Układ Słoneczny jest we wszechświecie wyjątkowy, czemu prawdopodobnie zawdzięczamy swe istnienie
Od czasu, gdy ludzie zdali sobie sprawę z ogromu otaczającego nas wszechświata, zaczęli się zastanawiać, czy materia ożywiona istnieje gdzieś poza Ziemią. Obecnie wkraczamy w epokę odkrywania nowych planet, zapoczątkowaną przez prof. Aleksandra Wolszczana, polskiego astronoma pracującego na stałe w USA. Wprawdzie na razie identyfikowane są one tylko pośrednio, poprzez obserwację zaburzeń ruchu gwiazdy przez orbitującą wokół niej planetę, ale już niedługo prasa będzie reprodukowała kosmiczne zdjęcia nowych planet. Wraz z tymi odkryciami wzrośnie zainteresowanie hipotetycznymi cywilizacjami pozaziemskimi. Odkryto już osiemnaście planet krążących wokół gwiazd bardzo podobnych do Słońca. Jest ich więc wystarczająco wiele, by można porównać je z naszym układem planetarnym. Wokół Słońca krąży dziewięć, a właściwie osiem planet, gdyż przynależność Plutona do rodziny planet słonecznych została ostatnio zakwestionowana. Powodem dyskwalifikacji Plutona jest nienaturalne nachylenie płaszczyzny jego orbity względem wspólnej płaszczyzny orbit innych planet i jego mała masa. Inne planety to w kolejności od Słońca: Merkury, Wenus, Ziemia, Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun. Ziemia leży w odległości około 150 mln km od Słońca, co uznaje się za astronomiczną jednostkę długości 1 AU (Astronomical Unit). Z teorii powstawania planet z pierwotnej mgławicy gazowo-pyłowej wirującej wokół proto-Słońca wynika, że stałe planety typu ziemskiego mogą powstawać blisko gwiazdy, a ogromne gazowe planety typu jowiszowego - nie bliżej niż 4 AU od gwiazdy. Astronomowie poszukujący planet wokół gwiazd podobnych do Słońca spodziewali się, że będą one uszeregowane podobnie jak w naszym układzie. Tymczasem spotkała ich przykra niespodzianka. Żadna z 18 odkrytych planet jowiszowych nie leży dalej niż 4 AU, a większość zdecydowanie bliżej niż 1 AU. Nowo odkryte planety grupują się bardzo blisko gwiazdy, gdzie panuje temperatura około 1000°C, wykluczająca możliwość istnienia życia organicznego. Większość z nich ma też krótkie okresy obiegu wokół gwiazdy (kilka dni). Tymczasem Jowisz potrzebuje aż 11 lat, by okrążyć Słońce. Zgodnie z teorią powstawania układów planetarnych planety jowiszowe muszą powstawać w odległościach większych niż 4 AU od swojej gwiazdy, bliżej po prostu nie ma dosyć gazu do ich uformowania. Tymczasem najdalsze odkryte planety leżą w odległości mniejszej niż 3 AU. Wynika stąd dosyć dramatyczny wniosek. Planety te musiały spaść z miejsca, w którym powstały, do miejsc, w których odkryli je odkrywcy. Podczas takiego spadku ogromna gazowa planeta połyka po drodze wszystkie napotkane obiekty, w tym ewentualne planety ziemskie. Powodem opadania planet jest utrata momentu pędu wskutek tarcia o pozostałości mgławicy gazowo-pyłowej, z której planety te zostały uformowane. Zatem Układ Słoneczny wcale nie jest taki typowy, jak sądziliśmy. Jest wyjątkowy, czemu prawdopodobnie zawdzięczamy swe istnienie. Najwyraźniej tempo opadania Jowisza jest znacznie wolniejsze niż innych tego typu planet - być może dlatego, iż w naszym układzie zostało znacznie mniej gazu i pyłu po okresie formacji planet. Mamy przecież aż cztery ogromne gazowe planety: Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna, podczas gdy wokół badanych gwiazd wykryto najwyżej jedną. Przez lata sądziliśmy, że wraz z odkrywaniem kolejnych planet pozasłonecznych wzrosną nadzieje na nawiązanie kontaktu z hipotetycznymi pozaziemskimi cywilizacjami. Tymczasem okazuje się, iż być może jesteśmy sami we wszechświecie. Nawet jeżeli planety ziemskie, na których możliwe jest powstanie i rozwój cywilizacji, pojawiają się wokół młodych gwiazd, szybko są wchłaniane przez spadające ruchem spiralnym gigantyczne Jowisze. Niektórzy mogą jednak sądzić, że planety ziemskie gdzieś jednak przetrwały. Faktycznie, może tak się zdarzyć. Ale trzeba sobie zdawać sprawę, że powstanie inteligentnej cywilizacji nie jest wcale automatyczne. Na przykład cywilizacja ziemska swoje istnienie zawdzięcza przypadkowemu uderzeniu w Ziemię około 65 mld lat temu dużego ciała niebieskiego - asteroidy lub komety. W wyniku tego zderzenia wyginęły dinozaury, które przeszło 300 mln lat panowały na Ziemi, nie ewoluując w kierunku rozwoju inteligencji. Przyczyną ich zagłady było to, iż w atmosferze znalazły się tak duże ilości pyłu, że na Ziemi zapanowała permanentna noc. Zatrzymało to wegetację roślin, co z kolei spowodowało najpierw wyginięcie dinozaurów roślinożernych, a potem mięsożernych. Na lądzie przeżyły tylko gryzonie w rodzaju prymitywnych szczurów, które żyły w norach (nie były więc uzależnione od światła słonecznego), żywiąc się korzonkami i odchodami dinozaurów. Kiedy dinozaury wyginęły, szczury wyszły na powierzchnię, dostrzegając swoją nową niszę ekologiczną. Ssaki skorzystały z szansy, jaką dała im natura, i już od 65 mln lat panują na Ziemi. Mimo nieco pesymistycznego scenariusza, wynikającego z odkrycia planet wokół innych gwiazd, nie ustają próby wykrycia sygnałów od hipotetycznych cywilizacji. Instytut SETI (Search for Extraterrestial Inteligence) co roku wynajmuje na kilka tygodni największe radioteleskopy świata i przeszukuje niebo w nadziei wykrycia inteligentnego sygnału na falach radiowych. Na razie bez powodzenia. I może nie należy się dziwić?
Więcej możesz przeczytać w 17/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.