„Hobbit. Niezwykła podróż 3D” to triumf Petera Jacksona. Aby powstał ten film, reżyser sięgnął po najnowsze technologie, wytwórnia stoczyła serię batalii sądowych, a rząd Nowej Zelandii zmienił prawo.
Chcieliśmy, żeby „Hobbit” był wizualną ucztą. Bardziej spektakularną niż „Władca pierścieni” – mówi nieuczesany facet w kraciastej flanelowej koszuli i zielonych bojówkach. Aktorzy żartują, że ze swoją brodą i korpulentną sylwetką Peter Jackson sam wygląda jak bohater Tolkiena. Po sześciu latach pracy, która pochłonęła około pół miliarda dolarów, reżyser prezentuje jedną z największych hollywoodzkich produkcji wszech czasów. Nie musi już nikomu udowadniać, że potrafi robić filmy i jest dziko sprawnym rzemieślnikiem. Stawia sobie jednak coraz większe wyzwania. Dowodzi, że wizjoner z armią pracowników i silną pozycją w Hollywood może zrobić z kamerą wszystko. Jego „Hobbit” to pean na cześć możliwości współczesnego kina. Na początku miała powstać dylogia.
Więcej możesz przeczytać w 51/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.