Mamy już do czynienia z pandemią cukrzycy - ostrzegają diabetolodzy
Szacuje się, że w Polsce na tę chorobę cierpi półtora miliona osób, w Europie - 32 mln, na świecie - 157 mln. Jeśli sytuacja się nie zmieni, w 2025 r. liczba ta wzrośnie do 300 mln. Tymczasem 50 proc. osób z podwyższonym poziomem cukru we krwi nie ma żadnych objawów choroby. Rozwija się ona u nich podstępnie, niszcząc narządy wewnętrzne i układ krwionośny, wywołując wiele innych ciężkich do wyleczenia schorzeń. Jest to więc w sensie społecznym jedna z najdroższych chorób. - Amerykanie obliczyli, że prawidłowe leczenie wcześnie wykrytej cukrzycy w wypadku tylko jednego pacjenta obniża koszty trzyletniej terapii o 3 tys. USD - mówi prof. Jan Tatoń, krajowy konsultant w dziedzinie diabetologii oraz ekspert WHO.
Cukrzyca powstaje w następstwie utraty przez organizm zdolności do wykorzystania źródeł energii w postaci spożywanego pokarmu lub magazynowanego tłuszczu. Charakteryzuje ją częściowy lub całkowity niedobór insuliny. W wyniku upośledzenia wydzielania tego hormonu utrzymuje się podwyższony poziom cukru, co jest przyczyną poważnych zaburzeń metabolicznych, w konsekwencji kończących się uszkodzeniem nerek, serca, siatkówki oka, naczył krwionośnych i nerwów obwodowych oraz przedwczesną śmiercią. Osoby, które zachorują przed 30. rokiem życia, żyją średnio o 30 proc. krócej. Zachorowanie na cukrzycę w wieku 30-65 lat przeciętnie skraca życie o 15 proc., a w wieku powyżej 65 lat - o 10 proc.
- Jedynym sposobem uniknięcia poważnych powikłań spowodowanych cukrzycą jest wczesne jej zdiagnozowanie i prawidłowe prowadzenie pacjenta - mówi prof. Jacek Sieradzki, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Metabolicznych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Jeśli chodzi o cukrzycę tzw. insulinozależną, rozpoznanie jej zwykle nie nastręcza trudności. Występuje ona u osób mających genetyczne predyspozycje i zwykle ujawnia się po infekcji wirusowej (śwince, odrze, ospie, grypie). Chory zaczyna nagle odczuwać wzmożone pragnienie, częste parcie na pęcherz, chudnie, gorzej widzi, jego skóra staje się sucha.
O wiele trudniej rozpoznać cukrzycę typu II (wcześniej nazywaną cukrzycą dorosłych). W jej wypadku objawy nie są już tak widoczne, a u połowy chorych w ogóle nie występują. W naszym kraju jest ona diagnozowana dopiero po ośmiu latach od pojawienia się. Zakończone niedawno badania przeprowadzone z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego wykazały, że aż 4 proc. osób zgłaszających się do lekarza pierwszego kontaktu w sprawie różnych schorzeń po analizie poziomu cukru we krwi okazało się cukrzykami. Stężenie glukozy przekraczało dopuszczalną wartość 110 mg/dl. Według niedawnych doniesień "Journal of the American Medicine", badania pod tym kątem powinno się robić po 25. roku życia przynajmniej raz na trzy lata. - Wyniki wspomnianego programu dowodzą, że w Polsce wykonuje się je stanowczo za rzadko - twierdzi prof. Sieradzki. - Ze względu na wysokie koszty tych badał ideałem byłoby, żeby objęto nimi przynajmniej ludzi z grup zwiększonego ryzyka, a więc osoby powyżej 45. roku życia, otyłe, cierpiące na nadciśnienie oraz mające krewnych chorych na cukrzycę. Równie ważne jak wczesne wykrycie choroby jest odpowiednie leczenie. Decyzje o tym, jaki rodzaj terapii zastosować, powinny zapadać na samym początku opieki nad pacjentem. W wypadku cukrzycy typu II często wystarczy wprowadzenie diety, aktywność fizyczna, stała kontrola poziomu cukru i leki doustne lub insulina. Terapia osób, których organizm nie wytwarza insuliny (cukrzyca typu I), sprowadza się do podawania tego hormonu. Po wprowadzeniu reformy w służbie zdrowia sytuacja tych chorych się pogorszyła. Dostęp do diabetologa jest możliwy dopiero za pośrednictwem lekarza pierwszego kontaktu, który często sam podejmuje się prowadzenia cukrzyka. Tymczasem tylko doświadczony zespół specjalistów wie, jaki rodzaj terapii jest dla danego pacjenta najlepszy i kiedy należy go zmienić. Najważniejsze dla chorego są zwłaszcza momenty przejścia z diety na leki doustne oraz z leków na insulinę.
