Podpisane przez patriarchę Cyryla I i arcybiskupa Józefa Michalika wspólne posłanie do Polaków i Rosjan to cios dla Jarosława Kaczyńskiego. Bolesny, o ile nie śmiertelny.
To apel nie tylko do wiernych obu Kościołów, ale po prostu do Polaków i Rosjan wzywający nas do porzucenia wzajemnych urazów i nieufności, do podjęcia braterskiego dialogu. Druga część dokumentu zawiera inny komunikat, że polski Kościół i rosyjska Cerkiew mają dziś wspólnego wroga. Jest nim świecka nowoczesność, liberalizm i prawa człowieka, sprowadzone – zarówno w dokumencie, jak i towarzyszących jego podpisaniu deklaracjach patriarchy Cyryla i abp. Michalika podczas uroczystości na Zamku Królewskim w Warszawie – wyłącznie do promocji aborcji, eutanazji, związków jednopłciowych, a wreszcie do ataków na symbole religijne i wiarę. Ta dwoistość sprawiła, że w Polsce doszło do totalnego zamieszania. Wychwalający wcześniej abp. Michalika pisowcy zaczęli go atakować pomimo konserwatywnego ideowego przesłania dokumentu podpisanego – przy jego ogromnym udziale osobistym – przez oba Kościoły. Z kolei środowiska liberalne wcześniej krytykujące abp. Michalika za jego obyczajowy konserwatyzm, zaczęły go nagle chwalić za gest wobec Rosjan, który istotnie – tak jak słynny list polskich biskupów do biskupów niemieckich z 1965 r. – może zarówno zbliżyć dwa sąsiednie narody, jak i mieć ogromny wpływ na sytuację polityczną w samej Polsce.
Pisowska prawica wie doskonale, że zarówno wypowiedzi abp. Michalika, jak i sama treść dokumentu Kościoła i Cerkwi to cios bolesny, o ile nie śmiertelny w religię smoleńską, w teorię rosyjskiego zamachu na Lecha Kaczyńskiego, która od ponad dwóch lat jest głównym mobilizacyjnym paliwem PiS. Z kolei w entuzjastycznych komentarzach publicystów czy mediów krytykujących wcześniej abp. Michalika za konserwatyzm pomija się nawet to, że kiedy wspólnie z Cyrylem I podpisywał dokument na Zamku Królewskim, w Moskwie skazywano właśnie na dwa lata łagru dziewczyny z Pussy Riot. I ani on, ani patriarcha rosyjskiej Cerkwi rosyjskiej nawet o tym nie wspomnieli, bo nie był to dla nich żaden problem.
Pisowska prawica wie doskonale, że zarówno wypowiedzi abp. Michalika, jak i sama treść dokumentu Kościoła i Cerkwi to cios bolesny, o ile nie śmiertelny w religię smoleńską, w teorię rosyjskiego zamachu na Lecha Kaczyńskiego, która od ponad dwóch lat jest głównym mobilizacyjnym paliwem PiS. Z kolei w entuzjastycznych komentarzach publicystów czy mediów krytykujących wcześniej abp. Michalika za konserwatyzm pomija się nawet to, że kiedy wspólnie z Cyrylem I podpisywał dokument na Zamku Królewskim, w Moskwie skazywano właśnie na dwa lata łagru dziewczyny z Pussy Riot. I ani on, ani patriarcha rosyjskiej Cerkwi rosyjskiej nawet o tym nie wspomnieli, bo nie był to dla nich żaden problem.
Więcej możesz przeczytać w 34/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.