"Populizm" jako obelgę wymyśliła lewica, nie chcąc się pogodzić z tym, że większość i lud mógł głosować nie na nią, ale na jej przeciwników politycznych. Schlebiać gustom ludu jest cnotą lewicy i wadą prawicy
1.W różnych postaciach wraca populizm. O populizm oskarżają Haidera, ale i populistyczną nazywają ustawę o ograniczeniu dochodów prywatnych z funduszy publicznych. O tyle ciekawe, że Haider jest gospodarczym liberałem i w ogóle z liberałów (austriackich) się wywodzi jak cała Wolnościowa Partia Austrii, a liberałowie na ogół oskarżają innych o populizm.
2.Populizm to oskarżenie, choć nie bardzo wiadomo, o co. Zastanówmy się, o co chodzi w określeniu "populizm"? Schlebianie gustom ludu. "Populus" to po łacinie "lud", tyle co grecki "demos" - dzisiejszy polityczny naród, w którego imieniu podobno rządzą parlamentarzyści. Pierwsi populiści to przecież narodnicy, rosyjscy inteligenci, którzy chcieli być z ludem i wyrażać jego interesy. Czy populista w takim razie znaczy to samo co demokrata, czyli ten, kto uważa, iż rozstrzyga większość, a przynajmniej, że większością głosów wybiera się rząd i rządzących?
3."Populizm" jako obelgę wymyśliła lewica, nie chcąc się pogodzić z tym, że większość i lud mógł głosować nie na nią, ale na jej przeciwników. Gdy lewica nacjonalizuje banki, bo wygrała wybory, to jest zwykłe działanie demokratycznej lewicy, gdy zrobi to wybrany w referendum nie mający nic wspólnego z lewicą polityk, wówczas dowiemy się o populistycznej prawicy. Schlebiać gustom ludu jest cnotą lewicy i wadą prawicy. Socjaldemokracja jest lewicowa i demokratyczna, "Solidarność" jest populistyczna. Jeszcze bardziej populistyczni są Lepper, PSL i gen. Wilecki. Sami mówią, że są ludowi. W Europie prawica w ogóle nazywa się jako blok partią ludową. Tak oto populiści walczą z demokratami, ludowcy obrządku łacińskiego z ludowcami obrządku greckiego.
4.Jest jednak jeszcze jedno pojęcie "populisty" jako tego, który zdobywa sobie popularność, mimo że na to nie zasługuje, bo ma złe poglądy. Ba, problem z populistami jest taki, że podobają się ludziom, naruszając poprawność polityczną. A to coś mrukną o brudnych cudzoziemcach albo o Żydach, a to o obniżeniu podatków lub powszechnym uwłaszczeniu, kiedy indziej znowu o stołecznych (wiedeńskich, warszawskich czy brukselskich) biurokratach i politykach i już naród ich lubi. Lubi za to, że mówią to, co każdy w złości myśli, ale boi się sam powiedzieć głośno. Taka ich funkcja, ujawniają społeczne frustracje i resentymenty. To wyzwanie wobec tego, co wypada, jest istotnym rysem sylwetki populisty. Bo populista jest odważny, ryzykuje w imieniu skrywanej części naszej świadomości. Hitler był zbrodniarzem, ale populista powie, że aktywnie walczył z bezrobociem. Stalin mordował, owszem, ale populista powie, że zbudował potężny przemysł. Populista w demokracji mówi rzeczy paskudne, takie, o których nie wypada mówić, tak jak lud lubi sobie opowiadać przy piwie, ale wtedy, gdy go nie słyszą przełożeni. Populistą jest więc wielobarwny Korwin-Mikke, populistą był burkliwy Tymiński i populistą jest Andrzej Lepper. Populista może się również nabijać z demokracji, dzięki której jego fenomen jest w ogóle możliwy, bo powiedzmy, lepiej byłoby trzymać wszystko (to znaczy polityków) za mordę. Na ogół też chce korzystać z owoców dobrobytu, wolnego rynku i wolności słowa. Potępienie Haidera przez Europę byłoby samo w sobie niezrozumiałe, jeśli nie brać pod uwagę nie tylko poczucia winy Europejczyków za Holocaust, lecz także za okoliczności, w jakich poprzedni populista austriacki - Hitler - doszedł do władzy w Niemczech. Czeski populista Klaus ma rację, oskarżenia Haidera są co najmniej przedwczesne, ale nie ma też powodu powtarzać błędów z przeszłości. Hitler również świetnie mówił, w ogóle medialna osobowość, choć na miarę radia, a nie telewizji. Wybrał go naród (dokładniej tylko pewna część narodu), a inni uznali suwerenność demokratycznego wyboru. Na początku też był umiarkowany i dużo mówił o pokoju. Haider dzisiaj tylko nie lubi polskich złodziei samochodów i nie chce Polski dopuścić do Europy, dopóki sama się nie dorobi na poziomie co najmniej 75 proc. austriackiego dobrobytu, a więc za kilkadziesiąt lat. Trzeba było zatem wymusić na Austriakach deklarację odcięcia się od zbrodni narodowego socjalizmu, aprobatę praw człowieka i instytucji demokratycznych. To się Europie udało i to jest tym nadzorowanym minimum, przez które - jak rozumiem - będzie musiał przejść każdy rząd z udziałem byłych komunistów z dawnych państw komunistycznych, o ile aspiruje do Europy. Przydałoby się je też zastosować do tych pań i panów, którzy uczą szacunku dla wartości nie odpiąwszy z piersi sierpa, gwiazdy i młota. To są symbole zbrodni, podobnie jak swastyka. I nie ma co się zżymać na ograniczenie demokratycznej suwerenności, w końcu nikogo do Unii Europejskiej nie zmuszają.