Współczesna terapia sprowadza się do utrzymania stałego poziomu cukru we krwi, zbliżonego do typowego dla osoby zdrowej. Stało się to możliwe dzięki wprowadzeniu tzw. humalogu, będącego analogiem insuliny ludzkiej. Różni je tylko odwrócenie dwóch aminokwasów - lizyny i proliny. Zmiana ta sprawia, że pojedyncze cząsteczki humalogu trudno się łączą i dlatego są łatwo wchłaniane do krwi z tkanki podskórnej. Dzięki temu proces ten przypomina naturalną reakcję organizmu na przyjęty posiłek, kiedy to na skutek wzrostu poziomu cukru we krwi insulina uwalnia się podczas jedzenia. Zaleca się przyjmowanie w ciągu doby jednej lub dwóch dawek insuliny o długim czasie działania (dla zapewnienia tzw. tła), a dodatkowo przed każdym posiłkiem głównym dawkę o krótkim czasie działania (w celu wyrównania wzrostu glikemii bezpośrednio po posiłku). - Jeszcze niedawno przyjmowanie insuliny wiązało się z bolesnymi iniekcjami. Dziś pacjenci mają do dyspozycji mało inwazyjne wstrzykiwacze HumaPen, umożliwiające dokładne dawkowanie leku - tłumaczy prof. Tatoń. Od ubiegłego tygodnia są one dostępne w Polsce dla wszystkich chorych korzystających z insuliny ludzkiej. O tym, jak ważne jest utrzymanie prawidłowego poziomu cukru we krwi, świadczą dwudziestoletnie badania United Kingdom Prospective Diabetes Study, którymi objęto pięć tysięcy diabetyków. U właściwie leczonych pacjentów znacznie zmniejszało się ryzyko powikłał albo pojawiały się one dużo później, na przykład rzadziej występowały u nich choroby oczu (o 21 proc.) i nerek (o 33 proc.).
Aby terapia przynosiła zamierzone rezultaty, chorzy muszą stale utrzymywać równowagę między ilością przyjmowanego pokarmu, wydatkowaną energią i dawką insuliny. Dlatego ważna jest współpraca pacjenta z zespołem lekarzy oraz dostosowanie terapii do jego stylu życia i planów. Niestety, w Polsce zbyt często zapomina się o kompleksowym podejściu do chorego. Dotyczy to zwłaszcza lekarzy pierwszego kontaktu, pod których opiekę trafili obecnie cukrzycy. Wielu z nich nie pamięta również o tym, że oprócz terapii istotna jest też edukacja pacjenta - tłumaczy Andrzej Bauman, prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków im. św. Łukasza w Bydgoszczy. Tymczasem cukrzyca w większości wypadków ma decydujący wpływ na wybór zawodu, życie rodzinne, planowanie potomstwa i sposób spędzania wolnego czasu. Edukacja pacjenta ułatwia mu oswojenie się z chorobą, dzięki czemu może on lepiej kontrolować swój stan, co nie pozostaje bez wpływu na częstość i liczbę komplikacji. U świadomego swych ograniczeń pacjenta są one rzadsze (ciężkie powikłania występują u 30 proc. osób). Niestety, aż 24 proc. pacjentów nie zdaje sobie sprawy z faktu, iż cukrzyca to choroba postępująca.
Szansę na większą samodzielność cukrzyków stwarzają badania prowadzone przez naukowców z koncernu ARIAD Pharmaceuticals w Cambridge Massachusetts, Memorial Sloan-Kettering Cancer Center w Nowym Jorku oraz Uniwersytetu Genewskiego. Z publikowanych przez pismo "Science" wyników tych badań wynika, że udało się wyprodukować szczepionkę genetyczną na cukrzycę. Dotychczas wykorzystywano ją w leczeniu myszy ze sztucznie wywołaną cukrzycą typu I. Domięśniowo podaje się dwa geny: jeden odpowiadający za produkcję insuliny, a drugi - za tworzenie białka o specyficznych właściwościach. Komórki mięśni zaczynają produkować insulinę i białko, które łączy się z nowo wyprodukowanymi cząsteczkami hormonu, tworząc nierozpuszczalne bryłki. Uwolnienie insuliny do krwi staje się możliwe dopiero po przyjęciu odpowiedniego leku (np. w postaci tabletki). Już po piętnastu minutach trafia ona do krwiobiegu i utrzymuje się w nim prawie dwie godziny. Pierwsze testy z udziałem cukrzyków naukowcy przeprowadzą już za dwa lata. Na razie pacjentom pozostaje insulina podawana w tradycyjny sposób. Zgodnie z badaniami Światowej Or- ganizacji Zdrowia, nawet 10 proc. zgonów na świecie może być powodowanych przez cukrzycę. Jak twierdzą diabetolodzy, bezpośrednią przyczyną śmierci chorych na nią są głównie powikłania w pracy układu krążenia. Jest to wynik źle dobranych metod leczenia i braku rozeznania pacjentów w swojej sytuacji.
