Haiderland

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jörg Haider to przede wszystkim zręczny cynik, podsuwający wyborcom proste odpowiedzi na trudne pytania



Przed siedzibą rządu krajowego w Klagenfurcie w porannym wietrze zgodnie łopoczą flagi Karyntii, Austrii i Unii Europejskiej. Na ławce przed budynkiem wesoło rozmawia dwóch ciemnoskórych studentów. Na murach nie widać swastyk czy haseł "Ausländer raus". Aż trudno uwierzyć, że tym zacisznym zakątkiem niemal od roku rządzi "faszysta", lider Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ) Jörg Haider. W Karyntii, gdzie FPÖ od lat uzyskuje najlepsze wyniki w wyborach, ludzie już dawno przywykli do udziału w rządzie tej prawicowo-populistycznej partii. Podczas gdy w Wiedniu każdego wieczora ruch w centrum miasta paraliżują kilkutysięczne demonstracje, w jaskini lwa opór wobec nowego federalnego rządu jest symboliczny.
Niebywały sukces FPÖ bezsprzecznie zawdzięcza swemu kontrowersyjnemu przywódcy. Wychowany w rodzinie o silnych nazistowskich tradycjach Jörg Haider nie jest faszystą, lecz bezwzględnym oportunistą. W młodości był zacietrzewionym narodowcem, później wcielił się w rolę lewicowego liberała. Nie odniósłszy sukcesu w Wiedniu w 1976 r., osiadł w Karyntii, by tu znów szukać szczęścia w przesiąkniętej nacjonalistycznymi ideałami społeczności. Haider jest niczym kameleon - raz był przeciwko Unii Europejskiej, innym razem ją popierał; to występował przeciwko Słoweńcom i Turkom, to znów próbował się z nimi bratać. Obiecywał wszystko i wszystkim, nie zważając na to, że część jego przyrzeczeń wzajemnie się wyklucza. - Potrafił wmówić rzeszy wyborców, którzy poczuli się opuszczeni przez własne partie, że FPÖ pozostała dla nich jedyną do przyjęcia. Przywódca wolnościowców jest populistą potrafiącym zręcznie wykorzystywać do swoich politycznych celów obawy i problemy nurtujące ludzi - analizuje prof. Emmerich Talos, politolog z Uniwersytetu w Wiedniu.
Domagając się powstrzymania napływu imigrantów do Austrii, Haider artykułuje jedynie opinię znacznej części Austriaków. - Od schyłku lat 80. nagle wszystko wokół nas zaczęło się zmieniać: upadł komunizm, otwarto granice, Austria przystąpiła do UE, mamy wspólną europejską walutę, czeka nas rozszerzenie unii, coraz powszechniejsze stają się tendencje globalizacyjne, dlatego szerokie kręgi społeczeństwa, które nie odniosły z tego żadnych korzyści, krzyczały w duchu: zostawcie nas wreszcie w spokoju, chcemy Austrii sprzed 20 lat - otoczonej drutem kolczastym, gdzie nie wadząc nikomu, mogliśmy pielęgnować róże - tłumaczy prof. Helmut Kramer, dyrektor Austriackiego Instytutu Badań nad Gospodarką. W małej Karyntii zjawisko zamykania się we własnej skorupie dało się odczuć szczególnie wyraźnie. Land ten od lat boryka się z poważnymi problemami natury gospodarczej. W minionej dekadzie Karyntia odnotowała najwolniejsze tempo wzrostu ekonomicznego ze wszystkich austriackich regionów. Wiele do życzenia pozostawia poziom infrastruktury przemysłowej. Problemem jest ponadto stosunkowo wysokie bezrobocie, sięgające 16 proc. - Haider dobrze rządzi landem - ocenia jeden z gości piwiarni u stóp zamkowego wzgórza we Friesach, średniowiecznej perle Karyntii. Jego trzej kompani z aprobatą kiwają głowami. Wszyscy w jesiennych wyborach oddali głos na FPÖ. Wyli- czenie konkretnych dokonań Haidera podczas niemal rocznych rządów przychodzi im już z większym trudem. - Obniżył ceny energii elektrycznej oraz czynsze, no i rozpędził w diabły całą tę czerwoną klikę - wymieniają po chwili namysłu. Dla wyborców FPÖ niewielkie znaczenie ma fakt, że obniżka cen prądu jest wyłącznie skutkiem liberalizacji rynku energetycznego w UE.
