Postęp medycyny oferuje przełomowe terapie na stwardnienie rozsiane. Chociaż w większości krajów UE wszystkie innowacyjne terapie są refundowane, nie dzieje się tak u nas.
Agnieszka Fedorczyk: Czy polscy pacjenci z SM są dobrze leczeni?
Prof. Krzysztof Selmaj: Jakość leczenia zależy od wiedzy lekarza, jego umiejętności postępowania z pacjentem oraz dostępności leków. Zmiany w programie leczenia pacjentów z SM w Polsce poprawiają ich sytuację. Dziś chory ma prawo być leczony przez pięć lat. Pacjenci, którym leki pomagają, powinni być poddawani terapii dłużej, ale nie są. Został również uchylony limit wieku. W ubiegłym roku czterdziestolatek z SM był praktycznie wykluczany z terapii, co było nieuzasadnione naukowo, dyskryminujące i krzywdzące. Od lata tego roku inaczej też są rozliczane koszty leków, co pozwala zaoferować terapię większej liczbie pacjentów. Leki podstawowe – interferon beta i octan glatirameru – są refundowane. Jednakże w tym czasie, kiedy w Polsce udało się w miarę uporządkować podstawowy sposób leczenia, medycyna poszła do przodu i pojawiły się nowe terapie, tzw. leki drugiego rzutu. Są one znacznie skuteczniejsze od podstawowych. Interferon beta i glatiramer pomagają ok. 35 proc. pacjentów, podczas gdy nowe leki są dwukrotnie skuteczniejsze. Wszystkie dostępne obecnie leki na SM działają prewencyjnie, czyli blokują albo spowalniają rozwój choroby, ale nie leczą jej przyczyny. Dwa nowe preparaty drugiego rzutu to doustny fingolimod i dożylny natalizumab. W większości krajów UE są one refundowane, ale nie w Polsce. Miesięczna kuracja to koszt rzędu 8 tys. zł, są więc dla pacjenta zbyt drogie. To tak, jakby przed głodnym postawić pieczeń i nie pozwolić mu jej nawet skubnąć. AOTM pozytywnie oceniła jeden z tych preparatów – fingolimod – i ocenia drugi. Czekamy na decyzję Ministerstwa Zdrowia, czy uruchomi program leczenia tym lekiem.
Prof. Krzysztof Selmaj: Jakość leczenia zależy od wiedzy lekarza, jego umiejętności postępowania z pacjentem oraz dostępności leków. Zmiany w programie leczenia pacjentów z SM w Polsce poprawiają ich sytuację. Dziś chory ma prawo być leczony przez pięć lat. Pacjenci, którym leki pomagają, powinni być poddawani terapii dłużej, ale nie są. Został również uchylony limit wieku. W ubiegłym roku czterdziestolatek z SM był praktycznie wykluczany z terapii, co było nieuzasadnione naukowo, dyskryminujące i krzywdzące. Od lata tego roku inaczej też są rozliczane koszty leków, co pozwala zaoferować terapię większej liczbie pacjentów. Leki podstawowe – interferon beta i octan glatirameru – są refundowane. Jednakże w tym czasie, kiedy w Polsce udało się w miarę uporządkować podstawowy sposób leczenia, medycyna poszła do przodu i pojawiły się nowe terapie, tzw. leki drugiego rzutu. Są one znacznie skuteczniejsze od podstawowych. Interferon beta i glatiramer pomagają ok. 35 proc. pacjentów, podczas gdy nowe leki są dwukrotnie skuteczniejsze. Wszystkie dostępne obecnie leki na SM działają prewencyjnie, czyli blokują albo spowalniają rozwój choroby, ale nie leczą jej przyczyny. Dwa nowe preparaty drugiego rzutu to doustny fingolimod i dożylny natalizumab. W większości krajów UE są one refundowane, ale nie w Polsce. Miesięczna kuracja to koszt rzędu 8 tys. zł, są więc dla pacjenta zbyt drogie. To tak, jakby przed głodnym postawić pieczeń i nie pozwolić mu jej nawet skubnąć. AOTM pozytywnie oceniła jeden z tych preparatów – fingolimod – i ocenia drugi. Czekamy na decyzję Ministerstwa Zdrowia, czy uruchomi program leczenia tym lekiem.
Więcej możesz przeczytać w 48/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.