Oceniajmy ludzi stosownie do ich dojrzałych uczynków, a nie zachowań z odległej przeszłości
Niemalże dokładnie przed stu laty, w nocy z 21 na 22 lutego 1900 r., do łódzkiego mieszkania przy ul. Wschodniej 19 wdarli się rosyjscy żandarmi. Już na początku rewizji ku wielkiej swojej radości znaleźli tajną drukarnię konspiracyjnego pisma "Robotnik", od kilku lat bezskutecznie tropioną przez tysiące szpicli na terenie całego imperium. Maszyna trafiła do policyjnego depozytu, a obsługujący ją Józef Piłsudski do ciężkiego więzienia w warszawskiej Cytadeli. Rosjanie zorientowali się, że schwytali od dawna poszukiwanego przywódcę Polskiej Partii Socjalistycznej. Mieli dosyć dowodów na to, by posłać go na wieloletnią katorgę na Syberię. Broniąc się, nieszczęsny więzień rozpoczął symulowanie obłędu. Władze więzienne uległy temu podstępowi i w grudniu 1900 r. przeniosły Piłsudskiego do petersburskiego szpitala dla obłąkanych, skąd w maju 1901 r. dzięki pomocy towarzyszy z PPS udało mu się zbiec. Niezłomna postawa w śledztwie i brawurowa ucieczka umocniły legendę "towarzysza Wiktora", bo pod takim pseudonimem znały go tysiące konspiratorów. Stał się najsłynniejszym z polskich socjalistów, ubóstwianym przez rzesze robotników i nie mniej gorąco znienawidzonym przez przeciwników lewicy.
Nawet najbardziej przenikliwy umysł nie przewidziałby wtedy, że ten jeden z najgroźniejszych rewolucjonistów, z jakimi przyszło walczyć carskiej ochranie, dwadzieścia lat później będzie naczelnym wodzem, marszałkiem Polski, który skutecznie powstrzyma nad Wisłą bolszewików dążących do przerzucenia ognia rewolucji na Zachód. Metamorfoza była tak ogromna, że wielu Polaków, zanim nastąpił cud nad Wisłą, gorąco wierzyło w szerzone przez prawicę plotki, iż Belweder i Kreml łączy bezpośrednia, czerwona linia telefoniczna, przez którą Lenin i Trocki instruują socjalistę Piłsudskiego, jak doprowadzić do skomunizowania Polski.
Warto tę historię dedykować wszystkim, którzy podobnie jak prawica w 1920 r. nie dostrzegają ewoluowania ludzkich poglądów i życiorysów. Podejrzewanie Piłsudskiego o spiskowanie z Leninem jest przecież tyle samo warte, ile dzisiejsze utożsamianie liderów SLD ze Stalinem. To krowa nie myśli i powiela raz ukształtowane zachowania. Ludzie zmieniają swoje postawy i mają prawo być ocenianymi stosownie do dojrzałych uczynków, a nie zachowań z odległej przeszłości.
Nawet najbardziej przenikliwy umysł nie przewidziałby wtedy, że ten jeden z najgroźniejszych rewolucjonistów, z jakimi przyszło walczyć carskiej ochranie, dwadzieścia lat później będzie naczelnym wodzem, marszałkiem Polski, który skutecznie powstrzyma nad Wisłą bolszewików dążących do przerzucenia ognia rewolucji na Zachód. Metamorfoza była tak ogromna, że wielu Polaków, zanim nastąpił cud nad Wisłą, gorąco wierzyło w szerzone przez prawicę plotki, iż Belweder i Kreml łączy bezpośrednia, czerwona linia telefoniczna, przez którą Lenin i Trocki instruują socjalistę Piłsudskiego, jak doprowadzić do skomunizowania Polski.
Warto tę historię dedykować wszystkim, którzy podobnie jak prawica w 1920 r. nie dostrzegają ewoluowania ludzkich poglądów i życiorysów. Podejrzewanie Piłsudskiego o spiskowanie z Leninem jest przecież tyle samo warte, ile dzisiejsze utożsamianie liderów SLD ze Stalinem. To krowa nie myśli i powiela raz ukształtowane zachowania. Ludzie zmieniają swoje postawy i mają prawo być ocenianymi stosownie do dojrzałych uczynków, a nie zachowań z odległej przeszłości.
Więcej możesz przeczytać w 8/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.