Europejski Bank Centralny 6 września przebił niemieckiego ducha euro osinowym kołkiem. Młotek podała Angela Merkel.
Najbardziej frustrująca może być bezsilność. Przez ostatnie miesiące Włoch Mario Draghi siedział przed pulpitem z jedną tylko wajchą podpisaną: „Stopy procentowe”. Jego zadanie, jako szefa Europejskiego Banku Centralnego (EBC), to „stabilizacja cen” – i w normalnych warunkach ta jedna wajcha wystarczy. Przesuwasz ją do góry – ceny spadają; w dół – rosną.
Gdzieś na początku roku wajcha przestała jednak działać. Można było nią wachlować w dowolnym kierunku, ale na ruchy EBC reagowały góra dwa z 17 krajów strefy euro. Reszta, coraz bardziej uzależniona od kapryśnych inwestorów, traciła powoli kontakt z rzeczywistością gospodarczą. Nic więc dziwnego, że Draghi w końcu nie wytrzymał i 6 września sięgnął po instrument ostateczny.
Tego dnia po spotkaniu Rady Prezesów EBC Mario Draghi ogłosił nowy program – Bezpośrednie Transakcje Monetarne, które mają ograniczyć koszty pożyczania pieniędzy przez kraje strefy euro. Konferencja prasowa była krótka, ale wydarzenie epokowe.
Gdzieś na początku roku wajcha przestała jednak działać. Można było nią wachlować w dowolnym kierunku, ale na ruchy EBC reagowały góra dwa z 17 krajów strefy euro. Reszta, coraz bardziej uzależniona od kapryśnych inwestorów, traciła powoli kontakt z rzeczywistością gospodarczą. Nic więc dziwnego, że Draghi w końcu nie wytrzymał i 6 września sięgnął po instrument ostateczny.
Tego dnia po spotkaniu Rady Prezesów EBC Mario Draghi ogłosił nowy program – Bezpośrednie Transakcje Monetarne, które mają ograniczyć koszty pożyczania pieniędzy przez kraje strefy euro. Konferencja prasowa była krótka, ale wydarzenie epokowe.
Więcej możesz przeczytać w 37/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.