Noworoczna laba potrwa dziesięć dni. Rosjanie lubią świętować, szczególnie zimą. Dlaczego?
Po pierwsze, Rosjanie to bardzo towarzyscy ludzie. Dużą popularnością cieszą się u nich kalendarze, w których nie ma ani jednego dnia bez święta. Taki kalendarz łatwo pozwala znaleźć powód do miłego spotkania w gronie znajomych. Masz ochotę wypić z przyjaciółmi? Doskonale! Otwierasz kalendarz i widzisz, że dziś przecież jest: „Dzień rosyjskiej gwardii”, „Światowy dzień obrony przed dziurą ozonową”, „Dzień walki z AIDS”, „Święto przemysłu atomowego”, „Międzynarodowy dzień szachów”. Zresztą pal sześć! Nawet jeśli wypada banalny Międzynarodowy Dzień Metalurga, nie powinno się przechodzić obojętnie. Trzeba się spotkać, wznieść toast. Inaczej metalurgom zrobi się przykro! A czym są gorsi od szachistów czy od dziury ozonowej? Kalendarze przyjęto dobrze. Gorzej było z „gadającą wódką”. „Gadająca wódka” miała zamontowaną pozytywkę w butelce, która po rozlaniu wypowiadała niewymyślne toasty. Repertuar od „Na zdrowie!” po „Ooop!”. Ten wynalazek przepadł, bo Rosjanie z toastami dają sobie radę doskonale. Picie bez toastu to brak kultury, wstęp do alkoholizmu. Picie dla picia tak samo. Kulturalni ludzie biesiadują, rozmawiają, otwierają przed sobą dusze. Pije się tu niejako przy okazji.
Więcej możesz przeczytać w 51/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.