Aborcja powraca. I znów zaczęło się rozdrapywanie starych ran.
Nie będzie porozumienia w sprawie aborcji. Linia podziału na jej przeciwników i zwolenników dzieli społeczeństwo prawie po połowie. Czy kolejne debaty mogą to zmienić? Czy zmiana w prawie załatwi jeden z najbardziej bolesnych problemów społecznych?
Dziura po moim dziecku
Decyzje o usunięciu ciąży zawsze są trudne. W sytuacji restrykcyjnego zakazu aborcji stają się jeszcze trudniejsze. I bardziej niebezpieczne. – Nie chciałam, nie mogłam mieć trzeciego dziecka. Nie z tym mężczyzną – tłumaczy 27-letnia Karolina, samotna matka dwóch siedmioletnich bliźniaczek. – Czułam się jak kryminalistka. Transakcja kupna tabletek mających wywołać poronienie w moim szóstym tygodniu ciąży przypominała sprzedaż narkotyków. Późny wieczór. Ciemny park na tyłach kliniki na warszawskim Powiślu. Lekarz w ciemnym płaszczu nerwowo rozgląda się wokół. Podchodzi, daje mi zawiniątko, chowa zainkasowane za tabletkę 1,5 tys. zł. W pośpiechu tłumaczy instrukcję obsługi leku i przebieg wywołanego poronienia. Sugeruje, że w razie czego lepiej nie dzwonić na pogotowie, tylko do niego do domu. Bez względu na porę – opowiada. W domu, w towarzystwie przyjaciółki zażyła pastylkę. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Około trzeciej w nocy zaczęło się krwawienie. Tak silne, że po półgodzinie Karolina wyła już z bólu. W końcu zemdlała. – To był koszmar. Bałam się, że wykrwawię się na śmierć. Ale nie żałuję. Naprawdę nie dałabym rady z trzecim dzieckiem – wyznaje Karolina.
Dziura po moim dziecku
Decyzje o usunięciu ciąży zawsze są trudne. W sytuacji restrykcyjnego zakazu aborcji stają się jeszcze trudniejsze. I bardziej niebezpieczne. – Nie chciałam, nie mogłam mieć trzeciego dziecka. Nie z tym mężczyzną – tłumaczy 27-letnia Karolina, samotna matka dwóch siedmioletnich bliźniaczek. – Czułam się jak kryminalistka. Transakcja kupna tabletek mających wywołać poronienie w moim szóstym tygodniu ciąży przypominała sprzedaż narkotyków. Późny wieczór. Ciemny park na tyłach kliniki na warszawskim Powiślu. Lekarz w ciemnym płaszczu nerwowo rozgląda się wokół. Podchodzi, daje mi zawiniątko, chowa zainkasowane za tabletkę 1,5 tys. zł. W pośpiechu tłumaczy instrukcję obsługi leku i przebieg wywołanego poronienia. Sugeruje, że w razie czego lepiej nie dzwonić na pogotowie, tylko do niego do domu. Bez względu na porę – opowiada. W domu, w towarzystwie przyjaciółki zażyła pastylkę. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Około trzeciej w nocy zaczęło się krwawienie. Tak silne, że po półgodzinie Karolina wyła już z bólu. W końcu zemdlała. – To był koszmar. Bałam się, że wykrwawię się na śmierć. Ale nie żałuję. Naprawdę nie dałabym rady z trzecim dzieckiem – wyznaje Karolina.
Więcej możesz przeczytać w 40/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.