Nie podlegają za to dyskusji zasługi Haidera w kwestii rozbicia starych nomenklaturowych układów. W Karyntii, gdzie chadecka Austriacka Partia Ludowa (ÖVP) uległa marginalizacji, nie można było liczyć na objęcie jakiejkolwiek publicznej posady, jeśli nie miało się w kieszeni czerwonej legitymacji. Ludzie mieli już dość stylu rządzenia prezentowanego przez lokalną SPÖ i z utęsknieniem oczekiwali zmiany u sterów władzy. Haider w Karyntii szybko rozprawił się ze skostniałymi układami, które ... oczywiście zastąpił nowymi. Tym razem to nie przynależność partyjna (legitymacje nie są już modne), ale oddanie i uległość wobec najwyższego zwierzchnika stały się głównym kryterium rozdziału stanowisk.
- Ja przeciwko panu Haiderowi nic nie mam. Dobrze rządzi Karyntią i na pewno nie jest rasistą. On nie chce tylko, by po naszych miastach włóczyli się obcokrajowcy, którzy zamiast wziąć się do roboty, zajmują się kradzieżami i rozbojami - mówi 45-letni turecki gastarbeiter Hikmet Tanir, sprzedający kebab przy Heiligengeistesplatz w centrum stolicy landu. Mimo że mieszka w Austrii od jedenastu lat, jego niemiecki nadal jest kiepski. Ale mieszkańcy Klagenfurtu go polubili. Lokal Tanira codziennie odwiedzają tłumy gości i podobno nigdy nie zdarzyło mu się odczuć z ich strony wrogości. Większość wyborców Haidera wprawdzie zaprzecza, że do oddania głosu na FPÖ skłoniły ich głoszone przez partię ksenofobiczne hasła, skrajnie prawicowa aura otaczająca ugrupowanie dla wielu była dodatkowym magnesem. - W społeczeństwie Karyntii, podobnie zresztą jak w pozostałych regionach Austrii, istnieje przychylny klimat dla rasistowskich ekscesów. Między najstarszą generacją, na swój sposób uwikłaną w nazistowską przeszłość, a ich dziećmi, które wyniosły z domu ukształtowane przez rodziców wzory postaw, i przedstawicielami najmłodszego pokolenia, najgłośniej krzyczącego przeciwko obecności cudzoziemców w Austrii, nawiązała się silna nić solidarności - mówi Siglinde Trannacher, psycholog z Uniwersytetu w Klagenfurcie, która od ponad dziesięciu lat prowadzi badania nad zjawiskiem prawicowego ekstremizmu w Karyntii. Według przeprowadzonych przez nią badań, odsetek osób o skrajnie prawicowych poglądach wśród młodzieży w wieku 16-18 lat wynosi 5-7 proc., co odpowiada tzw. międzynarodowym standardom. Niepokojącym zjawiskiem jest jednak społeczna tolerancja wobec przejawów wrogości w stosunku do cudzoziemców.
