na sztuczne mity i dyrdymały. Nikt nie poczeka, nikt nam nic nie da. Ale my czujemy, że mamy sukcesy na wyciągnięcie ręki. Drogi niedokończone dokończymy. Środki na inwestycje jeszcze czekają na wydanie. Prawne zawirowania przetnijmy i wprowadźmy na nowo lepsze, z jasną myślą. Niech rząd się nie boi, nie ulega pomrukowi opozycyjnych recenzentów, tylko niech się otwiera na ludzi, którzy chcą pomóc, a ich jest więcej. Żeby tylko nam się chciało chcieć, piękną Polskę będziemy mieć!
Jak tak patrzę na ten polski upalny początek lata, to z jednej strony serce rwie się z radości i do roboty, bo i Euro nam wyszło, i ludzie uśmiechnięci. Z drugiej strony widzę lud smoleński po raz – który już to? – wychodzący, aby upamiętniać miesięcznicę tragedii, a przy okazji poszturchiwać i obrażać przechodniów pieszych i na rowerach, że się nie łączą w wiecznym bólu. I tak sobie myślę, a na co nam to, że coś wychodzi, skoro recenzent i tak z sukcesu zrobi klęskę, a jego poplecznicy w mediach i wśród frustratów tę czarną wizję rozniosą po kraju i świecie.
Patrzę i nie wiem. Przed rządem czas niełatwy, bo igrzyska skończone, a wiele trudnych tematów. I działkowcy z dziesiątkami lat tradycji od czassów przed wojną, ale też z naczepą postpeerelowskich prezesów. I lekarze kontra NFZ – kolejna odsłona sporu. I toruńska rozgłośnia, która nie odpuści, wymusić chce, a prawu czapkować nie będzie. No i jakby problemów systemowych i rozterek co do rozwiązań prawnych było mało, to jeszcze sprawy światopoglądowe rozgrzeją spory w parlamencie.
Tworzenie historii dzisiejszej Polski to już nie rewolucje, ale przede wszystkim pisanie dobrego prawa. Powinno się to dziać przy współpracy wszystkich zainteresowanych w Sejmie i Senacie, a także poza tymi izbami. Mamy wielu dobrych ekspertów i prawników. Setki stowarzyszeń i innych organizacji aż pcha się, żeby pomóc, doradzić. Historię będzie tworzył ten, kto dziś zreformuje systemy uzgodnień społecznych i międzyresortowych, uzdrowi procedury organizowania przetargów, odciąży system pobierania podatków tak, aby nie niszczyć małych i średnich przedsiębiorstw, które najczęściej jako podwykonawcy giną wskutek źle podpisanych umów. Aż by się chciało, żeby politycy i urzędnicy wyszli z ław i zza biurek i wsłuchali się w głos ludzi. Bo dzisiaj naród aż się rwie, żeby pomóc, bo dobrze nam się parę rzeczy udało i większości zależy, aby wyjść z kryzysu i żeby się Polsce darzyło. Taką energię społeczną trzeba dobrze zagospodarować.
Zastanawiam się, że może podejście tych, którzy ciągle patrzą do tyłu albo oglądają się za tym, co robią inni, bierze się z jakiegoś niespełnienia. Są wśród tych osób tacy, którzy nigdy naprawdę nie pracowali, a w swoich działaniach nie mają sukcesów. Dla nich zawsze umniejszanie zasług innych będzie budowało dobre samopoczucie, a do pracy się nie wezmą, bo nie potrafią. Druga grupa to ludzie, którzy w momencie zmian mieli już jakiś dorobek i nie zaryzykowali włączenia się w systemową rewolucję, bo w jej sukces nie wierzyli. Dziś widząc, że nam się udało, chcą prowadzić swoje małe boje, żeby wpisać się w przemiany i uzyskać aplauz. I ci i ci niszczą jednak szansę na drodze rozwoju, którą podąża Polska. Uczmy się dziś nie na błędach, ale na naszych sukcesach. Trzeba robić, pracować i rozliczać tych, co robią, a nie słuchać tych, co mówią i tylko recenzują i obiecują. Dzisiejszymi fałszywymi recenzentami też bym się nadto nie przejmował. Lepiej robić swoje.
Mamy piękną kartę zwycięstwa historycznego i dobry klimat wokół Polski. Setki tysięcy ludzi z całej Europy i świata właśnie pochwaliło nasz kraj i zaraz wrócą znowu z rodzinami i przyjaciółmi, żeby zobaczyć to, czego jeszcze nie widzieli. Szanując ból tych, którzy rzeczywiście stracili najbliższych, oddając hołd ofiarom naszej trudnej historii i tym, którzy tak niedawno zginęli w tragicznej katastrofie, nie pozwólmy, aby wśród ważnych do załatwienia spraw dzisiejszego tworzenia historii i ulepszania Polski sfrustrowany recenzent znowu zatruł nam umysły. Boję się, że gdy świat jest tak niestabilny, my wytracamy za dużo energii na sztuczne mity i dyrdymały. Nikt nie poczeka, nikt nam nic nie da. Ale my czujemy, że mamy sukcesy na wyciągnięcie ręki. Drogi niedokończone dokończymy. Środki na inwestycje jeszcze czekają na wydanie. Prawne zawirowania przetnijmy i wprowadźmy na nowo lepsze, z jasną myślą. Niech rząd się nie boi, nie ulega pomrukowi opozycyjnych recenzentów, tylko niech się otwiera na ludzi, którzy chcą pomóc, a ich jest więcej. Żeby tylko nam się chciało chcieć, piękną Polskę będziemy mieć!
Więcej możesz przeczytać w 29/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.