Morze Północne, Teksas
Pim jest zamkniętym w sobie nastolatkiem. Mówią o nim marzyciel. Lubi stać w oknie, ale nie patrzy przez nie. Woli myśleć, że to scena, a on na niej występuje owinięty w kapę z łóżka, przepasany szarfą i ozdobiony koroną swojej matki, która kiedyś była kempingową królową piękności. Jeszcze nie wie, że jest gejem, ale gdy to sobie uświadomi, nie przestraszy się tego odkrycia ani nie zbuntuje przeciwko swojej naturze. Zresztą jego matka, grająca w knajpach na akordeonie, też nie zaprotestuje.
Aż trudno uwierzyć, że to przełom lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Może w małej nadmorskiej mieścinie na belgijskim wybrzeżu Morza Północnego tak się wtedy żyło? Raczej nie – bardziej prawdopodobne, że to w większym stopniu wizja współczesnego reżysera, Bavo Defurne. Pewnie żachną się zrzędliwi strażnicy prawdy historycznej, ale nie będą mieli racji, bo nie o prawdę historyczną w tym filmie chodzi.
Ważna jest delikatność obserwacji tego, jak powoli pogłębia się widok z okna małego Pima. Cud pierwszego uczucia, pocałunku, orgazmu, przeistaczania się z dziecka udającego dorosłość w dorosłego, który zamyka swoją delikatność w tekturowym pudełku. Z pozoru nic takiego się nie dzieje, a przecież w młodym człowieku, który uczy się znosić ból, możemy rozpoznać… siebie. O ile tej obserwacji nie wyprzemy ani nie zakrzyczymy.
Pim jest zamkniętym w sobie nastolatkiem. Mówią o nim marzyciel. Lubi stać w oknie, ale nie patrzy przez nie. Woli myśleć, że to scena, a on na niej występuje owinięty w kapę z łóżka, przepasany szarfą i ozdobiony koroną swojej matki, która kiedyś była kempingową królową piękności. Jeszcze nie wie, że jest gejem, ale gdy to sobie uświadomi, nie przestraszy się tego odkrycia ani nie zbuntuje przeciwko swojej naturze. Zresztą jego matka, grająca w knajpach na akordeonie, też nie zaprotestuje.
Aż trudno uwierzyć, że to przełom lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Może w małej nadmorskiej mieścinie na belgijskim wybrzeżu Morza Północnego tak się wtedy żyło? Raczej nie – bardziej prawdopodobne, że to w większym stopniu wizja współczesnego reżysera, Bavo Defurne. Pewnie żachną się zrzędliwi strażnicy prawdy historycznej, ale nie będą mieli racji, bo nie o prawdę historyczną w tym filmie chodzi.
Ważna jest delikatność obserwacji tego, jak powoli pogłębia się widok z okna małego Pima. Cud pierwszego uczucia, pocałunku, orgazmu, przeistaczania się z dziecka udającego dorosłość w dorosłego, który zamyka swoją delikatność w tekturowym pudełku. Z pozoru nic takiego się nie dzieje, a przecież w młodym człowieku, który uczy się znosić ból, możemy rozpoznać… siebie. O ile tej obserwacji nie wyprzemy ani nie zakrzyczymy.
Więcej możesz przeczytać w 50/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.