W tunelu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przez ostatnie tygodnie wędrowałem po Polsce „za chlebem”. Taki mam zawód i cieszę się bardzo, że po naszym kraju i że tu mam chleb, że nie muszę za nim emigrować do Anglii czy do Niemiec, czy do jakiegokolwiek innego państwa.
Moja konstrukcja psychiczna powoduje, że poza domem mogę wytrzymać najwyżej dwa tygodnie, po następnym staję się upierdliwym facetem, który zaczyna liczyć godziny pozostałe do odlotu, i kiedy na co dzień należę do tych, co to do rany przyłóż, po czterech tygodniach lepiej nie wchodzić mi w drogę. Gdybym miał gdziekolwiek zostać na stałe, to po roku, po pijanemu, powiesiłbym się w jakimś kiblu na przypadkowym dworcu, chociaż wiem, że tam jest Ojczyzna, gdzie jest chleb, co udowadniają nasi, przyjmując coraz częściej obywatelstwo państw, w których mieszkają. Za granicą, jeżeli wyjeżdżam, a robię to kilka razy w roku, planuję pobyt na pięć, góra sześć dni. I nie wiem, co mnie tak naprawdę zmusza do powrotu: czy moje ukochane miejsce na Mazurach, czy Ryszard Czarnecki i Stefan Niesiołowski. I jednego, i drugich brakuje mi w podobny sposób. Mazur dla wyciszenia się i spokoju, tych drugich dla adrenaliny, która też mi jest niezbędna. Ale mój kraj, z okien samochodu, w którym przebywam przez mniej więcej pół roku, coraz mniej widać, a to za sprawą ekranów, które zasłaniają cały krajobraz.

Kilka razy w ostatnich tygodniach jechałem autostradą A2 i remontowaną od dwóch lat, do Bóg jeszcze tylko wie kiedy gierkówką. Ilość tego paskudztwa powoduje, że dostaję szału za każdym razem i za każdym razem zastanawiam się, co myśli cudzoziemiec, jadąc od Konina do Warszawy tym tunelem,ozdobionym w pomarańczowo-zielone szlaczki, za którymi widać, od czasu do czasu, wioski, ale w większości zasłonięte pola i łąki. Po co to? Żeby trawy rosły w siłę, a krowy żyły dostatniej? Jest taki odcinek na A2, że tymi ekranami zasłonięty jest kawał lasu. Po co? Żeby nie szumiał kierowcom? Gołym okiem widać, że to jakiś przekręt, który nabił komuś kasę, a ktoś inny na tym dodatkowo skorzystał. Innego uzasadnienia nie ma.

 Są pewne granice, których według mnie nie powinno się przekraczać, ale najwyraźniej przekroczono i tylko ciekaw jestem, czy ci od ekranów są w takiej samej finansowej kondycji jak ci, co układali nawierzchnię drogi, w stosunku do których rząd zachowuje się jak szef na budowie, mówiący do pracownika:

– Ależ ty jesteś upierdliwy, już szósty miesiąc męczysz mnie o pensję!
Więcej możesz przeczytać w 39/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.