Nowe metody walki z nałogiem papierosowym
Każdego roku ponad trzy miliony osób przedwcześnie umiera z powodu chorób wywołanych paleniem tytoniu. Jeżeli nic nie zrobimy, za 25 lat papierosy staną się przyczyną śmierci dziesięciu milionów ludzi rocznie. Musimy powstrzymać tę epidemię, szerzącą się przede wszystkim wśród młodzieży i osób o słabym charakterze - mówił prof. Pekka Puska, dyrektor finlandzkiego Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, na międzynarodowej konferencji "Palenie a zdrowie", która odbyła się w Las Palmas. W znacznym stopniu zagrożeni są również mieszkańcy Europy Środkowej i Wschodniej.
Światowa Organizacja Zdrowia wraz z kilkoma firmami farmaceutycznymi wypowiedziały wojnę przemysłowi tytoniowemu, mając nadzieję, że dzięki kampaniom promocyjnym, reklamie produktów antynikotynowych oraz decyzjom administracyjnym w XXI w. nie będzie dymu papierosowego. W krajach rozwiniętych papierosy uznawane są za główną przyczynę śmierci. Co drugi palący, który wpadł w nałóg w wieku kilkunastu lat, umrze na chorobę spowodowaną przez tytoń. Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że na świecie pali 1,2 mld osób. Prawie co drugi mężczyzna i co dziewiąta kobieta codziennie sięgają po papierosa.
Lekarze nie mają wątpliwości, że palenie tytoniu jest chorobą, a ponadto bardzo trudną do wyleczenia. Pięćdziesiąt lat temu niemal nikt nie zdawał sobie sprawy z tego zagrożenia. Pierwszych prac naukowych poświęconych zależności między paleniem a rakiem płuc nie potraktowano poważnie. Naukowcy kilka lat przekonywali środowisko medyczne o szkodliwości tego nałogu. Większość lekarzy sądziła bowiem, że papierosy są doskonałym lekarstwem na uspokojenie starganych nerwów. Nikt nie podejrzewał, że nikotyna może tak mocno uzależniać. Prof. Richard Doll z uniwersytetu w Oksfordzie, autor jednej z pierwszych publikacji o związku palenia z rakiem płuc, przypomniał na konferencji, że papierosy są przyczyną schorzeń układu krążenia, oddechowego i nowotworów. Lekarze wskazali ponad tysiąc chorób, które w mniejszym lub większym stopniu są związane z paleniem. - Na dobrą sprawę jedynie niektóre choroby zakaźne (wyjątkiem jest na przykład gruźlica), układu nerwowego i wszelkie urazy powstałe wskutek wypadków (poza pożarami wywołanymi niedopałkiem) nie są spowodowane paleniem - mówił jeden z lekarzy uczestniczących w kongresie.
Dzięki kampaniom antynikotynowym prowadzonym w krajach rozwiniętych coraz więcej ludzi wyzwala się z nałogu. W Polsce na początku lat 80. paliło 62 proc. mężczyzn i co trzecia kobieta, dziś odpowiednio 39 proc. i 19 proc. Ponad dwie trzecie z nich twierdzi, że próbuje zerwać z nałogiem. - W Europie Polacy obok Skandynawów należą do narodów mających najsilniejszą potrzebę rzucenia palenia - mówi prof. Witold Zatoński z Centrum Onkologii w Warszawie. "Zdajemy sobie sprawę, że nie jest to jednak takie proste. Wiemy, że nikotyna silnie uzależnia. Wszyscy znamy ludzi, którzy próbowali zerwać z nałogiem. Wielu z nich udało się tego dokonać tylko częściowo. Po kilku miesiącach znów sięgali po papierosy" - przypomina dr Gro Harlem Brundtland, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia, w raporcie przygotowanym z okazji Światowego Dnia bez Papierosa. W Stanach Zjednoczonych każdego roku 20 mln palaczy próbuje rzucić palenie. Coraz więcej osób zdaje sobie bowiem sprawę, że warto podjąć taki wysiłek. Każdy tydzień bez papierosa oddala ryzyko choroby. Nawet 65-latek może coś zyskać, rezygnując z palenia. - Walka z nałogiem jest także wyzwaniem dla rządów. Za papierosy płacą sami palacze, ale całe państwo ponosi koszty wywołanych przez nie problemów zdrowotnych - mówił wicepremier Leszek Balcerowicz, jedyny urzędnik administracji państwowej tak wysokiej rangi obecny na konferencji.
