Polski biznes dotąd kojarzył się za granicą głównie z wódką i kiełbasą. Ale to już nieprawda. Co roku nasze firmy inwestują na świecie 3-4 mld euro.
Jan Kulczyk, najbogatszy Polak, do Jacka Krawca, prezesa Orlenu: „Jeśli Możejki są problemem, to oddajcie mi rafinerię za symboliczną złotówkę. Przeniosę ją do Nigerii, gdzie razem możemy zrobić świetny biznes”.
I chociaż była to propozycja rzucona w ramach towarzyskiego żartu, wcale nie była bez sensu. Orlen przekonuje się właśnie o prawdziwości powiedzenia, że łatwiej jest biznes zdobyć, niż go potem utrzymać. Kupując Możejki w 2006 r., nie docenił przeciwników z Rosji, którzy pod pretekstem awarii zakręcili tłoczący ropę rurociąg Przyjaźń, podstawiając nogę przedsięwzięciu. W kwietniu 2012 r. spółka ogłosiła, że rafineria w Możejkach nie zostanie sprzedana, bo nie znalazł się kupiec oferujący godziwą cenę.
Złotówka od Kulczyka nie byłaby złym rozwiązaniem. Nigeria jest piątym producentem ropy na świecie, a sama nie ma ani jednej porządnej rafinerii. Całą ropę sprzedaje za granicę, wymieniając potem petrodolary na benzynę i olej napędowy. Kulczyk nie zwykł marnować takich sytuacji. – W przeciwieństwie do dużych koncernów nie patrzę na Nigerię okiem XIX-wiecznego kapitalisty. Rozmawiałem już z prezydentem kraju o budowie m.in rafinerii, elektrowni i zakładów chemicznych – mówi biznesmen.
W Nigerii najbogatszy Polak wysadził z siodła koncern Shell i odkupił pole naftowe, na którym działała brytyjsko-holenderska firma. Już dziś konsorcjum Neconde, w którym Jan Kulczyk ma udział, wydobywa dwukrotnie więcej baryłek ropy niż poprzednicy, a według zapowiedzi biznesmena wkrótce będzie produkować tyle, ile wynosi dzienne zużycie ropy w Polsce.
– Jak się chce, to można wygrać nawet z takimi gigantami jak Shell. To ja wykupiłem ich, a nie oni mnie – mówił inwestor w wywiadzie dla „Wprost”.
– Wielu przedsiębiorców broni się przed kryzysem, ograniczając koszty i zarzucając nowe pomysły. Tymczasem ktoś, kto dostrzeże w obecnej sytuacji szansę, może odnieść wielki sukces – dodaje Kulczyk.
I chociaż była to propozycja rzucona w ramach towarzyskiego żartu, wcale nie była bez sensu. Orlen przekonuje się właśnie o prawdziwości powiedzenia, że łatwiej jest biznes zdobyć, niż go potem utrzymać. Kupując Możejki w 2006 r., nie docenił przeciwników z Rosji, którzy pod pretekstem awarii zakręcili tłoczący ropę rurociąg Przyjaźń, podstawiając nogę przedsięwzięciu. W kwietniu 2012 r. spółka ogłosiła, że rafineria w Możejkach nie zostanie sprzedana, bo nie znalazł się kupiec oferujący godziwą cenę.
Złotówka od Kulczyka nie byłaby złym rozwiązaniem. Nigeria jest piątym producentem ropy na świecie, a sama nie ma ani jednej porządnej rafinerii. Całą ropę sprzedaje za granicę, wymieniając potem petrodolary na benzynę i olej napędowy. Kulczyk nie zwykł marnować takich sytuacji. – W przeciwieństwie do dużych koncernów nie patrzę na Nigerię okiem XIX-wiecznego kapitalisty. Rozmawiałem już z prezydentem kraju o budowie m.in rafinerii, elektrowni i zakładów chemicznych – mówi biznesmen.
W Nigerii najbogatszy Polak wysadził z siodła koncern Shell i odkupił pole naftowe, na którym działała brytyjsko-holenderska firma. Już dziś konsorcjum Neconde, w którym Jan Kulczyk ma udział, wydobywa dwukrotnie więcej baryłek ropy niż poprzednicy, a według zapowiedzi biznesmena wkrótce będzie produkować tyle, ile wynosi dzienne zużycie ropy w Polsce.
– Jak się chce, to można wygrać nawet z takimi gigantami jak Shell. To ja wykupiłem ich, a nie oni mnie – mówił inwestor w wywiadzie dla „Wprost”.
– Wielu przedsiębiorców broni się przed kryzysem, ograniczając koszty i zarzucając nowe pomysły. Tymczasem ktoś, kto dostrzeże w obecnej sytuacji szansę, może odnieść wielki sukces – dodaje Kulczyk.
Więcej możesz przeczytać w 32/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.