Czy tablet to urządzenie politycznej przyszłości? Sejmowi informatycy chcą, by za pomocą tych gadżetów posłowie mogli głosować. Ta zabawka ma jednak wady – może się stać narzędziem inwigilacji.
Posłowi Dariuszowi Jońskiemu z SLD kilka tygodni temu zaginął w Sejmie iPad. Po kilku godzinach tyleż nerwowych, ile bezskutecznych poszukiwań urządzenia odszukał w papierach umowę dzierżawy, podpisaną z Kancelarią Sejmu. Na niej – numer telefonu do Ośrodka Informatyki, pod który należy zadzwonić w takich przypadkach. – Zadzwoniłem i zapytałem, co mam dalej robić, czy oni to mogą jakoś sprawdzić, namierzyć. Powiedzieli, że nie widzą ruchu tableta i zapytali, czy mają go zablokować i wykasować wszystko – opowiada Joński. Posłowi było jednak szkoda danych, które przez kilka miesięcy zgromadził już w poselskim tablecie. – Pomyślałem: poczekajmy, może się jeszcze znajdzie, zwłaszcza że zaginął w sejmie. Na to mój rozmówca stwierdził, że nie ma problemu, bo mi wszystko zgra na płytkę. Wtedy zapaliła mi się czerwona lampka. Jak to wszystko? Dopytałem, czy pocztę prywatną też. Usłyszałem, że prywatną też. Na płytkę – zapewnia Joński. Poseł z propozycji nie skorzystał.
Kilka dni później otrzymał nowy tablet. Wersja identyczna jak poprzednio: iPad 2, 64 GB, 3G. Kancelaria ściągnęła za zgubę ponad 3,5 tys zł. z jego konta. – Usiadłem wtedy do internetu i wrzuciłem w wyszukiwarkę. Ten model mógłbym już kupić co najmniej tysiąc złotych taniej – twierdzi Joński.
Teraz wysyła w sprawie tabletów interpelację poselską. A swoje nowe urządzenie chce oddać. – Po co mi ten tablet? Wolę sobie kupić własny. Nie chcę sytuacji, że ktoś mi może przeglądać prywatną pocztę, konto bankowe czy w każdej chwili móc namierzyć, gdzie jestem – opowiada. Do zachowania nadzwyczajnej ostrożności namawia też swoich kolegów z klubu SLD. – Mówią, że w ogóle nie zdawali sobie sprawy z ryzyka. Od tego czasu w naszym klubie tabletów będziemy używać już chyba tylko do czytania elektronicznych wydań gazet i porządku obrad Sejmu.
Czy to przewrażliwienie polityka opozycji, czy niepokojący precedens? Wokół zakupu tabletów dla posłów pojawiały się już wątpliwości.
Kilka dni później otrzymał nowy tablet. Wersja identyczna jak poprzednio: iPad 2, 64 GB, 3G. Kancelaria ściągnęła za zgubę ponad 3,5 tys zł. z jego konta. – Usiadłem wtedy do internetu i wrzuciłem w wyszukiwarkę. Ten model mógłbym już kupić co najmniej tysiąc złotych taniej – twierdzi Joński.
Teraz wysyła w sprawie tabletów interpelację poselską. A swoje nowe urządzenie chce oddać. – Po co mi ten tablet? Wolę sobie kupić własny. Nie chcę sytuacji, że ktoś mi może przeglądać prywatną pocztę, konto bankowe czy w każdej chwili móc namierzyć, gdzie jestem – opowiada. Do zachowania nadzwyczajnej ostrożności namawia też swoich kolegów z klubu SLD. – Mówią, że w ogóle nie zdawali sobie sprawy z ryzyka. Od tego czasu w naszym klubie tabletów będziemy używać już chyba tylko do czytania elektronicznych wydań gazet i porządku obrad Sejmu.
Czy to przewrażliwienie polityka opozycji, czy niepokojący precedens? Wokół zakupu tabletów dla posłów pojawiały się już wątpliwości.
Więcej możesz przeczytać w 34/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.