Inwestycje w trudnych czasach
Gdy uderza kryzys, jeszcze bardziej martwimy się o swoje pieniądze. Jak je najlepiej pomnażać, by uzyskać godziwy zysk i jednocześnie nie wpaść w ręce oszustów?
Oszczędzać powinni wszyscy – nie tylko ci, którzy mają nadwyżki czy oszczędności upchnięte w skarpecie. Także te osoby, które są przekonane, że nie mają żadnych nadwyżek, powinny pochylić się nad swoim budżetem i pomyśleć, gdzie może się kryć jakaś rezerwa albo czego możemy sobie w miarę bezboleśnie odmówić, by móc regularnie oszczędzać choćby niewielkie kwoty. Sprawa jest prosta. Dziś życie bez jakichkolwiek oszczędności to ryzyko finansowej katastrofy. Niekoniecznie dopiero na emeryturze, która zdaniem fachowców już za kilkanaście lat nie pozwoli na godne życie. Katastrofa może nadejść wcześniej – w formie utraty pracy czy ciężkiej choroby. Jest też dobra wiadomość – fachowcy od inwestycji zgodnie przekonują, że regularne inwestowanie nawet niewielkich kwot (rzędu 100-200 zł) pozwoli zebrać po pewnym czasie bardzo przyzwoity kapitał. Trzeba tylko pamiętać o systematyczności! Warto też odpowiedzieć sobie na pytanie, na co oszczędzamy (emerytura, przyszłość dzieci – a może tylko nowa kanapa albo fajne wakacje). Z tego wynika, ile lat będziemy odkładać pieniądze, a także jakie ryzyko jesteśmy w stanie zaakceptować. Generalna zasada brzmi: im krótszy czas inwestycji, tym ta powinna być bezpieczniejsza. Dobrym przykładem są tutaj inwestycje w akcje – przez pięć lat, przy niedobrej koniunkturze, możemy na akcjach nawet tych „solidnych” spółek stracić kilkadziesiąt procent zainwestowanych środków. W perspektywie 20-30 lat, jak pokazują dane historyczne, zysk mamy w zasadzie pewny.
Ile możemy zaryzykować?
Gdy uderza kryzys, jeszcze bardziej martwimy się o swoje pieniądze. Jak je najlepiej pomnażać, by uzyskać godziwy zysk i jednocześnie nie wpaść w ręce oszustów?
Oszczędzać powinni wszyscy – nie tylko ci, którzy mają nadwyżki czy oszczędności upchnięte w skarpecie. Także te osoby, które są przekonane, że nie mają żadnych nadwyżek, powinny pochylić się nad swoim budżetem i pomyśleć, gdzie może się kryć jakaś rezerwa albo czego możemy sobie w miarę bezboleśnie odmówić, by móc regularnie oszczędzać choćby niewielkie kwoty. Sprawa jest prosta. Dziś życie bez jakichkolwiek oszczędności to ryzyko finansowej katastrofy. Niekoniecznie dopiero na emeryturze, która zdaniem fachowców już za kilkanaście lat nie pozwoli na godne życie. Katastrofa może nadejść wcześniej – w formie utraty pracy czy ciężkiej choroby. Jest też dobra wiadomość – fachowcy od inwestycji zgodnie przekonują, że regularne inwestowanie nawet niewielkich kwot (rzędu 100-200 zł) pozwoli zebrać po pewnym czasie bardzo przyzwoity kapitał. Trzeba tylko pamiętać o systematyczności! Warto też odpowiedzieć sobie na pytanie, na co oszczędzamy (emerytura, przyszłość dzieci – a może tylko nowa kanapa albo fajne wakacje). Z tego wynika, ile lat będziemy odkładać pieniądze, a także jakie ryzyko jesteśmy w stanie zaakceptować. Generalna zasada brzmi: im krótszy czas inwestycji, tym ta powinna być bezpieczniejsza. Dobrym przykładem są tutaj inwestycje w akcje – przez pięć lat, przy niedobrej koniunkturze, możemy na akcjach nawet tych „solidnych” spółek stracić kilkadziesiąt procent zainwestowanych środków. W perspektywie 20-30 lat, jak pokazują dane historyczne, zysk mamy w zasadzie pewny.
Ile możemy zaryzykować?
Więcej możesz przeczytać w 47/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.