Farmakologiczne metody rzucania palenia są w Polsce dość drogie. Guma zawierająca nikotynę jest cztery razy droższa od paczki papierosów. Dopiero od niedawna bez recepty można kupić plastry nikotynowe.
Z danych Banku Światowego wynika, że na leczenie pacjentów, których choroba spowodowana jest przez palenie, przeznacza się rocznie 200 mld USD. Natomiast programy antynikotynowe są niezmiernie opłacalne. Jeden z nich, nadzorowany przez prof. Wojciecha Drygasa z Katedry Medycyny Społecznej i Zapobiegawczej Akademii Medycznej w Łodzi, kosztował zaledwie 8,5 tys. USD. Dzięki kampanii prowadzonej w lokalnych mediach palenie rzuciło prawie 800 osób. Wyciągnięcie palacza z nałogu co najmniej na dwa lata kosztowało ok. 10 USD.
W taki sposób z papierosami rozstają się przede wszystkim ludzie o silnym charakterze. Jak więc pomóc pozostałym? Od czego należy zacząć? - Zawrzyj z sobą umowę, że chcesz spróbować i przestaniesz palić na przykład na rok. Jeżeli nie dajesz rady, pamiętaj, że nie musisz całkowicie rezygnować z palenia. W nagrodę za całotygodniowy wysiłek możesz na przykład zapalić cygaro lub fajkę - opowiadał jeden z eks-palaczy. Dziś nawet firmy farmaceutyczne nie reklamują swoich preparatów antynikotynowych jako cudownych leków pomagających szybko i bez problemów rzucić palenie. Wiadomo, jak ogromny jest to wysiłek. Specjaliści proponują palaczom różne metody rzucenia nałogu. Uwzględniają bowiem to, że każdy z nich znajduje w paleniu nieco inną przyjemność. Niektórzy w ten sposób zajmują ręce, inni relaksują się bądź delektują zapachem dymu.
W Europie Zachodniej dostępne są nie tylko gumy i plastry (jak w Polsce), lecz także inhalatory, spreje, cukierki do ssania i tabletki pod język. W trakcie terapii, do której wykorzystywane są te specyfiki, palacz dostarcza organizmowi wyłącznie nikotynę, substancję uzależniającą, jedną z 4 tys. związków znajdujących się w dymie papierosowym. - W zależności od osobowości i motywacji uzależnionego stosowanie nikotynowej terapii zastępczej może nawet dwukrotnie zwiększyć szanse na rzucenie palenia - uważa prof. Saul Shiffman, psycholog z uniwersytetu w Pittsburghu. Rzadko palacze mogą zaś liczyć na pomoc lekarzy. Dzieje się tak dlatego, że wielu z nich również pali. Stają się przez to mało wiarygodnym źródłem informacji. Szacuje się, że w Polsce od tytoniu uzależniony jest co piąty lekarz. - Tak jak policjant nie może kraść, tak lekarz nie powinien palić - dodaje prof. Zatoński.
Najwięcej problemów z wyzwoleniem się z nałogu mają tzw. heavy smokers, dziennie wypalający co najmniej paczkę papierosów. Co czwarty z nich jest tak uzależniony, że już pięć minut po przebudzeniu musi zapalić. Naukowcy mają nadzieję, że wkrótce odniosą sukces w walce z nałogiem. W ubiegłym roku amerykańska Agencja Kontro- li Żywności i Leków (FDA) zaaprobowała pierwszą nienikotynową farmakoterapię - leczenie jednym z antydepresantów. Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych z tej metody skorzystały już 4 mln palaczy, z czego milion zerwało z nałogiem. Badania prof. Michaela Fiore?a z University of Wisconsin pokazują, że sukces odniosły osoby, które jednocześnie stosowały antydepresant i nikotynową terapię zastępczą. Co drugi heavy smoker przestał palić.
