Rozmowa z BENITĄ FERRERO-WALDNER, minister spraw zagranicznych Austrii
Maria Graczyk: - Zapowiedziała pani, że Austria nie zamierza głosować przeciwko rozszerzeniu Unii Europejskiej. Jak Austriacy chcą wspierać ten proces?
Benita Ferrero-Waldner: - Mogę zapewnić, że nadal będziemy wspierać wszystkie państwa ubiegające się o członkostwo w UE. Uważamy, że poprzez rozszerzenie unii powiększony zostanie obszar pokoju i stabilizacji.
- Jaki wpływ na politykę zagraniczną Austrii ma Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ)? Jej lider Jörg Haider twierdził, że rozszerzenie unii powinno zostać wstrzymane bądź przynajmniej spowolnione.
- Owszem, mówił to, ale gdy był jeszcze politykiem opozycji. W programie naszego rządu opowiada się jednak całkowicie za rozszerzeniem unii.
- Jak można ufać politykowi, który będąc w opozycji, prezentował zgoła odmienne stanowisko?
- Podpisał z nami umowę rządową i przed naszym prezydentem zobowiązał się z niej wywiązywać. Poza tym pan Haider nie jest członkiem rządu, lecz członkiem Wolnościowej Partii Austrii. I po raz pierwszy członkowie tej partii zobowiązali się prowadzić odpowiedzialną politykę rządową.
- Jaki wpływ będzie miała FPÖ na politykę zagraniczną Austrii?
- Mogę panią uspokoić, że przygotowaliśmy ten rozdział w taki sposób, aby nam odpowiadał. Jesteśmy partią ludową, partią środka, która zawsze była najbardziej proeuropejska.
- Po raz pierwszy skład nowego rządu austriackiego wywołał tyle protestów.
- Reakcja czternastu rządów państw Unii Europejskiej jest przesadzona. Podczas jednego weekendu podjęły uchwałę na podstawie uprzedzeń. Nie oceniono nas na podstawie programu rządowego, który wtedy jeszcze nie istniał, lecz przedwcześnie wydano wyrok, kierując się obawami.
- Podobnie zareagowali też Austriacy, którzy dawno tak tłumnie nie wychodzili na ulice.
- Mamy do czynienia z kilkoma tysiącami demonstrantów. 57 proc. Austriaków poparło jednak łącznie ÖVP i FPÖ.
- Jak nowy rząd zamierza przekonać unię, że będzie kontynuować politykę zagraniczną?
- Nadal będziemy konstruktywnie uczestniczyć w podejmowaniu wszystkich decyzji. Środki podjęte przez czternastkę popsują nasze bilateralne stosunki z poszczególnymi państwami, ale nie wpłyną na prace unijne. Nie mamy lepszego argumentu jak program rządowy. W jego preambule zostało potwierdzone, że Austria będzie się opowiadać za wartościami demokratycznymi, że jesteśmy państwem prawa, otwartym i tolerancyjnym. Jesteśmy jednym z krajów, który przyjął najwięcej uchodźców w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, na przykład podczas wojny w Bośni i Kosowie, ale także wcześniej - po rewolucji węgierskiej w 1956 r., a częściowo również w latach 80.
- Czy zatem to my w ciągu ostatnich lat źle rozumieliśmy słowa Haidera, czy też on zmienił swoje poglądy po stworzeniu koalicji?
- Pan Haider był bardzo twardym politykiem opozycyjnym, który teraz chce być jednak realistycznym politykiem wspierającym rząd. Nie jest członkiem rządu federalnego, dlatego wróci do Karyntii, gdzie jest szefem rządu lokalnego.
Benita Ferrero-Waldner: - Mogę zapewnić, że nadal będziemy wspierać wszystkie państwa ubiegające się o członkostwo w UE. Uważamy, że poprzez rozszerzenie unii powiększony zostanie obszar pokoju i stabilizacji.
- Jaki wpływ na politykę zagraniczną Austrii ma Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ)? Jej lider Jörg Haider twierdził, że rozszerzenie unii powinno zostać wstrzymane bądź przynajmniej spowolnione.
- Owszem, mówił to, ale gdy był jeszcze politykiem opozycji. W programie naszego rządu opowiada się jednak całkowicie za rozszerzeniem unii.
- Jak można ufać politykowi, który będąc w opozycji, prezentował zgoła odmienne stanowisko?
- Podpisał z nami umowę rządową i przed naszym prezydentem zobowiązał się z niej wywiązywać. Poza tym pan Haider nie jest członkiem rządu, lecz członkiem Wolnościowej Partii Austrii. I po raz pierwszy członkowie tej partii zobowiązali się prowadzić odpowiedzialną politykę rządową.
- Jaki wpływ będzie miała FPÖ na politykę zagraniczną Austrii?
- Mogę panią uspokoić, że przygotowaliśmy ten rozdział w taki sposób, aby nam odpowiadał. Jesteśmy partią ludową, partią środka, która zawsze była najbardziej proeuropejska.
- Po raz pierwszy skład nowego rządu austriackiego wywołał tyle protestów.
- Reakcja czternastu rządów państw Unii Europejskiej jest przesadzona. Podczas jednego weekendu podjęły uchwałę na podstawie uprzedzeń. Nie oceniono nas na podstawie programu rządowego, który wtedy jeszcze nie istniał, lecz przedwcześnie wydano wyrok, kierując się obawami.
- Podobnie zareagowali też Austriacy, którzy dawno tak tłumnie nie wychodzili na ulice.
- Mamy do czynienia z kilkoma tysiącami demonstrantów. 57 proc. Austriaków poparło jednak łącznie ÖVP i FPÖ.
- Jak nowy rząd zamierza przekonać unię, że będzie kontynuować politykę zagraniczną?
- Nadal będziemy konstruktywnie uczestniczyć w podejmowaniu wszystkich decyzji. Środki podjęte przez czternastkę popsują nasze bilateralne stosunki z poszczególnymi państwami, ale nie wpłyną na prace unijne. Nie mamy lepszego argumentu jak program rządowy. W jego preambule zostało potwierdzone, że Austria będzie się opowiadać za wartościami demokratycznymi, że jesteśmy państwem prawa, otwartym i tolerancyjnym. Jesteśmy jednym z krajów, który przyjął najwięcej uchodźców w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, na przykład podczas wojny w Bośni i Kosowie, ale także wcześniej - po rewolucji węgierskiej w 1956 r., a częściowo również w latach 80.
- Czy zatem to my w ciągu ostatnich lat źle rozumieliśmy słowa Haidera, czy też on zmienił swoje poglądy po stworzeniu koalicji?
- Pan Haider był bardzo twardym politykiem opozycyjnym, który teraz chce być jednak realistycznym politykiem wspierającym rząd. Nie jest członkiem rządu federalnego, dlatego wróci do Karyntii, gdzie jest szefem rządu lokalnego.
Więcej możesz przeczytać w 8/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.