Cukrzyca powstaje w następstwie utraty przez organizm zdolności do wykorzystania źródeł energii w postaci spożywanego pokarmu lub magazynowanego tłuszczu. Charakteryzuje ją częściowy lub całkowity niedobór insuliny. W wyniku upośledzenia wydzielania tego hormonu utrzymuje się podwyższony poziom cukru, co jest przyczyną poważnych zaburzeń metabolicznych, w konsekwencji kończących się uszkodzeniem nerek, serca, siatkówki oka, naczył krwionośnych i nerwów obwodowych oraz przedwczesną śmiercią. Osoby, które zachorują przed 30. rokiem życia, żyją średnio o 30 proc. krócej. Zachorowanie na cukrzycę w wieku 30-65 lat przeciętnie skraca życie o 15 proc., a w wieku powyżej 65 lat - o 10 proc.
- Jedynym sposobem uniknięcia poważnych powikłań spowodowanych cukrzycą jest wczesne jej zdiagnozowanie i prawidłowe prowadzenie pacjenta - mówi prof. Jacek Sieradzki, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Metabolicznych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Jeśli chodzi o cukrzycę tzw. insulinozależną, rozpoznanie jej zwykle nie nastręcza trudności. Występuje ona u osób mających genetyczne predyspozycje i zwykle ujawnia się po infekcji wirusowej (śwince, odrze, ospie, grypie). Chory zaczyna nagle odczuwać wzmożone pragnienie, częste parcie na pęcherz, chudnie, gorzej widzi, jego skóra staje się sucha.
O wiele trudniej rozpoznać cukrzycę typu II (wcześniej nazywaną cukrzycą dorosłych). W jej wypadku objawy nie są już tak widoczne, a u połowy chorych w ogóle nie występują. W naszym kraju jest ona diagnozowana dopiero po ośmiu latach od pojawienia się. Zakończone niedawno badania przeprowadzone z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego wykazały, że aż 4 proc. osób zgłaszających się do lekarza pierwszego kontaktu w sprawie różnych schorzeń po analizie poziomu cukru we krwi okazało się cukrzykami. Stężenie glukozy przekraczało dopuszczalną wartość 110 mg/dl. Według niedawnych doniesień "Journal of the American Medicine", badania pod tym kątem powinno się robić po 25. roku życia przynajmniej raz na trzy lata. - Wyniki wspomnianego programu dowodzą, że w Polsce wykonuje się je stanowczo za rzadko - twierdzi prof. Sieradzki. - Ze względu na wysokie koszty tych badał ideałem byłoby, żeby objęto nimi przynajmniej ludzi z grup zwiększonego ryzyka, a więc osoby powyżej 45. roku życia, otyłe, cierpiące na nadciśnienie oraz mające krewnych chorych na cukrzycę. Równie ważne jak wczesne wykrycie choroby jest odpowiednie leczenie. Decyzje o tym, jaki rodzaj terapii zastosować, powinny zapadać na samym początku opieki nad pacjentem. W wypadku cukrzycy typu II często wystarczy wprowadzenie diety, aktywność fizyczna, stała kontrola poziomu cukru i leki doustne lub insulina. Terapia osób, których organizm nie wytwarza insuliny (cukrzyca typu I), sprowadza się do podawania tego hormonu. Po wprowadzeniu reformy w służbie zdrowia sytuacja tych chorych się pogorszyła. Dostęp do diabetologa jest możliwy dopiero za pośrednictwem lekarza pierwszego kontaktu, który często sam podejmuje się prowadzenia cukrzyka. Tymczasem tylko doświadczony zespół specjalistów wie, jaki rodzaj terapii jest dla danego pacjenta najlepszy i kiedy należy go zmienić. Najważniejsze dla chorego są zwłaszcza momenty przejścia z diety na leki doustne oraz z leków na insulinę.