5.A co jest przeciwieństwem populizmu? Elityzm. Jeśli populizm to uleganie gustom ludu, elityzm to wiara w to, że rację mają tylko wybrani. W demokracji sprowadza się to do sporu, czy ważniejsza jest zasada przedstawicielska, czy też bezpośrednie wyrażenie woli przez naród. Wiara w mądrość wybranych prowadzi czasem do groteski. W głosowaniu nad Wąsaczem populistami byli parlamentarzyści, którzy chcieli głosować według swojego przekonania, przypomniano im za to odpowiedzialność klubową. Społeczeństwo jednak uważa, że poseł może głosować wbrew dyscyplinie klubowej. Społeczeństwo być może pamięta, że posłowie reprezentują naród, najwyżej wyborców, a nie partie, o których w tym fragmencie konstytucji nic się nie wspomina. Według najnowszych badań CBOS, w Polsce większość badanych (61 proc.) uważa, że władze nie dbają o ich sprawy, nic nie robią dla nich jako obywateli. Zdecydowana większość sądzi, że obywatele nie mają wpływu ani na sprawy kraju (82 proc.), ani województwa (80 proc.), ale większość jest zdania, iż nie ma wpływu także na swoją parafię, gminę czy miejscowość. Okazało się, że sukces Haidera jest wynikiem dobrego funkcjonowania demokracji austriackiej. Tak dobrego, że kierownictwa partii socjaldemokratycznej i chadeckiej zarządzały przez dziesięciolecia dobrze zdyscyplinowanymi klubami i krajem. Może więc problemem jest to, że w tej demokracji było za mało ludu, a za dużo mądrości elit. A wtedy nasz los jest w rękach sprytnego mówcy, o którego prawdziwych zamiarach dopiero mamy się przekonać.
2.Populizm to oskarżenie, choć nie bardzo wiadomo, o co. Zastanówmy się, o co chodzi w określeniu "populizm"? Schlebianie gustom ludu. "Populus" to po łacinie "lud", tyle co grecki "demos" - dzisiejszy polityczny naród, w którego imieniu podobno rządzą parlamentarzyści. Pierwsi populiści to przecież narodnicy, rosyjscy inteligenci, którzy chcieli być z ludem i wyrażać jego interesy. Czy populista w takim razie znaczy to samo co demokrata, czyli ten, kto uważa, iż rozstrzyga większość, a przynajmniej, że większością głosów wybiera się rząd i rządzących?
3."Populizm" jako obelgę wymyśliła lewica, nie chcąc się pogodzić z tym, że większość i lud mógł głosować nie na nią, ale na jej przeciwników. Gdy lewica nacjonalizuje banki, bo wygrała wybory, to jest zwykłe działanie demokratycznej lewicy, gdy zrobi to wybrany w referendum nie mający nic wspólnego z lewicą polityk, wówczas dowiemy się o populistycznej prawicy. Schlebiać gustom ludu jest cnotą lewicy i wadą prawicy. Socjaldemokracja jest lewicowa i demokratyczna, "Solidarność" jest populistyczna. Jeszcze bardziej populistyczni są Lepper, PSL i gen. Wilecki. Sami mówią, że są ludowi. W Europie prawica w ogóle nazywa się jako blok partią ludową. Tak oto populiści walczą z demokratami, ludowcy obrządku łacińskiego z ludowcami obrządku greckiego.
