Premier spacyfikował PSL, bo do walki z kryzysem nie potrzebuje hardych chłopów, tylko potulne baranki.
Wydawać by się mogło, że powodów do zmartwień premier ma ostatnio aż nadto. Politycy PSL, którzy przez pięć lat upychali w państwowych instytucjach całe wiejskie klany, sięgnęli po nowoczesne techniki telewizyjne, żeby się samemu zadenuncjować. Platformiani konserwatyści pomrukują, że jeśli Tusk zgwałci ich sumienia w sprawie in vitro i związków partnerskich, to porzucą partię i pójdą spiskować z Kaczyńskim.
Jakkolwiek by to zabrzmiało – nie są to dziś pierwszoplanowe zmartwienia premiera. Szefa rządu nieszczególnie martwi nawet to, że ludowcy zaproponowali mu na nowego ministra rolnictwa Stanisława Kalembę, twardogłowego eurosceptyka, któremu bliżej do PiS niż do Platformy. Bo dziś premier tak naprawdę boi się tylko jednego: kryzysu. Takiego prawdziwego, nieuniknionego, który poczujemy w kościach już za kilka miesięcy.
Jakkolwiek by to zabrzmiało – nie są to dziś pierwszoplanowe zmartwienia premiera. Szefa rządu nieszczególnie martwi nawet to, że ludowcy zaproponowali mu na nowego ministra rolnictwa Stanisława Kalembę, twardogłowego eurosceptyka, któremu bliżej do PiS niż do Platformy. Bo dziś premier tak naprawdę boi się tylko jednego: kryzysu. Takiego prawdziwego, nieuniknionego, który poczujemy w kościach już za kilka miesięcy.
Więcej możesz przeczytać w 31/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.