Właśnie skończyło się ściąganie do Polski klientów Sky Clubu. Blisko tysiąc z nich mogło normalnie dokończyć wakacje. Mogło, gdyby nie panika Urzędu Marszałkowskiego.
Dorota Garstecka ze Swarzędza, wraz z mężem i dziesięcioletnią córką spędzała wakacje na Riwierze Olimpijskiej w Grecji w hotelu Platamon Palace. – Nam się tam krzywda nie działa. Niepotrzebnie nas ewakuowali – żali się. – Przyjechaliśmy 3 lipca, a już na drugi dzień dowiedzieliśmy się, że najpewniej wracamy do kraju – opowiada Garstecka. Zaznacza, że lubi wiedzieć, na czym stoi. Dlatego zaczęła dzwonić do Urzędu Marszałkowskiego i do konsulatu. Nikt nie był w stanie mi odpowiedzieć na podstawowe pytanie, czy hotel jest opłacony. Do dziś mimo wielu próśb nie mamy takiej informacji. Tymczasem z informacji zdobytych w hotelu wynikało, choć niejednoznacznie, że wszystko jest opłacone i nie mamy się o co martwić. Nikt nas nie wyrzuci – opowiada. Mimo to po sześciu dniach 36 osób zostało odwiezionych na lotnisko w Salonikach i rozesłanych do Warszawy, Poznania i Katowic. – Menedżer hotelu w rozmowie podkreślił, że nie była to jego decyzja, tylko kogoś z Polski. Gdybym wiedziała, że hotel nie jest opłacony, wyjeżdżałabym z żalem, ale ze zrozumieniem. Teraz czuję, że zawiodło nie tylko biuro podróży, ale przede wszystkim państwowi urzędnicy – kwituje.
Więcej możesz przeczytać w 30/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.