Prawdopodobnie najznamienitsza na świecie prywatna kolekcja dzieł sztuki może wkrótce stać się własnością państwa polskiego. Chyba że oddamy ją Rosjanom.
Kolekcja aktorki i profesor historii sztuki Niny Mole oraz jej zmarłego męża, artysty malarza, grafika, rzeźbiarza Eligiusza Bielutina to m.in. dziesiątki płócien, pośród których są prace Rubensa, Velázqueza, El Greca, van Dycka, a także rzeźby Michała Anioła, meble pamiętające czasy XV-wiecznej Wenecji i rodu Sforzów, francuskich królów Ludwika XV i XVI. A przede wszystkim obraz Leonarda da Vinci „Madonna z książką”.
Wszystko to zgromadzone w XIX-wiecznym, ponadstumetrowym mieszkaniu w pobliżu ulicy Arbat w Moskwie, powieszone na spękanych ścianach, tonące w półmroku kurzu historii i zwisających z sufitu pajęczyn, w zatęchłym, muzealnym powietrzu rozdzieranym harcami i miauczeniem czterech kotek – najwierniejszych stróżów bezcennej kolekcji.
Do niedawna głównym „kustoszem” tych zbiorów był sędziwy, oswojony kruk. Po nim, w lutym tego roku, odszedł Eligiusz Bielutin. Dziś rodzinnego dorobku Polaków, których losy rzuciły w 1914 r. do Rosji, strzeże „Antośka” ( jak zwali w młodości Antoninę Mole), która sama przypomina wielkiego, czarnego ptaka. Moje bezpardonowe pytanie, kto jest autorem większego ode mnie obrazu, spotkało się z dezaprobatą właścicielki: – Przecież z daleka widać, że to van Dyck.
Niejedyny w tym muzeum...
Wszystko to zgromadzone w XIX-wiecznym, ponadstumetrowym mieszkaniu w pobliżu ulicy Arbat w Moskwie, powieszone na spękanych ścianach, tonące w półmroku kurzu historii i zwisających z sufitu pajęczyn, w zatęchłym, muzealnym powietrzu rozdzieranym harcami i miauczeniem czterech kotek – najwierniejszych stróżów bezcennej kolekcji.
Do niedawna głównym „kustoszem” tych zbiorów był sędziwy, oswojony kruk. Po nim, w lutym tego roku, odszedł Eligiusz Bielutin. Dziś rodzinnego dorobku Polaków, których losy rzuciły w 1914 r. do Rosji, strzeże „Antośka” ( jak zwali w młodości Antoninę Mole), która sama przypomina wielkiego, czarnego ptaka. Moje bezpardonowe pytanie, kto jest autorem większego ode mnie obrazu, spotkało się z dezaprobatą właścicielki: – Przecież z daleka widać, że to van Dyck.
Niejedyny w tym muzeum...
Więcej możesz przeczytać w 32/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.