Epidemiologów niepokoi jednak wzrost zainteresowania paleniem wśród młodzieży i kobiet. W Polsce aż 40 proc. potencjalnych matek (kobiet w wieku 20-40 lat) sięga po papierosa. Prowadzone od kilku lat badania wykazały, że nikotyna przenika przez łożysko. - Zdrowie dzieci urodzonych przez palące kobiety jest więc zdeterminowane na całe życie - ostrzega prof. Zatoński. Takie noworodki są średnio o 200 g lżejsze niż dzieci matek niepalących. Ponadto są mniej odporne i bardziej podatne na uzależnienie. Częściej zapadają na niektóre nowotwory, cukrzycę i umierają z powodu tzw. syndromu nagłej śmierci łóżeczkowej.
W Europie po pierwszego papierosa najczęściej sięga- ją dwunastolatki. Niekiedy smak tytoniu znają nawet dzieci rozpoczynające naukę w szkole podstawowej. Trudno jest opracować skuteczny program antynikotynowy, adresowany do młodzieży. W jednym z norweskich miast taka akcja przyniosła odwrotny skutek. Program był jasny i czytelny dla dzieci, które rewelacyjnie odpowiadały na wszelkie pytania sprawdzające wiedzę o tego typu zagadnieniach. Gdy ukończyły 11-12 lat, niemal masowo sięg- nęły jednak po papierosy. W ten sposób zbuntowały się przeciw szkole i wpajanym przez nauczycieli zasadom.
Do młodzieży musimy dotrzeć jak najszybciej, żeby wyprzedzić agresywnie działające firmy tytoniowe. Nie jest to jednak proste. Wystarczy, że z papierosem w ręku pojawi się idol młodzieży, a błyskawicznie staje się on wzorem do naśladowania - niepokoją się psycholodzy. Tak się stało, gdy do palenia przyznał się Leonardo di Caprio, gwiazda "Titanica". - Do ludzi przemawia snobizm. Musimy zrobić wszystko, by uświadomić osobom publicznym, że to one kształtują styl życia. I to nie tylko wśród młodzieży - przekonuje prof. Zatoński.
Światowa Organizacja Zdrowia wraz z kilkoma firmami farmaceutycznymi wypowiedziały wojnę przemysłowi tytoniowemu, mając nadzieję, że dzięki kampaniom promocyjnym, reklamie produktów antynikotynowych oraz decyzjom administracyjnym w XXI w. nie będzie dymu papierosowego. W krajach rozwiniętych papierosy uznawane są za główną przyczynę śmierci. Co drugi palący, który wpadł w nałóg w wieku kilkunastu lat, umrze na chorobę spowodowaną przez tytoń. Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że na świecie pali 1,2 mld osób. Prawie co drugi mężczyzna i co dziewiąta kobieta codziennie sięgają po papierosa.
Lekarze nie mają wątpliwości, że palenie tytoniu jest chorobą, a ponadto bardzo trudną do wyleczenia. Pięćdziesiąt lat temu niemal nikt nie zdawał sobie sprawy z tego zagrożenia. Pierwszych prac naukowych poświęconych zależności między paleniem a rakiem płuc nie potraktowano poważnie. Naukowcy kilka lat przekonywali środowisko medyczne o szkodliwości tego nałogu. Większość lekarzy sądziła bowiem, że papierosy są doskonałym lekarstwem na uspokojenie starganych nerwów. Nikt nie podejrzewał, że nikotyna może tak mocno uzależniać. Prof. Richard Doll z uniwersytetu w Oksfordzie, autor jednej z pierwszych publikacji o związku palenia z rakiem płuc, przypomniał na konferencji, że papierosy są przyczyną schorzeń układu krążenia, oddechowego i nowotworów. Lekarze wskazali ponad tysiąc chorób, które w mniejszym lub większym stopniu są związane z paleniem. - Na dobrą sprawę jedynie niektóre choroby zakaźne (wyjątkiem jest na przykład gruźlica), układu nerwowego i wszelkie urazy powstałe wskutek wypadków (poza pożarami wywołanymi niedopałkiem) nie są spowodowane paleniem - mówił jeden z lekarzy uczestniczących w kongresie.
