III Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena
Słuchanie muzyki Beethovena w Wielkim Tygodniu stało się zwyczajem krakowskiej publiczności. Kierowany przez Elżbietę Penderecką festiwal po zakończeniu milenijnych obchodów Kraków 2000 zapewne pozostanie w kulturalnym kalendarzu. Tym bardziej że jest on także atrakcją dla melomanów ze świata. Na przykład linie lotnicze Swissair umieściły go w tegorocznej ofercie Highlights przeznaczonej dla swego Travel Club obok takich imprez jak Salzburger Festspiele czy Berliner Festwochen. Członkowie tego klubu przyjechali do Krakowa podobnie jak wielu innych zagranicznych turystów.
Elżbieta Penderecka nie ukrywa że impulsem do zorganizowania festiwalu - oprócz 170. rocznicy śmierci Beethovena przypadającej w 1997 r. - była przede wszystkim chęć publicznego pokazania po pięćdziesięciu latach rękopisów wielkiego kompozytora przechowywanych po II wojnie światowej w Bibliotece Jagiellońskiej (tzw. pruski skarb - cenne zbiory pochodzące z przedwojennej Pruskiej Biblioteki Państwowej w Berlinie).
Dwa lata temu okazało się jak różnie podchodzą do tej sprawy politycy i ludzie kultury. Wystawa w Jagiellonce wzbudziła sensację tyleż usprawiedliwioną co niezdrową gdy na jej otwarciu konsul RFN w Krakowie Laurids Hoelscher wypowiedział pamiętne słowa: "Rozłączone przez wojnę części Biblioteki Pruskiej należą do siebie i powinny być w całości odwiezione do miejsca ich pochodzenia". Organizatorzy wpadli w konsternację zwłaszcza że połowę festiwalu przygotowywali Niemcy; jego współdyrektorką obok Elżbiety Pendereckiej była Kari Kahl-Wolfsjaeger z Towarzystwa Beethovenowskiego wśród sponsorów znalazła się Fundacja Kruppa i Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej. Również biblioteki krakowska oraz berlińska (obecnie Deutsche Staatsbibliothek) wspólnie opracowały ekspozycję - dzięki niej pierwszy raz po wojnie skompletowano autograf VIII symfonii Beethovena: z Berlina przywieziono części I II i IV które wystawiono razem z menuetem znajdującym się w Jagiellonce.
Po exposé niemieckiego konsula dyrektor berlińskiej biblioteki Antonius Jammers łagodził sprawę dziękując Polakom za pieczołowite przechowanie zbiorów i uchronienie ich przed wywozem do Moskwy. Chwilę później zaproponował jednak niemiecką pomoc finansową w rozbudowie Jagiellonki w zamian za zwrot rękopisów.
Zarówno tegoroczne jak i zeszłoroczne otwarcie wystawy w Jagiellonce zignorował nawet niemiecki konsulat. Między bibliotekami nie doszło jednak do konfliktu. - To prezent od dyrektora Jammersa na zgodę - mówi dyrektor Jagiellonki Krzysztof Zamorski pokazując swój krawat we wzorki przedstawiające regały z książkami. - Wzajemnie rozumiemy swoje stanowiska i współpracujemy z sobą. Trzeba pamiętać o jednym: u podłoża pomysłu organizowania tych wystaw nie leżała polityka. O przyszłości zbiorów pruskich mogą zadecydować wyłącznie politycy na szczeblu międzynarodowym zresztą rozmowy wciąż są prowadzone. My jesteśmy jedynie depozytariuszami tych wspaniałych dóbr kultury a w ramach święta muzyki jakim jest festiwal beethovenowski chcieliśmy pokazać je społeczeństwu. Wokół tej sprawy narosło zbyt wiele legend; kilka lat temu korespondentka Associated Press napisała że "podobno gdzieś w jaskiniach pod Krakowem odnaleziono cenne niemieckie rękopisy". Dziś otoczka sensacji znikła - właśnie dzięki wystawom na których ludzie mogli zobaczyć zabytkowe dzieła na własne oczy. Środowisko naukowców i wydawców korzysta z nich od lat 80. Teraz fala zainteresowania opada.
Różnorodność zbiorów przechowywanych w Krakowie zainspirowała już trzeci festiwalowy program. W zeszłym roku grano oprócz Beethovena jego bezpośrednich poprzedników: Mozarta i Haydna. Tegoroczną edycję poświęcono Beethovenowi i jego następcom: Schumannowi Mendelssohnowi-Bartholdy?emu Brahmsowi Lisztowi oraz Chopinowi. Na wystawie pokazano więc eksponaty nie tylko z Berlina lecz także z własnych zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej w tym akwarelę przedstawiającą Chopina w jego ostatnim paryskim mieszkaniu.
Czy Beethoven był romantykiem? - zastanawiano się na sympozjum "Beethoven i europejski ruch romantyczny". Okazuje się że nawet co do pojęcia romantyzm nie ma jednoznacznych poglądów. Beethoven stał się wielką inspiracją dla romantyków nie tylko za sprawą muzyki ale i postawy umiłowania wolności w sztuce oraz życiu. Był jednak produktem epoki oświecenia. W jego twórczości obok romantycznego rozwichrzenia obecna jest bowiem żelazna logika klasycyzmu. Są też fascynujące wątki których jego następcy nie potrafili rozwinąć. Dzięki świetnie skomponowanemu programowi muzycznemu można było dokonać porównań. Na festiwalu spotykają się wykonawcy-przyjaciele: po raz kolejny wrócili tu pianiści Barry Douglas i rewelacyjny Alexander Lonquich znakomity wiolonczelista Boris Pergamenschikow (z pianistą Pavlem Gililovem) Trio Fontenay czy sopran Maria Venuti.
