Ataki rakietowe Hamasu, zbrojna odpowiedź Izraela, śmierć cywilów. Strefa Gazy jest spektakularna. Niepodległa Palestyna rodzi się jednak ciszej, w przestrzeniach między szarym murem, którym poszatkowany jest Zachodni Brzeg, i na izraelskich salach sądowych.
Nie trzyj oczu, tylko wąchaj – mówi Chanuka, podtykając mi pod nos chusteczkę nasączoną alkoholem. Ostry zapach rzeczywiście pomaga. Chwilę wcześniej zastanawiałam się, dlaczego Żyd przyjechał na antyizraelską demonstrację na Zachodni Brzeg. Widziałam, jak podnosił Araba, który znalazł się w chmurze gazu łzawiącego z granatów wystrzelonych przez izraelskich żołnierzy. Zaraz potem sama byłam w środku takiej chmury.
Bil’in na Zachodnim Brzegu prawie niczym się nie różni od innych palestyńskich wiosek. Brzydkie, szare domy wzdłuż dwóch asfaltowych ulic. W miejscu, gdzie się przecinają, niewielki meczet ogrodzony płotem z łuszczącą się zieloną farbą. Wszędzie kurz, śmieci i smród kocich odchodów. Wedle oficjalnego spisu 1,8 tys. mieszkańców. Bil’in od innych wiosek różni to, że jest symbolem palestyńskiego oporu bez przemocy i zwycięstwa nad izraelską okupacją. Raz w tygodniu, w piątki, po modłach w meczecie, mieszkańcy maszerują pod mur, który oddziela ich wioskę od osiedla żydowskich osadników. Niosą wielką palestyńską flagę i przez głośnik wołają do osadników, by oddali im ziemię. Izraelscy żołnierze wystawiają wówczas znad muru jeszcze większą flagę Izraela, a gdy manifestacja się przedłuża, zaczynają strzelać granatami z gazu łzawiącego. W stronę protestujących lecą też gumowe kule, czasem gaz wywołujący wymioty. I tak tydzień w tydzień. Od siedmiu lat. – Nie odmawiam nikomu prawa do walki zbrojnej.
Bil’in na Zachodnim Brzegu prawie niczym się nie różni od innych palestyńskich wiosek. Brzydkie, szare domy wzdłuż dwóch asfaltowych ulic. W miejscu, gdzie się przecinają, niewielki meczet ogrodzony płotem z łuszczącą się zieloną farbą. Wszędzie kurz, śmieci i smród kocich odchodów. Wedle oficjalnego spisu 1,8 tys. mieszkańców. Bil’in od innych wiosek różni to, że jest symbolem palestyńskiego oporu bez przemocy i zwycięstwa nad izraelską okupacją. Raz w tygodniu, w piątki, po modłach w meczecie, mieszkańcy maszerują pod mur, który oddziela ich wioskę od osiedla żydowskich osadników. Niosą wielką palestyńską flagę i przez głośnik wołają do osadników, by oddali im ziemię. Izraelscy żołnierze wystawiają wówczas znad muru jeszcze większą flagę Izraela, a gdy manifestacja się przedłuża, zaczynają strzelać granatami z gazu łzawiącego. W stronę protestujących lecą też gumowe kule, czasem gaz wywołujący wymioty. I tak tydzień w tydzień. Od siedmiu lat. – Nie odmawiam nikomu prawa do walki zbrojnej.
Więcej możesz przeczytać w 51/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.