Dylemat czterdziestolatka

Dylemat czterdziestolatka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pozostać w ZUS czy wybrać ofertę któregoś z otwartych funduszy emerytalnych - oto jest pytanie


Szefowie powszechnych towarzystw emerytalnych twierdzą, że prawie wszystkim osobom między 40. a 50. rokiem życia dzielenie składki emerytalnej może się opłacać. Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Reformy Zabezpieczenia Społecznego ostrzega, że osoby, które ukończyły 40 lat, powinny się bardzo dobrze zastanowić przed podjęciem ostatecznej decyzji o zdeponowaniu pieniędzy na koncie w ZUS lub ich inwestowaniu w jednym z funduszy emerytalnych. Decyzji nie należy podejmować zbyt szybko, tym bardziej że na dokonanie wyboru jest czas do końca roku.

Udzielenie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: pozostać w ZUS czy wybrać powszechne towarzystwo emerytalne, jest dzisiaj bardzo trudne. Wysokość emerytury uzyskanej z drugiego filaru jest uzależniona od trzech nie do końca przewidywalnych czynników: po pierwsze - od tempa wzrostu gospodarczego, a tym samym tempa wzrostu naszych płac; po drugie - od wysokości prowizji i opłat pobieranych przez fundusze emerytalne (znamy stawki początkowe, ale trudno przewidzieć, w jakim tempie będą one redukowane); po trzecie - od zysków, jakie osiągną fundusze emerytalne inwestujące nasze pieniądze.
Osoby, które ulokują pieniądze na koncie PTE, bardzo szybko przekonają się, jakie są powiązania między polską a światową gospodarką. Okaże się, że azjatycko-rosyjsko-brazylijski krach finansowy ma wpływ na wielkość inwestycji, a tym samym na zyski. Szacuje się, że w ciągu najbliższych kilku lat dzięki funduszom emerytalnym kapitały inwestycyjne zwiększą się o kilkadziesiąt miliardów dolarów. Czy nasza gospodarka będzie w stanie wykorzystać te pieniądze i jaka będzie efektywność inwestycji?
Zdaniem Marka Góry, szefa zespołu przygotowującego reformę, osoby między 30. a 40. rokiem życia podejmują minimalne ryzyko, wybierając fundusz emerytalny. Jest ono jednak tym większe, im mniej czasu pozostało nam do emerytury. Wysokość przyszłego świadczenia zależy przede wszystkim od sumy wpłaconych składek i wieku przejścia na emeryturę.
W Biurze Pełnomocnika Rządu ds. Reformy Systemu Zabezpieczenia Społecznego przeprowadzono symulacje wysokości przyszłej emerytury. Przyjęto trzy warianty rozwoju sytuacji gospodarczej w najbliższych latach: optymistyczny, pesymistyczny i realistyczny. W tym ostatnim założono, że w ciągu najbliższych dziewięciu lat nasze pensje będą wzrastały o 3-3,5 proc. rocznie, prowizja PTE nie będzie przekraczała 8 proc. wartości składki, a średnia stopa zwrotu z zainwestowanych pieniędzy wyniesie 10 proc. rocznie.
Z przeprowadzonej symulacji wynika, że dla osób mających ponad 45 lat, pracujących nieprzerwanie od 21. roku życia i zarabiających średnią krajową pensję udział w II filarze jest korzystny finansowo tylko wówczas, gdy sytuacja w Polsce będzie się rozwijała zgodnie z wariantem optymistycznym. W wariancie pesymistycznym, jeśli nastąpi na przykład załamanie na światowych rynkach finansowych, mężczyźni w wieku ponad 45 lat i kobiety powyżej 40 lat uzyskają więcej, lokując całą składkę na koncie w ZUS.
Na efekty wprowadzonej reformy trzeba poczekać minimum 10-11 lat, kiedy pierwsi emeryci otrzymają świadczenia wypłacane według nowych zasad. - Przedstawianie symulacji przyszłych emerytur jest bezcelowe - twierdzą reprezentanci większości PTE. Ich zdaniem, obliczenia dokonane przez biuro pełnomocnika ds. reformy zniechęcają ludzi do wyboru funduszu emerytalnego.
Przedstawiciele większość funduszy nie chcą podawać wyników żadnych symulacji. Obawiają się, że potencjalni klienci przyjmą te szacunki jako konkretne wyliczenia przyszłej emerytury. - Symulacja jest grą o wielu założeniach. Przyjmując określone wskaźniki, można wszystko udowodnić - przyznaje Zygmunt Kostkiewicz, prezes Commercial Union PTE BPH-CU-WBK. Również Jakub Tropiło, prezes PTE PZU, uważa, że do jakichkolwiek symulacji trzeba podchodzić ostrożnie.
Zdaniem Krzysztofa Lutostańskiego, prezesa PKO- Handlowy PTE, symulacje uzależniające celowość przystąpienia do II filaru jedynie od wieku klienta mogą prowadzić w ślepy zaułek. - To nie jedyne i na pewno nie najważniejsze kryterium - podkreśla Lutostański. Dla czterdziestoletniej osoby, która straciła pracę, II filar na pewno nie będzie opłacalny, natomiast opłaci się na przykład 49-letniej kobiecie, która zechce pracować jeszcze przez 20 lat.
Już po ośmiu latach oszczędzania w funduszu emerytalnym kwota zgromadzona na koncie przyszłego emeryta będzie większa od tej, jaka "urośnie" na koncie w ZUS - twierdzą przedstawiciele PTE Nationale-Nederlanden Polska. Z kolei z wyliczeń przeprowadzonych w Biurze Pełnomocnika Rządu ds. Zabezpieczenia Społecznego wynika, że w wariancie optymistycznym kapitał w funduszu emerytalnym będzie większy dopiero po dziewięciu latach, w wariancie pesymistycznym - co najmniej po 24 latach.
- Celem reformy systemu emerytalnego było zapewnienie ludziom dochodów na starość - twierdzi Marek Góra. - Dajemy im narzędzie do pomnażania kapitału. Wszystko zależy jednak od ich indywidualnych decyzji. Na pewno nie mamy zamiaru zniechęcać do uczestniczenia w II filarze - dodaje Marek Góra. Jego zdaniem, wprowadzenie podziału składki emerytalnej na dwa filary miało na celu zmniejszenie ryzyka.