Elżbieta Penderecka nie ukrywa że impulsem do zorganizowania festiwalu - oprócz 170. rocznicy śmierci Beethovena przypadającej w 1997 r. - była przede wszystkim chęć publicznego pokazania po pięćdziesięciu latach rękopisów wielkiego kompozytora przechowywanych po II wojnie światowej w Bibliotece Jagiellońskiej (tzw. pruski skarb - cenne zbiory pochodzące z przedwojennej Pruskiej Biblioteki Państwowej w Berlinie).
Dwa lata temu okazało się jak różnie podchodzą do tej sprawy politycy i ludzie kultury. Wystawa w Jagiellonce wzbudziła sensację tyleż usprawiedliwioną co niezdrową gdy na jej otwarciu konsul RFN w Krakowie Laurids Hoelscher wypowiedział pamiętne słowa: "Rozłączone przez wojnę części Biblioteki Pruskiej należą do siebie i powinny być w całości odwiezione do miejsca ich pochodzenia". Organizatorzy wpadli w konsternację zwłaszcza że połowę festiwalu przygotowywali Niemcy; jego współdyrektorką obok Elżbiety Pendereckiej była Kari Kahl-Wolfsjaeger z Towarzystwa Beethovenowskiego wśród sponsorów znalazła się Fundacja Kruppa i Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej. Również biblioteki krakowska oraz berlińska (obecnie Deutsche Staatsbibliothek) wspólnie opracowały ekspozycję - dzięki niej pierwszy raz po wojnie skompletowano autograf VIII symfonii Beethovena: z Berlina przywieziono części I II i IV które wystawiono razem z menuetem znajdującym się w Jagiellonce.
Po exposé niemieckiego konsula dyrektor berlińskiej biblioteki Antonius Jammers łagodził sprawę dziękując Polakom za pieczołowite przechowanie zbiorów i uchronienie ich przed wywozem do Moskwy. Chwilę później zaproponował jednak niemiecką pomoc finansową w rozbudowie Jagiellonki w zamian za zwrot rękopisów.
Zarówno tegoroczne jak i zeszłoroczne otwarcie wystawy w Jagiellonce zignorował nawet niemiecki konsulat. Między bibliotekami nie doszło jednak do konfliktu. - To prezent od dyrektora Jammersa na zgodę - mówi dyrektor Jagiellonki Krzysztof Zamorski pokazując swój krawat we wzorki przedstawiające regały z książkami. - Wzajemnie rozumiemy swoje stanowiska i współpracujemy z sobą. Trzeba pamiętać o jednym: u podłoża pomysłu organizowania tych wystaw nie leżała polityka. O przyszłości zbiorów pruskich mogą zadecydować wyłącznie politycy na szczeblu międzynarodowym zresztą rozmowy wciąż są prowadzone. My jesteśmy jedynie depozytariuszami tych wspaniałych dóbr kultury a w ramach święta muzyki jakim jest festiwal beethovenowski chcieliśmy pokazać je społeczeństwu. Wokół tej sprawy narosło zbyt wiele legend; kilka lat temu korespondentka Associated Press napisała że "podobno gdzieś w jaskiniach pod Krakowem odnaleziono cenne niemieckie rękopisy". Dziś otoczka sensacji znikła - właśnie dzięki wystawom na których ludzie mogli zobaczyć zabytkowe dzieła na własne oczy. Środowisko naukowców i wydawców korzysta z nich od lat 80. Teraz fala zainteresowania opada.
Różnorodność zbiorów przechowywanych w Krakowie zainspirowała już trzeci festiwalowy program. W zeszłym roku grano oprócz Beethovena jego bezpośrednich poprzedników: Mozarta i Haydna. Tegoroczną edycję poświęcono Beethovenowi i jego następcom: Schumannowi Mendelssohnowi-Bartholdy?emu Brahmsowi Lisztowi oraz Chopinowi. Na wystawie pokazano więc eksponaty nie tylko z Berlina lecz także z własnych zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej w tym akwarelę przedstawiającą Chopina w jego ostatnim paryskim mieszkaniu.
Czy Beethoven był romantykiem? - zastanawiano się na sympozjum "Beethoven i europejski ruch romantyczny". Okazuje się że nawet co do pojęcia romantyzm nie ma jednoznacznych poglądów. Beethoven stał się wielką inspiracją dla romantyków nie tylko za sprawą muzyki ale i postawy umiłowania wolności w sztuce oraz życiu. Był jednak produktem epoki oświecenia. W jego twórczości obok romantycznego rozwichrzenia obecna jest bowiem żelazna logika klasycyzmu. Są też fascynujące wątki których jego następcy nie potrafili rozwinąć. Dzięki świetnie skomponowanemu programowi muzycznemu można było dokonać porównań. Na festiwalu spotykają się wykonawcy-przyjaciele: po raz kolejny wrócili tu pianiści Barry Douglas i rewelacyjny Alexander Lonquich znakomity wiolonczelista Boris Pergamenschikow (z pianistą Pavlem Gililovem) Trio Fontenay czy sopran Maria Venuti.
Więcej możesz przeczytać w 16/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.