Dwa dni po wyborach w USA w Chinach władzę przejmie piąte pokolenie partyjnych przywódców. Chińska sukcesja to eksperymentalna operacja na żywym organizmie jednej czwartej ludzkości. Albo pacjent padnie trupem, albo wyjdzie z niej silniejszy.
Chińska sukcesja z jednej strony przywodzi na myśl starożytne obyczaje, w których władza była niedostępna dla poddanych. Ten, kto 8 listopada – na XVI zjeździe Chińskiej Partii Komunistycznej – w wyniku wcześniejszych wewnątrzpartyjnych negocjacji uzyska mandat Nieba, objawi się ludowi przed kompleksem rządowym Zhongnanhai niczym papież po konklawe. Lecz z drugiej strony wszystko odbędzie się w retoryce sierpa i młota – brandu, który na całym świecie stracił na popularności, ale w Chinach jest znakiem firmowym kolejnego pokolenia partyjnej dynastii. Ta starożytno-komunistyczna symbolika nie tłumaczy jednak zasady, według której działają współczesne Chiny. Bo tak naprawdę są one ogromną, powiększającą się od 30 lat korporacją, zmuszoną do bezustannej transformacji, by nadążyć za zwrotnym tempem swojego rozwoju. Zmiana władzy jest jak zmiana zarządu w wielkiej firmie.
Więcej możesz przeczytać w 45/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.