Dzięki kampaniom antynikotynowym prowadzonym w krajach rozwiniętych coraz więcej ludzi wyzwala się z nałogu. W Polsce na początku lat 80. paliło 62 proc. mężczyzn i co trzecia kobieta, dziś odpowiednio 39 proc. i 19 proc. Ponad dwie trzecie z nich twierdzi, że próbuje zerwać z nałogiem. - W Europie Polacy obok Skandynawów należą do narodów mających najsilniejszą potrzebę rzucenia palenia - mówi prof. Witold Zatoński z Centrum Onkologii w Warszawie. "Zdajemy sobie sprawę, że nie jest to jednak takie proste. Wiemy, że nikotyna silnie uzależnia. Wszyscy znamy ludzi, którzy próbowali zerwać z nałogiem. Wielu z nich udało się tego dokonać tylko częściowo. Po kilku miesiącach znów sięgali po papierosy" - przypomina dr Gro Harlem Brundtland, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia, w raporcie przygotowanym z okazji Światowego Dnia bez Papierosa. W Stanach Zjednoczonych każdego roku 20 mln palaczy próbuje rzucić palenie. Coraz więcej osób zdaje sobie bowiem sprawę, że warto podjąć taki wysiłek. Każdy tydzień bez papierosa oddala ryzyko choroby. Nawet 65-latek może coś zyskać, rezygnując z palenia. - Walka z nałogiem jest także wyzwaniem dla rządów. Za papierosy płacą sami palacze, ale całe państwo ponosi koszty wywołanych przez nie problemów zdrowotnych - mówił wicepremier Leszek Balcerowicz, jedyny urzędnik administracji państwowej tak wysokiej rangi obecny na konferencji.
Farmakologiczne metody rzucania palenia są w Polsce dość drogie. Guma zawierająca nikotynę jest cztery razy droższa od paczki papierosów. Dopiero od niedawna bez recepty można kupić plastry nikotynowe.
Z danych Banku Światowego wynika, że na leczenie pacjentów, których choroba spowodowana jest przez palenie, przeznacza się rocznie 200 mld USD. Natomiast programy antynikotynowe są niezmiernie opłacalne. Jeden z nich, nadzorowany przez prof. Wojciecha Drygasa z Katedry Medycyny Społecznej i Zapobiegawczej Akademii Medycznej w Łodzi, kosztował zaledwie 8,5 tys. USD. Dzięki kampanii prowadzonej w lokalnych mediach palenie rzuciło prawie 800 osób. Wyciągnięcie palacza z nałogu co najmniej na dwa lata kosztowało ok. 10 USD.
W taki sposób z papierosami rozstają się przede wszystkim ludzie o silnym charakterze. Jak więc pomóc pozostałym? Od czego należy zacząć? - Zawrzyj z sobą umowę, że chcesz spróbować i przestaniesz palić na przykład na rok. Jeżeli nie dajesz rady, pamiętaj, że nie musisz całkowicie rezygnować z palenia. W nagrodę za całotygodniowy wysiłek możesz na przykład zapalić cygaro lub fajkę - opowiadał jeden z eks-palaczy. Dziś nawet firmy farmaceutyczne nie reklamują swoich preparatów antynikotynowych jako cudownych leków pomagających szybko i bez problemów rzucić palenie. Wiadomo, jak ogromny jest to wysiłek. Specjaliści proponują palaczom różne metody rzucenia nałogu. Uwzględniają bowiem to, że każdy z nich znajduje w paleniu nieco inną przyjemność. Niektórzy w ten sposób zajmują ręce, inni relaksują się bądź delektują zapachem dymu.
