Prawo głosu
Zbliżają się wybory prezydenckie. Chciałbym zwrócić uwagę na przepisy dotyczące prawa do głosowania Polaków mieszkających za granicą. W poprzednich wyborach prezydenckich ordynacja wyborcza pozwalała Polonii głosować jedynie w pierwszej turze. Po wyborach w 1995 r. politycy zajmujący się kontaktami z emigracją obiecywali doprowadzić do zmiany tych dziwnych przepisów. Czyniono nawet spekulacje, czy głosowanie emigracji w drugiej turze nie dałoby zwycięstwa Lechowi Wałęsie. Przy dużej mobilizacji Polonii byłoby to możliwe. Emigracja to kilka milionów głosów, a różnica między Kwaśniewskim i Wałęsą była niewielka. Jak pamiętamy, w USA zwyciężył Olszewski przed Wałęsą, w Kanadzie - Wałęsa przed Olszewskim, pozostawiając daleko w tyle resztę kandydatów. Podobnie było w innych krajach. Po wygranych wyborach parlamentarnych posłowie rządzącej koalicji również obiecywali zająć się tą sprawą, ale nic nie zrobili. Można by dyskutować nad prawem do głosowania emigracji w ogóle, lecz pozostawienie przepisów w obecnej postaci jest rozwiązaniem połowicznym, w dodatku zniechęcającym emigrację do udziału w wyborach.
KRYSTYN PITKA
Montreal
Upadek kontrolowany
Roman Rogowiecki w artykule "Upadek kontrolowany" (nr 7) zastanawia się nad sytuacją rynku muzyki pop w Polsce. Faktycznie jej obraz nie jest wesoły. Wykonawcy rocka i metalu trzymają się nieźle, lecz twórcy lżejszej muzyki mają sporo powodów do narzekań. Zastanawiający jest fakt, o którym mimochodem wspomniał autor artykułu. Otóż u naszych zachodnich sąsiadów od kilku lat panuje euforia na punkcie hip hopu, dance i techno. Wystarczy włączyć kanał muzyczny Viva, by się przekonać, czego lubią słuchać młodzi Niemcy. To właśnie tutaj organizowana jest tzw. parada miłości, w czasie której tysięce ludzi radośnie tańczą na ulicach miasta w rytm techno. Niestety, w Polsce muzyka taneczna w wykonaniu rodzimych artystów nie istnieje. Wielu ludzi błędnie utożsamia ją z dość popularnym nurtem disco polo. Tymczasem style dance i techno są czymś ambitniejszym. Dzielą się na wiele podtypów, wykonawcy dysponują lepszymi możliwościami wokalnymi, aranżacje są bogatsze itd. Problem polega na tym, że społeczeństwo uznaje muzykę taneczną za coś gorszego od popu czy rocka. Niemal wstyd się przyznać do jej słuchania. Siłą rzeczy lekceważą ją również stacje radiowe, a w konsekwencji firmy fonograficzne.
MICHAŁ MALUGA [email protected]
Zbliżają się wybory prezydenckie. Chciałbym zwrócić uwagę na przepisy dotyczące prawa do głosowania Polaków mieszkających za granicą. W poprzednich wyborach prezydenckich ordynacja wyborcza pozwalała Polonii głosować jedynie w pierwszej turze. Po wyborach w 1995 r. politycy zajmujący się kontaktami z emigracją obiecywali doprowadzić do zmiany tych dziwnych przepisów. Czyniono nawet spekulacje, czy głosowanie emigracji w drugiej turze nie dałoby zwycięstwa Lechowi Wałęsie. Przy dużej mobilizacji Polonii byłoby to możliwe. Emigracja to kilka milionów głosów, a różnica między Kwaśniewskim i Wałęsą była niewielka. Jak pamiętamy, w USA zwyciężył Olszewski przed Wałęsą, w Kanadzie - Wałęsa przed Olszewskim, pozostawiając daleko w tyle resztę kandydatów. Podobnie było w innych krajach. Po wygranych wyborach parlamentarnych posłowie rządzącej koalicji również obiecywali zająć się tą sprawą, ale nic nie zrobili. Można by dyskutować nad prawem do głosowania emigracji w ogóle, lecz pozostawienie przepisów w obecnej postaci jest rozwiązaniem połowicznym, w dodatku zniechęcającym emigrację do udziału w wyborach.
KRYSTYN PITKA
Montreal
Upadek kontrolowany
Roman Rogowiecki w artykule "Upadek kontrolowany" (nr 7) zastanawia się nad sytuacją rynku muzyki pop w Polsce. Faktycznie jej obraz nie jest wesoły. Wykonawcy rocka i metalu trzymają się nieźle, lecz twórcy lżejszej muzyki mają sporo powodów do narzekań. Zastanawiający jest fakt, o którym mimochodem wspomniał autor artykułu. Otóż u naszych zachodnich sąsiadów od kilku lat panuje euforia na punkcie hip hopu, dance i techno. Wystarczy włączyć kanał muzyczny Viva, by się przekonać, czego lubią słuchać młodzi Niemcy. To właśnie tutaj organizowana jest tzw. parada miłości, w czasie której tysięce ludzi radośnie tańczą na ulicach miasta w rytm techno. Niestety, w Polsce muzyka taneczna w wykonaniu rodzimych artystów nie istnieje. Wielu ludzi błędnie utożsamia ją z dość popularnym nurtem disco polo. Tymczasem style dance i techno są czymś ambitniejszym. Dzielą się na wiele podtypów, wykonawcy dysponują lepszymi możliwościami wokalnymi, aranżacje są bogatsze itd. Problem polega na tym, że społeczeństwo uznaje muzykę taneczną za coś gorszego od popu czy rocka. Niemal wstyd się przyznać do jej słuchania. Siłą rzeczy lekceważą ją również stacje radiowe, a w konsekwencji firmy fonograficzne.
MICHAŁ MALUGA [email protected]
Więcej możesz przeczytać w 8/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.