4.Jest jednak jeszcze jedno pojęcie "populisty" jako tego, który zdobywa sobie popularność, mimo że na to nie zasługuje, bo ma złe poglądy. Ba, problem z populistami jest taki, że podobają się ludziom, naruszając poprawność polityczną. A to coś mrukną o brudnych cudzoziemcach albo o Żydach, a to o obniżeniu podatków lub powszechnym uwłaszczeniu, kiedy indziej znowu o stołecznych (wiedeńskich, warszawskich czy brukselskich) biurokratach i politykach i już naród ich lubi. Lubi za to, że mówią to, co każdy w złości myśli, ale boi się sam powiedzieć głośno. Taka ich funkcja, ujawniają społeczne frustracje i resentymenty. To wyzwanie wobec tego, co wypada, jest istotnym rysem sylwetki populisty. Bo populista jest odważny, ryzykuje w imieniu skrywanej części naszej świadomości. Hitler był zbrodniarzem, ale populista powie, że aktywnie walczył z bezrobociem. Stalin mordował, owszem, ale populista powie, że zbudował potężny przemysł. Populista w demokracji mówi rzeczy paskudne, takie, o których nie wypada mówić, tak jak lud lubi sobie opowiadać przy piwie, ale wtedy, gdy go nie słyszą przełożeni. Populistą jest więc wielobarwny Korwin-Mikke, populistą był burkliwy Tymiński i populistą jest Andrzej Lepper. Populista może się również nabijać z demokracji, dzięki której jego fenomen jest w ogóle możliwy, bo powiedzmy, lepiej byłoby trzymać wszystko (to znaczy polityków) za mordę. Na ogół też chce korzystać z owoców dobrobytu, wolnego rynku i wolności słowa. Potępienie Haidera przez Europę byłoby samo w sobie niezrozumiałe, jeśli nie brać pod uwagę nie tylko poczucia winy Europejczyków za Holocaust, lecz także za okoliczności, w jakich poprzedni populista austriacki - Hitler - doszedł do władzy w Niemczech. Czeski populista Klaus ma rację, oskarżenia Haidera są co najmniej przedwczesne, ale nie ma też powodu powtarzać błędów z przeszłości. Hitler również świetnie mówił, w ogóle medialna osobowość, choć na miarę radia, a nie telewizji. Wybrał go naród (dokładniej tylko pewna część narodu), a inni uznali suwerenność demokratycznego wyboru. Na początku też był umiarkowany i dużo mówił o pokoju. Haider dzisiaj tylko nie lubi polskich złodziei samochodów i nie chce Polski dopuścić do Europy, dopóki sama się nie dorobi na poziomie co najmniej 75 proc. austriackiego dobrobytu, a więc za kilkadziesiąt lat. Trzeba było zatem wymusić na Austriakach deklarację odcięcia się od zbrodni narodowego socjalizmu, aprobatę praw człowieka i instytucji demokratycznych. To się Europie udało i to jest tym nadzorowanym minimum, przez które - jak rozumiem - będzie musiał przejść każdy rząd z udziałem byłych komunistów z dawnych państw komunistycznych, o ile aspiruje do Europy. Przydałoby się je też zastosować do tych pań i panów, którzy uczą szacunku dla wartości nie odpiąwszy z piersi sierpa, gwiazdy i młota. To są symbole zbrodni, podobnie jak swastyka. I nie ma co się zżymać na ograniczenie demokratycznej suwerenności, w końcu nikogo do Unii Europejskiej nie zmuszają.
5.A co jest przeciwieństwem populizmu? Elityzm. Jeśli populizm to uleganie gustom ludu, elityzm to wiara w to, że rację mają tylko wybrani. W demokracji sprowadza się to do sporu, czy ważniejsza jest zasada przedstawicielska, czy też bezpośrednie wyrażenie woli przez naród. Wiara w mądrość wybranych prowadzi czasem do groteski. W głosowaniu nad Wąsaczem populistami byli parlamentarzyści, którzy chcieli głosować według swojego przekonania, przypomniano im za to odpowiedzialność klubową. Społeczeństwo jednak uważa, że poseł może głosować wbrew dyscyplinie klubowej. Społeczeństwo być może pamięta, że posłowie reprezentują naród, najwyżej wyborców, a nie partie, o których w tym fragmencie konstytucji nic się nie wspomina. Według najnowszych badań CBOS, w Polsce większość badanych (61 proc.) uważa, że władze nie dbają o ich sprawy, nic nie robią dla nich jako obywateli. Zdecydowana większość sądzi, że obywatele nie mają wpływu ani na sprawy kraju (82 proc.), ani województwa (80 proc.), ale większość jest zdania, iż nie ma wpływu także na swoją parafię, gminę czy miejscowość. Okazało się, że sukces Haidera jest wynikiem dobrego funkcjonowania demokracji austriackiej. Tak dobrego, że kierownictwa partii socjaldemokratycznej i chadeckiej zarządzały przez dziesięciolecia dobrze zdyscyplinowanymi klubami i krajem. Może więc problemem jest to, że w tej demokracji było za mało ludu, a za dużo mądrości elit. A wtedy nasz los jest w rękach sprytnego mówcy, o którego prawdziwych zamiarach dopiero mamy się przekonać.
Więcej możesz przeczytać w 8/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.