Mitt Romney goni Baracka Obamę w sondażach. I w wydawanych na kampanię pieniądzach. Biznes stoi za nim murem. Poznajcie magnatów, którzy chcą kupić wymianę prezydenta.
Tylko w ubiegłym tygodniu sztab Romneya i wspierające go, ale formalnie niezależne komitety wydały 31 mln dolarów na telewizyjne reklamy – 10 mln więcej niż machina wyborcza Obamy i trzy razy więcej, niż Platforma Obywatelska potrzebowała na całą ostatnią kampanię. Szacuje się, że każdy z uczestników wyścigu prezydenckiego w USA na całe zawody wyda w tym roku ponad miliard dolarów. Najpewniej Obama, który cztery lata temu zdystansował finansowo swojego przeciwnika – Johna McCaina, przegra tym razem wyścig po kasę. Rozkłada go decyzja Sądu Najwyższego sprzed dwóch lat znosząca wszelkie ograniczenia w finansowym wspieraniu „niezależnych” komitetów. Sędziowie uznali, że pieniądze są jak słowa (money is speech), więc zgodnie z konstytucją gwarantującą wolność słowa nie można ich pętać. Logicznie rzecz ujmując – im więcej masz pieniędzy, tym więcej masz do gadania. Okazuje się, że Mitt Romney ma od Baracka Obamy przyjaciół dużo bardziej wygadanych.
Jak pisze „New Yorker”, do końca sierpnia co najmniej 33 miliarderów wsparło komitety Romneya kwotami co najmniej ćwierćmilionowymi. W tym samym czasie Obama dostał takie pieniądze od zaledwie trzech magnatów. Na liście najhojniejszych politycznych darczyńców pierwsze osiem miejsc zajmują sympatycy republikanów. Najwięksi demokratyczni bogacze z różnych powodów nie chcą płacić. Bill Gates przeznacza wszystko na swoją fundację. Znany z popierania Obamy drugi najbogatszy Amerykanin Warren Buffett wycofał się z łożenia na polityków, stwierdzając, że „nie chce, by demokracja zmierzała w tym kierunku”. George Soros, który w 2004 r. poświęcił 27,5 mln dolarów na nieudaną próbę obalenia prezydenta Busha juniora (republikanie oskarżali wtedy demokratów, że dali się Sorosowi kupić), jest ponoć Obamą rozczarowany. Prezydent nadal liczyć może na Hollywood – ponad 2 mln dolarów dostał od Jeffreya Katzenberga, jednego z szefów studia DreamWorks, milion od aktora Morgana Freemana. Ale prawdziwych i bardzo zdeterminowanych oligarchów ma po swojej stronie Romney. Oto najważniejsza czwórka.
Jak pisze „New Yorker”, do końca sierpnia co najmniej 33 miliarderów wsparło komitety Romneya kwotami co najmniej ćwierćmilionowymi. W tym samym czasie Obama dostał takie pieniądze od zaledwie trzech magnatów. Na liście najhojniejszych politycznych darczyńców pierwsze osiem miejsc zajmują sympatycy republikanów. Najwięksi demokratyczni bogacze z różnych powodów nie chcą płacić. Bill Gates przeznacza wszystko na swoją fundację. Znany z popierania Obamy drugi najbogatszy Amerykanin Warren Buffett wycofał się z łożenia na polityków, stwierdzając, że „nie chce, by demokracja zmierzała w tym kierunku”. George Soros, który w 2004 r. poświęcił 27,5 mln dolarów na nieudaną próbę obalenia prezydenta Busha juniora (republikanie oskarżali wtedy demokratów, że dali się Sorosowi kupić), jest ponoć Obamą rozczarowany. Prezydent nadal liczyć może na Hollywood – ponad 2 mln dolarów dostał od Jeffreya Katzenberga, jednego z szefów studia DreamWorks, milion od aktora Morgana Freemana. Ale prawdziwych i bardzo zdeterminowanych oligarchów ma po swojej stronie Romney. Oto najważniejsza czwórka.
Więcej możesz przeczytać w 42/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.