Rosyjskie szosy to dziś strefa nowej wojny klasowej. Tylko tam biedak z 15-letnią ładą może przyblokować nuworysza z ferrari.
Który Rosjanin nie lubi szybkiej jazdy? Do diabła ze wszystkim!” – pisał jeszcze w XIX w. w „Martwych duszach” Mikołaj Gogol. Car Mikołaj I po przeczytaniu „Listów z Rosji” markiza de Custine’a zauważył natomiast, że widzi w państwie dwie biedy: głupców i drogi. Do dziś niewiele się zmieniło. Łatwiej tylko zmierzyć poziom głupoty, który jest wprost proporcjonalny do liczby koni mechanicznych pod maską samochodu. Co roku w wypadkach drogowych ginie w Rosji blisko 30 tys. osób – to tyle, ilu (oficjalnie) żołnierzy rosyjskich zginęło w dwóch wojnach w Czeczenii. Te liczby wciąż rosną – głównie z powodu alkoholu.
W ubiegłym tygodniu Rosją wstrząsnęła informacja o wypadku, do którego doszło w śródmieściu Moskwy, niedaleko rezydencji premiera Dmitrija Miedwiediewa. Jadący z prędkością niemal 200 km/h kompletnie pijany 30-letni Aleksander Maksimow staranował swoją toyotą przystanek. Zabił pięcioro dzieci – wychowanków pobliskiego domu dla umysłowo chorych oraz ich dwoje opiekunów.
W ubiegłym tygodniu Rosją wstrząsnęła informacja o wypadku, do którego doszło w śródmieściu Moskwy, niedaleko rezydencji premiera Dmitrija Miedwiediewa. Jadący z prędkością niemal 200 km/h kompletnie pijany 30-letni Aleksander Maksimow staranował swoją toyotą przystanek. Zabił pięcioro dzieci – wychowanków pobliskiego domu dla umysłowo chorych oraz ich dwoje opiekunów.
Więcej możesz przeczytać w 40/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.