W Europie Zachodniej dostępne są nie tylko gumy i plastry (jak w Polsce), lecz także inhalatory, spreje, cukierki do ssania i tabletki pod język. W trakcie terapii, do której wykorzystywane są te specyfiki, palacz dostarcza organizmowi wyłącznie nikotynę, substancję uzależniającą, jedną z 4 tys. związków znajdujących się w dymie papierosowym. - W zależności od osobowości i motywacji uzależnionego stosowanie nikotynowej terapii zastępczej może nawet dwukrotnie zwiększyć szanse na rzucenie palenia - uważa prof. Saul Shiffman, psycholog z uniwersytetu w Pittsburghu. Rzadko palacze mogą zaś liczyć na pomoc lekarzy. Dzieje się tak dlatego, że wielu z nich również pali. Stają się przez to mało wiarygodnym źródłem informacji. Szacuje się, że w Polsce od tytoniu uzależniony jest co piąty lekarz. - Tak jak policjant nie może kraść, tak lekarz nie powinien palić - dodaje prof. Zatoński.
Najwięcej problemów z wyzwoleniem się z nałogu mają tzw. heavy smokers, dziennie wypalający co najmniej paczkę papierosów. Co czwarty z nich jest tak uzależniony, że już pięć minut po przebudzeniu musi zapalić. Naukowcy mają nadzieję, że wkrótce odniosą sukces w walce z nałogiem. W ubiegłym roku amerykańska Agencja Kontro- li Żywności i Leków (FDA) zaaprobowała pierwszą nienikotynową farmakoterapię - leczenie jednym z antydepresantów. Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych z tej metody skorzystały już 4 mln palaczy, z czego milion zerwało z nałogiem. Badania prof. Michaela Fiore?a z University of Wisconsin pokazują, że sukces odniosły osoby, które jednocześnie stosowały antydepresant i nikotynową terapię zastępczą. Co drugi heavy smoker przestał palić.
Epidemiologów niepokoi jednak wzrost zainteresowania paleniem wśród młodzieży i kobiet. W Polsce aż 40 proc. potencjalnych matek (kobiet w wieku 20-40 lat) sięga po papierosa. Prowadzone od kilku lat badania wykazały, że nikotyna przenika przez łożysko. - Zdrowie dzieci urodzonych przez palące kobiety jest więc zdeterminowane na całe życie - ostrzega prof. Zatoński. Takie noworodki są średnio o 200 g lżejsze niż dzieci matek niepalących. Ponadto są mniej odporne i bardziej podatne na uzależnienie. Częściej zapadają na niektóre nowotwory, cukrzycę i umierają z powodu tzw. syndromu nagłej śmierci łóżeczkowej.
W Europie po pierwszego papierosa najczęściej sięga- ją dwunastolatki. Niekiedy smak tytoniu znają nawet dzieci rozpoczynające naukę w szkole podstawowej. Trudno jest opracować skuteczny program antynikotynowy, adresowany do młodzieży. W jednym z norweskich miast taka akcja przyniosła odwrotny skutek. Program był jasny i czytelny dla dzieci, które rewelacyjnie odpowiadały na wszelkie pytania sprawdzające wiedzę o tego typu zagadnieniach. Gdy ukończyły 11-12 lat, niemal masowo sięg- nęły jednak po papierosy. W ten sposób zbuntowały się przeciw szkole i wpajanym przez nauczycieli zasadom.
Do młodzieży musimy dotrzeć jak najszybciej, żeby wyprzedzić agresywnie działające firmy tytoniowe. Nie jest to jednak proste. Wystarczy, że z papierosem w ręku pojawi się idol młodzieży, a błyskawicznie staje się on wzorem do naśladowania - niepokoją się psycholodzy. Tak się stało, gdy do palenia przyznał się Leonardo di Caprio, gwiazda "Titanica". - Do ludzi przemawia snobizm. Musimy zrobić wszystko, by uświadomić osobom publicznym, że to one kształtują styl życia. I to nie tylko wśród młodzieży - przekonuje prof. Zatoński.
Więcej możesz przeczytać w 11/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.