Co uratowało Joannę Muchę? Brak następcy? Plotki o rzekomej ciąży? Czy to, że jest piękną kobietą. Wszystko po trochu.
Ostatni wtorek wieczorem, kancelaria premiera. Donald Tusk spotyka się w wąskim gronie prominentnych polityków PO. Pyta o opinię w sprawie Joanny Muchy. Sam nie zdradza swojej, choć wiedzą, że tydzień wcześniej był zdeterminowany, żeby wyleciała z rządu.
Mucha w klubie PO budzi raczej niechęć. Korytarze są pełne nieżyczliwych jej plotek. Jednak nieoczekiwanie wszyscy ci politycy z kierownictwa klubu biorą ją w obronę. – To nie jej wina, że padał deszcz i ktoś nie zamknął dachu – taki argument pada najczęściej.
Zdumienia nie kryje nawet jeden z najbliższych współpracowników szefa rządu Paweł Graś. – No nie do wiary. Nie uwierzy, jak jej powiem, że wszyscy jej broniliście – podsumowuje ironicznie rozmowę.
Joanna Mucha znów ma szczęście. Następnego dnia Tusk ogłasza, że nie przyjmuje jej dymisji. Choć przyznaje, że w resorcie sportu nie było osoby, która mogłaby interweniować w kryzysowej sytuacji, takiej jak w dniu odwołanego meczu z Anglią. Tusk przekonuje, że Mucha „w ostatnich dniach stała się obiektem bezprzykładnej nagonki”.
Tusk nie korzysta z okazji, by pozbyć się ministra, który wcale nie jest jego faworytem. Dlaczego? Łatwiej na to pytanie odpowiedzieć, gdy szczegółowo prześledzi się przebieg wydarzeń ostatnich dni, związanych z minister sportu. Które mogłyby – swoją drogą – posłużyć jako scenariusz do telenoweli.
Wszystko zaczyna się oczywiście od feralnego wtorku 16 października, gdy z powodu ulewy i niezamkniętego dachu na Stadionie Narodowym przełożony zostaje mecz Polska – Anglia.
Mucha w klubie PO budzi raczej niechęć. Korytarze są pełne nieżyczliwych jej plotek. Jednak nieoczekiwanie wszyscy ci politycy z kierownictwa klubu biorą ją w obronę. – To nie jej wina, że padał deszcz i ktoś nie zamknął dachu – taki argument pada najczęściej.
Zdumienia nie kryje nawet jeden z najbliższych współpracowników szefa rządu Paweł Graś. – No nie do wiary. Nie uwierzy, jak jej powiem, że wszyscy jej broniliście – podsumowuje ironicznie rozmowę.
Joanna Mucha znów ma szczęście. Następnego dnia Tusk ogłasza, że nie przyjmuje jej dymisji. Choć przyznaje, że w resorcie sportu nie było osoby, która mogłaby interweniować w kryzysowej sytuacji, takiej jak w dniu odwołanego meczu z Anglią. Tusk przekonuje, że Mucha „w ostatnich dniach stała się obiektem bezprzykładnej nagonki”.
Tusk nie korzysta z okazji, by pozbyć się ministra, który wcale nie jest jego faworytem. Dlaczego? Łatwiej na to pytanie odpowiedzieć, gdy szczegółowo prześledzi się przebieg wydarzeń ostatnich dni, związanych z minister sportu. Które mogłyby – swoją drogą – posłużyć jako scenariusz do telenoweli.
Wszystko zaczyna się oczywiście od feralnego wtorku 16 października, gdy z powodu ulewy i niezamkniętego dachu na Stadionie Narodowym przełożony zostaje mecz Polska – Anglia.
Więcej możesz przeczytać w 44/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.