Współczesna terapia sprowadza się do utrzymania stałego poziomu cukru we krwi, zbliżonego do typowego dla osoby zdrowej. Stało się to możliwe dzięki wprowadzeniu tzw. humalogu, będącego analogiem insuliny ludzkiej. Różni je tylko odwrócenie dwóch aminokwasów - lizyny i proliny. Zmiana ta sprawia, że pojedyncze cząsteczki humalogu trudno się łączą i dlatego są łatwo wchłaniane do krwi z tkanki podskórnej. Dzięki temu proces ten przypomina naturalną reakcję organizmu na przyjęty posiłek, kiedy to na skutek wzrostu poziomu cukru we krwi insulina uwalnia się podczas jedzenia. Zaleca się przyjmowanie w ciągu doby jednej lub dwóch dawek insuliny o długim czasie działania (dla zapewnienia tzw. tła), a dodatkowo przed każdym posiłkiem głównym dawkę o krótkim czasie działania (w celu wyrównania wzrostu glikemii bezpośrednio po posiłku). - Jeszcze niedawno przyjmowanie insuliny wiązało się z bolesnymi iniekcjami. Dziś pacjenci mają do dyspozycji mało inwazyjne wstrzykiwacze HumaPen, umożliwiające dokładne dawkowanie leku - tłumaczy prof. Tatoń. Od ubiegłego tygodnia są one dostępne w Polsce dla wszystkich chorych korzystających z insuliny ludzkiej. O tym, jak ważne jest utrzymanie prawidłowego poziomu cukru we krwi, świadczą dwudziestoletnie badania United Kingdom Prospective Diabetes Study, którymi objęto pięć tysięcy diabetyków. U właściwie leczonych pacjentów znacznie zmniejszało się ryzyko powikłał albo pojawiały się one dużo później, na przykład rzadziej występowały u nich choroby oczu (o 21 proc.) i nerek (o 33 proc.).
Aby terapia przynosiła zamierzone rezultaty, chorzy muszą stale utrzymywać równowagę między ilością przyjmowanego pokarmu, wydatkowaną energią i dawką insuliny. Dlatego ważna jest współpraca pacjenta z zespołem lekarzy oraz dostosowanie terapii do jego stylu życia i planów. Niestety, w Polsce zbyt często zapomina się o kompleksowym podejściu do chorego. Dotyczy to zwłaszcza lekarzy pierwszego kontaktu, pod których opiekę trafili obecnie cukrzycy. Wielu z nich nie pamięta również o tym, że oprócz terapii istotna jest też edukacja pacjenta - tłumaczy Andrzej Bauman, prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków im. św. Łukasza w Bydgoszczy. Tymczasem cukrzyca w większości wypadków ma decydujący wpływ na wybór zawodu, życie rodzinne, planowanie potomstwa i sposób spędzania wolnego czasu. Edukacja pacjenta ułatwia mu oswojenie się z chorobą, dzięki czemu może on lepiej kontrolować swój stan, co nie pozostaje bez wpływu na częstość i liczbę komplikacji. U świadomego swych ograniczeń pacjenta są one rzadsze (ciężkie powikłania występują u 30 proc. osób). Niestety, aż 24 proc. pacjentów nie zdaje sobie sprawy z faktu, iż cukrzyca to choroba postępująca.
Szansę na większą samodzielność cukrzyków stwarzają badania prowadzone przez naukowców z koncernu ARIAD Pharmaceuticals w Cambridge Massachusetts, Memorial Sloan-Kettering Cancer Center w Nowym Jorku oraz Uniwersytetu Genewskiego. Z publikowanych przez pismo "Science" wyników tych badań wynika, że udało się wyprodukować szczepionkę genetyczną na cukrzycę. Dotychczas wykorzystywano ją w leczeniu myszy ze sztucznie wywołaną cukrzycą typu I. Domięśniowo podaje się dwa geny: jeden odpowiadający za produkcję insuliny, a drugi - za tworzenie białka o specyficznych właściwościach. Komórki mięśni zaczynają produkować insulinę i białko, które łączy się z nowo wyprodukowanymi cząsteczkami hormonu, tworząc nierozpuszczalne bryłki. Uwolnienie insuliny do krwi staje się możliwe dopiero po przyjęciu odpowiedniego leku (np. w postaci tabletki). Już po piętnastu minutach trafia ona do krwiobiegu i utrzymuje się w nim prawie dwie godziny. Pierwsze testy z udziałem cukrzyków naukowcy przeprowadzą już za dwa lata. Na razie pacjentom pozostaje insulina podawana w tradycyjny sposób. Zgodnie z badaniami Światowej Or- ganizacji Zdrowia, nawet 10 proc. zgonów na świecie może być powodowanych przez cukrzycę. Jak twierdzą diabetolodzy, bezpośrednią przyczyną śmierci chorych na nią są głównie powikłania w pracy układu krążenia. Jest to wynik źle dobranych metod leczenia i braku rozeznania pacjentów w swojej sytuacji.
Więcej możesz przeczytać w 8/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.