Podstawową przyczyną wzrostu nacjonalistycznych nastrojów, a co za tym idzie sukcesu wyborczego FPÖ, umiejętnie wygrywającej w swym programie narodową nutę, jest nie rozwiązany od czasów II wojny światowej problem nazistowskiej przeszłości Austriaków. W Austrii, która uznała się za pierwszą ofiarę hitleryzmu, nigdy nie przeprowadzono prawdziwej denazyfikacji życia społecznego i politycznego. Proces ten, rozpoczęty z wielkimi oporami tuż po wojnie, umarł śmiercią naturalną wraz z rozpętaniem zimnej wojny w początkach lat 50. Byli nazistowscy funkcjonariusze, mimo swej przeszłości, z otwartymi rękoma przyjmowani byli do pracy w szkołach, pełnili wiele funkcji społecznych i oczywiście politycznych. W latach 70. w Karyntii wśród deputowanych do parlamentu krajowego z ramienia SPÖ 20 proc. stanowili byli członkowie NSDAP (znalazł się wśród nich nawet esesman!). Wojenne pokolenie w gruncie rzeczy nie odczuwa współwiny za zbrodnie popełnione przez faszystowskie Niemcy. Ponad połowa starszej generacji uważa się za ich ofiary. Czyżby nie pamiętali niemal histerycznej owacji, jaką po Anschlussie Austrii w 1938 r. zgromadzeni na ulicach mieszkańcy stolicy zgotowali triumfalnie wkraczającemu do Wiednia Führerowi? Z wieży kościoła farnego w Klagenfurcie widać poszarpaną grań pasm górskich na południu i zachodzie. Tamtędy biegnie granica ze Słowenią i Włochami. Karyntia od wieków zamieszkiwana jest przez mniejszość słoweńską, która od XIX w. poddawana była silnej germanizacji. Choć to zakrawa na kiepski dowcip, skrajnie narodowa organizacja Heimatdienst wciąż ponawia ostrzeżenia przed zbliżającą się zbrojną napaścią wojsk słoweńskich, zamierzających wyrwać biedną Karyntię z austriackiej rodziny. Haider to przede wszystkim zręczny cynik, podsuwający wyborcom proste odpowiedzi na trudne pytania. Prawda jest taka, że gdyby nagle zmieniły się oczekiwania wyborców, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i on zmieniłby swój polityczny wizerunek. - Prawdziwym problemem jest jednak to, że na zmianę nacechowanych ksenofobicznymi obawami poglądów znacznej części elektoratu na razie nie ma co liczyć. To nie Hai- der jest niebezpieczny, lecz ludzie, którzy za nim stoją. To prawda, że w Austrii rzadko dochodzi do czynnych napaści na obcokrajowców, nie płoną domy dla azylantów, jak to zdarzało się w Niemczech, jednak wrogość wobec imigrantów jest zjawiskiem dość powszechnym. Obawiam się, że proces ograniczania praw cudzoziemców będzie postępował - ostrzega Siglinde Trannacher. Przywódcy partii broni Kurt Scheuch, lider karynckiego oddziału FPÖ. - To, co dziś może rzeczywiście w Europie napawać strachem, to sposób postępowania wobec Jörga Haidera i wyborców, którzy oddali na FPÖ głos w demokratycznych wyborach. Gdy słyszę płynące zewsząd hasła: "Nie kupujcie nic w Karyntii, nie przyjeżdżajcie tu na narty", to muszę przyznać, że budzą się we mnie złe wspomnienia. To brzmi niemal jak "Nie kupujcie u Żydów". Byliśmy przez długi czas partią opozycyjną i kontrowersyjne hasła były środkiem, mającym służyć polaryzacji sceny politycznej. Jeśli ktoś zarzuca nam hołdowanie rasistowskim poglądom, po prostu nas obraża - mówi Scheuch. Autorytarny charakter Haidera i jego niekwestionowana pozycja w ściśle zhierarchizowanej strukturze FPÖ nie pozostawia złudzeń co do tego, że strategiczne decyzje rządu podejmowane będą w Klagenfurcie. Już następnego dnia po przedstawieniu w parlamen- cie programu, wszyscy delegowani przez FPÖ członkowie gabinetu stawili się na audiencji u szefa w Klagenfurcie. - Naiwnością byłoby sądzić, że fakt, iż Haider osobiście nie wszedł do rządu, oznacza, że nie będzie co najmniej współdecydował o strategii i polityce prowadzonej przez władze centralne - mówi prof. Emmerich Talos. Na skutek międzynarodowych sankcji politycznych z planów otwarcia siedziby w Austrii zrezygnowało wiele międzynarodowych instytucji. Z jednym wyjątkiem - w kwietniu nastąpi uroczyste otwarcie działającego już w Wiedniu Centrum Monitorowania Rasizmu i Wrogości wobec Cudzoziemców.

Więcej możesz przeczytać w 8/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.