„Gdybym wciąż myślał: „Ojej, gram w ?Hobbicie? tytułową postać!”, nie mógłbym spokojnie pracować. Albo granie, albo presja” – mówi w rozmowie z „Wprost” Martin Freeman, odtwórca roli Bilba Bagginsa.
Kamil Śmiałkowski „Wprost”: Ciężko jest być hobbitem?
Martin Freeman: Trochę zależy od tego, czy jesteś bardzo wysoki. Ja nie należę do wielkoludów, więc nie było większych problemów. Przede wszystkim trzeba umieć grać stworzenie, które spodoba się widzom, z którym będą potrafili się utożsamić. Bo w tej opowieści hobbit ma być postacią najbliższą widzowi. To wprawdzie nie człowiek, ale dosyć blisko mu do nas. Choć istnieją drobne różnice w anatomii.
Włosy na podeszwach stóp?
Na przykład. Bilbo ma ich sporo.
Martin Freeman: Trochę zależy od tego, czy jesteś bardzo wysoki. Ja nie należę do wielkoludów, więc nie było większych problemów. Przede wszystkim trzeba umieć grać stworzenie, które spodoba się widzom, z którym będą potrafili się utożsamić. Bo w tej opowieści hobbit ma być postacią najbliższą widzowi. To wprawdzie nie człowiek, ale dosyć blisko mu do nas. Choć istnieją drobne różnice w anatomii.
Włosy na podeszwach stóp?
Na przykład. Bilbo ma ich sporo.
Więcej możesz przeczytać w 51/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.