Na efekty reformy trzeba poczekać 10-11 lat, kiedy pierwsi emeryci otrzymają nowe świadczenia

To jeden z głównych argumentów przemawiających za tym, by każdy - poza przytaczanymi przez nas wyjątkami - mógł odebrać swoją przyszłą emeryturę z dwóch źródeł. Kolejny argument na rzecz przekazywania składek do II filaru związany jest z możliwością dziedziczenia kapitalizowanych składek. Jeśli ubezpieczony nie dożyje wieku emerytalnego, pieniądze zgromadzone w funduszu emerytalnym nie giną, lecz mogą być przekazane najbliższym. Połowę otrzyma współmałżonek (pieniądze zostaną przelane na jego konto w funduszu emerytalnym), a pozostałą część - zgodnie z zasadami prawa spadkowego - odziedziczą osoby wskazane przez ubezpieczonego, na przykład jego dzieci. W ZUS w razie przedwczesnej śmierci ubezpieczonego współmałżonek otrzyma jedynie zasiłek pogrzebowy.
- Jedna z dziesięciu kobiet oraz trzech z dziesięciu mężczyzn nie dożyją wieku emerytalnego - przekonuje Olga Doan, wiceprezes Towarzystwa Ubezpieczeniowego Allianz (PTE tego towarzystwa jest w stadium organizacji). Warto więc zadbać o to, aby pieniądze otrzymali nasi spadkobiercy. Taką gwarancję dają mam powszechne towarzystwa emerytalne.
- Waloryzacja zgromadzonych pieniędzy na koncie w ZUS zależy od rozwoju gospodarki, a na to poszczególni obywatele nie mają wpływu - twierdzi Andrzej Sołtek, członek zarządu PTE Zurich Handlowy. Rynek kapitałowy jest bardziej różnorodny, a efekty zarządzania kapitałami przez PTE są uzależnione od wielu czynników, m.in. od aktywnego zarządzania i doświadczenia udziałowców funduszy.
Pozostawienie swoich pieniędzy na koncie ZUS jest decyzją ostateczną. W ten sposób - jak twierdzi Krzysztof Telega, prezes PTE Skarbiec-Emerytura - pracownik pozbawia się możliwości wyboru. Przystępując do PTE, zawsze możemy przenieść swoje kapitały do funduszu dającego wyższą stopę zwrotu z inwestycji.
Przedstawiciele towarzystw emerytalnych podkreślają także, że wiek nie powinien być jedynym kryterium wyboru dla osób osiągających wysokie dochody. "Stara" emerytura pracownika zarabiającego na przykład 10 tys. zł nie może dzisiaj przekroczyć 3 tys. zł. Wysokość nowej emerytury będzie uzależniona nie tylko od okresu oszczędzania, ale także od wysokości płaconej składki.
Zarządzający powszechnymi towarzystwami emerytalnymi przygotowali własne stanowisko w sprawie opłacalności inwestycji w funduszach. Według nich, II filar nie będzie korzystny dla osób objętych przywilejami branżowymi, mogących wcześniej przejść na emeryturę. Członkowie niektórych grup zawodowych, m.in. górnicy, kolejarze, hutnicy, celnicy, artyści, twórcy, dziennikarze, mogą się zdecydować na wcześniejszą emeryturę, mając określony w ich grupie wiek i staż pracy.
Również kobiety, które urodziły się w latach 1949-1953 i zamierzają przejść na emeryturę w latach 2009-2013, a obecnie zarabiają nieco więcej od średniej krajowej, mogą pozostać w ZUS. Ich emerytury bowiem będą liczone według specjalnych zasad. Okazało się, że kobiety między 45. a 49. rokiem życia, przechodząc na emeryturę w wieku 60 lat, traciłyby ok. 20 proc. świadczenia. Mężczyzn to nie dotyczy, oni będą pracować pięć lat dłużej.
Pracownicy niektórych towarzystw emerytalnych sugerują, że zniechęcaniem klientów do udziału w II filarze mogą być zainteresowani zarówno przedstawiciele rządu, jak i ZUS. Każda osoba "odchodząca" z ZUS umniejsza tym samym jego dochody. Zdaniem Stanisława Alota, prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, luka w dochodach funduszu ubezpieczeń społecznych z powodu ulokowania składki w II filarze wyniesie w tym roku prawdopodobnie 3,8 mld zł. - Taka też będzie dotacja z budżetu państwa - informuje prezes Alot. - Nie jesteśmy jednak bezpośrednio zainteresowani tym, by ludzie nie przechodzili do II filaru. Prowadzimy tyle samo kont, ile prowadziliśmy, a poza tym początkowo część pieniędzy przekazywana do funduszy i tak wpłynie najpierw do ZUS.
Ryszard Petru, doradca ministra finansów, przyznaje, że w budżecie przewidziano dla ZUS pieniądze, które mają pochodzić z prywatyzacji. Problem może się pojawić wówczas, gdy więcej osób zdecyduje się na wybór II filaru lub przychody z prywatyzacji będą niższe od planowanych.
Więcej możesz przeczytać w 10/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.