Jedną z nowości zademonstrowanych na odbywających się w Londynie targach technologii edukacyjnych BETT 2000 był tzw. wirtualny nauczyciel i system umożliwiający przeprowadzanie wirtualnych lekcji. Dzięki szybkim połączeniom internetowym uczniowie mogą się znajdować wiele kilometrów od wykładowcy, który w sali lekcyjnej pojawia się tylko na dużym ekranie, ale swoich podopiecznych również widzi oraz może z nimi swobodnie rozmawiać. Entuzjazmu wynalazców z firmy Edex nie podzielają jednak brytyjscy studenci. Ich zdaniem, program ten wzbudza zainteresowanie jak każdy wynalazek, lecz nie zastąpi kontaktów osobistych i uwagi, jaką poświęca uczniom prawdziwy nauczyciel.
Organizacje charytatywne coraz częściej sięgają po technikę szokowania. Najnowsza kampania prowadzona przez Barnardo?s, organizację działającą na rzecz praw dziecka, zapełnia strony gazet zdjęciem dziecka siedzącego na brudnej podłodze, zaciskającego zębami opaskę na ramieniu i trzymającego w ręce strzykawkę. Mimo negatywnego wrażenia, jakie kampania zrobiła na przedstawicielach Advertising Standards Board (komisja etyki reklamy), sporo osób jednak poparło akcję. "Barnardo?s jest szanowaną organizacją charytatywną, która zrobiła już wiele dobrego. Ostatnia akcja jest rzeczywiście szokująca, ale ludzi czasem trzeba szokować, aby uświadomili sobie, jak przerażające jest na przykład seksualne wykorzystywanie dzieci czy zażywanie narkotyków" - twierdzi David Lidington, rzecznik spraw wewnętrznych Partii Konserwatywnej. Krótki podpis pod fotografią "John Donaldson. Wiek: 23 lata" ma sugerować, że dzieci pochodzące z rodzin patologicznych często w przyszłości sięgają po narkotyki. "Chcemy pokazać, że każdy narkoman był kiedyś dzieckiem, które być może nie miało większych szans na lepszą przyszłość. To szokowanie nie jest nieuzasadnione, my mówimy o prawdziwym świecie" - mówi Andrew Nebel, dyrektor marketingu Barnardo?s.
Chińskie władze zamierzają kontrolować wszystkie informacje zamieszczane w Internecie, gdyż obawiają się ujawniania tą drogą "sekretów państwowych". Ograniczeniami objęto nawet rozmowy w sieciowych kawiarenkach. Pekin zobowiązał ponadto wszystkie firmy do przekazania władzom szczegółów dotyczących funkcjonowania ich oprogramowania kodującego. Urzędnicy wprowadzili tak rygorystyczne przepisy, aby nie stracić kontroli nad informacjami, które coraz częściej wprowadzane są do sieci przez niezależne firmy i osoby prywatne. Jedna z witryn internetowych ujawniła ostatnio aferę przemytniczą, sugerując, że jest w nią zamieszana była żona burmistrza Pekinu, protegowanego prezydenta Jiang Zemina. Strona, na której zamieszczono te "krępujące" wiadomości, została usunięta z sieci.
Najnowszą i skuteczną bronią przeciwko przemytnikom narkotyków mogą się okazać okulary rentgenowskie. Ich pomysłodawca i główny projektant, Chris Kidd, rozpoczął pracę nad urządzeniem po zapoznaniu się z raportami brytyjskich celników. Wynikało z nich, że narkotyki najczęściej przemycane są w lukach pod poduszkami powietrznymi w samochodach, a wymontowywanie ich i zakładanie nowych jest zbyt kosztowne (400 funtów). Co prawda okulary rentgenowskie nie są tanie (40 tys. funtów), ale Kidd jest przekonany, że ich zakup szybko się zwróci. Używający ich celnik będzie mógł "prześwietlać" cały samochód i bagaże, co skróci czas kontroli. (MP)
Organizacje charytatywne coraz częściej sięgają po technikę szokowania. Najnowsza kampania prowadzona przez Barnardo?s, organizację działającą na rzecz praw dziecka, zapełnia strony gazet zdjęciem dziecka siedzącego na brudnej podłodze, zaciskającego zębami opaskę na ramieniu i trzymającego w ręce strzykawkę. Mimo negatywnego wrażenia, jakie kampania zrobiła na przedstawicielach Advertising Standards Board (komisja etyki reklamy), sporo osób jednak poparło akcję. "Barnardo?s jest szanowaną organizacją charytatywną, która zrobiła już wiele dobrego. Ostatnia akcja jest rzeczywiście szokująca, ale ludzi czasem trzeba szokować, aby uświadomili sobie, jak przerażające jest na przykład seksualne wykorzystywanie dzieci czy zażywanie narkotyków" - twierdzi David Lidington, rzecznik spraw wewnętrznych Partii Konserwatywnej. Krótki podpis pod fotografią "John Donaldson. Wiek: 23 lata" ma sugerować, że dzieci pochodzące z rodzin patologicznych często w przyszłości sięgają po narkotyki. "Chcemy pokazać, że każdy narkoman był kiedyś dzieckiem, które być może nie miało większych szans na lepszą przyszłość. To szokowanie nie jest nieuzasadnione, my mówimy o prawdziwym świecie" - mówi Andrew Nebel, dyrektor marketingu Barnardo?s.
Chińskie władze zamierzają kontrolować wszystkie informacje zamieszczane w Internecie, gdyż obawiają się ujawniania tą drogą "sekretów państwowych". Ograniczeniami objęto nawet rozmowy w sieciowych kawiarenkach. Pekin zobowiązał ponadto wszystkie firmy do przekazania władzom szczegółów dotyczących funkcjonowania ich oprogramowania kodującego. Urzędnicy wprowadzili tak rygorystyczne przepisy, aby nie stracić kontroli nad informacjami, które coraz częściej wprowadzane są do sieci przez niezależne firmy i osoby prywatne. Jedna z witryn internetowych ujawniła ostatnio aferę przemytniczą, sugerując, że jest w nią zamieszana była żona burmistrza Pekinu, protegowanego prezydenta Jiang Zemina. Strona, na której zamieszczono te "krępujące" wiadomości, została usunięta z sieci.
Najnowszą i skuteczną bronią przeciwko przemytnikom narkotyków mogą się okazać okulary rentgenowskie. Ich pomysłodawca i główny projektant, Chris Kidd, rozpoczął pracę nad urządzeniem po zapoznaniu się z raportami brytyjskich celników. Wynikało z nich, że narkotyki najczęściej przemycane są w lukach pod poduszkami powietrznymi w samochodach, a wymontowywanie ich i zakładanie nowych jest zbyt kosztowne (400 funtów). Co prawda okulary rentgenowskie nie są tanie (40 tys. funtów), ale Kidd jest przekonany, że ich zakup szybko się zwróci. Używający ich celnik będzie mógł "prześwietlać" cały samochód i bagaże, co skróci czas kontroli. (MP)
Więcej możesz przeczytać w 8/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.