1. Maria Peszek - Jezus Maria Peszek, Mystic Polecam odciąć się od medialnej wrzawy oraz oceny poprzednich dokonań Marii i posłuchać znakomitej produkcji Foxa ze świeżą głową. To płyta absolutnie podporządkowana, choć w niekonwencjonalny sposób, najbardziej osobistym tekstom nagranym w Polsce, odkąd sięgam pamięcią. Zero-jedynkowy album niepozostawiający nikogo obojętnym.
2. Beth Orton - Sugaring Season, Sonic Po przeróżnych zakrętach dziwnej, często nieprzewidywalnej kariery (William Orbit, Chemical Brothers, Ryan Adams) Beth Orton wraca do swoich songwriterskich korzeni z kto wie, czy nie najlepszą płytą w życiu. Wciąż trochę w cieniu wielu współczesnych wokalistek, ze znakomitym zespołem stworzyła autorski i dojrzały projekt, sięgający korzeniami angielskiej folkowej tradycji szkoły Sandy Denny. Znakomite.
3. John Cale - Shifty Adventures in Nookie Wood, Isound Niespokojny duch wiecznego eksperymentatora nie opuszcza współautora jednej z najbardziej klasycznych rockowych płyt wszech czasów – czekającej właśnie na piękną reedycję – The Velvet Underground z okładką z bananem Andy’ego Warhola. Czegóż nie ma na nowym albumie: od popisu Danger Mouse w świetnym nagraniu otwierającym, przez procesor dźwięku Auto-tune, po styl industrial. Nie wszystkie wycieczki są równie udane, Cale ewidentnie czuje się najlepiej w przypominających dawne czasy nastrojowych odjazdach. Mimo to zdecydowanie warto.
2. Beth Orton - Sugaring Season, Sonic Po przeróżnych zakrętach dziwnej, często nieprzewidywalnej kariery (William Orbit, Chemical Brothers, Ryan Adams) Beth Orton wraca do swoich songwriterskich korzeni z kto wie, czy nie najlepszą płytą w życiu. Wciąż trochę w cieniu wielu współczesnych wokalistek, ze znakomitym zespołem stworzyła autorski i dojrzały projekt, sięgający korzeniami angielskiej folkowej tradycji szkoły Sandy Denny. Znakomite.
3. John Cale - Shifty Adventures in Nookie Wood, Isound Niespokojny duch wiecznego eksperymentatora nie opuszcza współautora jednej z najbardziej klasycznych rockowych płyt wszech czasów – czekającej właśnie na piękną reedycję – The Velvet Underground z okładką z bananem Andy’ego Warhola. Czegóż nie ma na nowym albumie: od popisu Danger Mouse w świetnym nagraniu otwierającym, przez procesor dźwięku Auto-tune, po styl industrial. Nie wszystkie wycieczki są równie udane, Cale ewidentnie czuje się najlepiej w przypominających dawne czasy nastrojowych odjazdach. Mimo to zdecydowanie warto.
Więcej możesz przeczytać w 41/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.