„Limonow” Emmanuela Carr?re’a zaskakuje – to nie jest biografia politycznego awanturnika Eduarda Limonowa, ale powieść łotrzykowska z jego udziałem.
Carr?re miał o tyle ułatwione zadanie, że jego bohater również jest pisarzem. Wszystkie książki prozatorskie Limonowa są w gruncie rzeczy zbiorami dość szczerych wspomnień. Tym bowiem, co Eduarda Limonowa jako pisarza interesowało zawsze najbardziej, był on sam – working class hero, młodociany bandyta, undergroundowy artysta, zbuntowany emigrant, radykalny polityk, więzień sumienia. Rzadko w jednym życiu spotyka się takie nagromadzenie pozornie sprzecznych ról. Rzadko unikalna biografia daje szansę, by syntetycznie zreinterpretować losy świata po zakończeniu II wojny światowej, i to po obu stronach żelaznej kurtyny.
Eduard Wieniaminowicz Sawienko urodził się w lutym 1943 r. w Dzierżyńsku nad Oką, będącym w owym czasie jedną wielką fabryką zbrojeniową, jako syn niższego oficera NKWD i gospodyni domowej. Zaraz po wojnie przenieśli się na dalekie przedmieścia ukraińskiego Charkowa – tam młody Eduard dołącza do grona miejscowych żulików, zabijających nudę bójkami i drobnymi kradzieżami, pracuje jako monter, elektryk, zdobywa też fach krawiecki. Ambicje ma jednak znacznie większe – próbuje studiować pedagogikę, wkręca się w środowisko miejscowej cyganerii, zaczyna pisać poezję (bardzo niedobrą, jak sam twierdzi) i przyjmuje literacki pseudonim. Czuje się w tym nowym nazwisku nie tylko kwaśny smak cytryny – „limonka” to potoczne rosyjskie określenie pewnego typu granatu ręcznego. Dużo później, już w latach 90., będzie to również tytuł wydawanej przez Limonowa nielegalnej gazety, głównego organu równie nielegalnej Partii Narodowo-Bolszewickiej.
Eduard Wieniaminowicz Sawienko urodził się w lutym 1943 r. w Dzierżyńsku nad Oką, będącym w owym czasie jedną wielką fabryką zbrojeniową, jako syn niższego oficera NKWD i gospodyni domowej. Zaraz po wojnie przenieśli się na dalekie przedmieścia ukraińskiego Charkowa – tam młody Eduard dołącza do grona miejscowych żulików, zabijających nudę bójkami i drobnymi kradzieżami, pracuje jako monter, elektryk, zdobywa też fach krawiecki. Ambicje ma jednak znacznie większe – próbuje studiować pedagogikę, wkręca się w środowisko miejscowej cyganerii, zaczyna pisać poezję (bardzo niedobrą, jak sam twierdzi) i przyjmuje literacki pseudonim. Czuje się w tym nowym nazwisku nie tylko kwaśny smak cytryny – „limonka” to potoczne rosyjskie określenie pewnego typu granatu ręcznego. Dużo później, już w latach 90., będzie to również tytuł wydawanej przez Limonowa nielegalnej gazety, głównego organu równie nielegalnej Partii Narodowo-Bolszewickiej.
Więcej możesz przeczytać w 39/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.