"Zwierzolub" Joanny Irackiej to cotygodniowa porcja humanizmu w sprawie czworonogów, podawana tak łagodnie, że nawet nie wywołuje u widzów poczucia winy
W niedzielne przedpołudnia Polsat prezentuje serial "Sabrina - nastoletnia czarownica". Jest to historia nastolatki będącej pół kobietą, a pół czarownicą, mieszkającej w domu z dwiema zabawnymi ciotkami (kompletnymi czarownicami) i kotem. Ów kot, obdarzony ciekawą osobowością, to także kuzyn-czarownik, zamieniony w zwierzę za karę za jakieś przewinienie. Serial jest zabawny i zgrabnie łączy błyskotliwe obserwacje obyczajowe z postmodernistyczną metafizyką. Na dodatek do udziału w poszczególnych odcinkach zapraszane są największe gwiazdy show-businessu. Ale mnie najbardziej zaciekawił kot.
Jest coś charakterystycznego w podejściu autorów serialu do kota. Otóż jest on zabawny i ciekawy, bo... przypomina człowieka (a raczej czarownika). Tak naprawdę nie jest więc kotem. Ma osobowość - bo to nie kot. Jest inteligentny - bo to nie kot. Zresztą kiedyś kotem być przestanie i wróci do swojej poprzedniej ludzko-czarowniczej postaci. To typowe: tak najczęściej traktujemy także nasze zwierzęta - w myślach je uczłowieczamy.
Jak naprawdę wygląda świat czterech łap? Patrzę na swoje czworonogi leżące pokotem obok mego biurka, uważnie obserwujące, co robię. Zastanawiam się, czy czują, że piszę także o nich. Próbuję je zrozumieć i muszę przyznać, że udaje mi się to coraz lepiej, głównie dzięki pewnemu programowi, nadawanemu co sobotę przez Telewizję Polonia.
Program Joanny Irackiej "Zwierzolub" to w moim domu pozycja kultowa. Bez niego weekend traci sens. Co w nim takiego magicznego? Wszystko, co najprostsze. Młoda, ładna pani weterynarz odpowiada na żywo na pytania stawiane przez telewidzów, a dotyczące ich czworonogów. Wysłuchuje relacji o kłopotach, a potem spokojnie, z uśmiechem, ale i z pewnością wynikającą z wiedzy, wyjaśnia.
- Co mam zrobić z moją sunią - rzuca się na gości i ciągle szczeka. Czy to znaczy, że tak mnie kocha, a nienawidzi obcych? - pyta starsza kobieta.
Dr Iracka uśmiecha się wyrozumiale. Zapewne suczka panią kocha, ale może też boi się obcych. Powinna pani pokazać, że są pani przyjaciółmi; przywitać się z nimi, objąć ich...
Po chwili inny telefon: - Mój kot jest złośliwy. Gdy tylko wyjdę z domu, sika na moje łóżko...
I znowu uśmiech oraz spokojne wyjaśnienie: Nie może pani stosować ludzkiego sposobu myślenia do kota. On ma inną psychikę. Jeśli się załatwia na pani łóżko, to na pewno nie dlatego, że jest złośliwy. Złośliwość to cecha obca kotu. Trzeba poszukać przyczyny! Może czuje się zagrożony? Może w ten sposób protestuje?
Od słowa do słowa, od pytania do odpowiedzi powstaje w "Zwierzolubie" obraz nie tyle zwierząt, z którymi mieszkamy, ile nas samych: obraz naszej pychy, małostkowości, a czasem arogancji. To z nich bierze się przekonanie, że zwierzęta powinny myśleć i reagować tak jak my. Swoimi przywarami obdarzamy nasze czworonogi i do głowy nam nawet nie przyjdzie, by poznać ich prawdziwe charaktery. By poczytać książki o zwyczajach psów czy kotów, by w spokoju poobserwować ich reakcje i wyciągnąć wnioski. By oddać im głos.
Jakże często psy i koty trafiają do naszych domów jako zabawki. Dla dzieci lub dla nas samych. Nie traktujemy ich więc podmiotowo, lecz jak najbardziej przedmiotowo. Złościmy się potem, gdy szczekają, wyją lub sikają, pozostawione w mieszkaniu na długie godziny. Kupujemy szczeniaki, a potem, gdy wyrosną bardziej niż przewidywaliśmy, pozbywamy się ich, bo... są za duże do mieszkania.
"Zwierzolub" Joanny Irackiej to cotygodniowa porcja humanizmu w sprawie czworonogów podawana tak łagodnie, że nawet nie wywołuje u widzów poczucia winy. Niepostrzeżenie jednak zmienia nasz sposób patrzenia na domowe zwierzęta. Zaczynamy rozumieć ich problemy, poznawać oznaki złego samopoczucia, uczymy się ich języka. Bo nasze psy i koty rozmawiają z nami. Nie trzeba czekać do Wigilii, żeby się o tym przekonać. Najczęściej mówią oczami. Czasem głosem (choć bez słów), czasem zachowaniem.
Gdy chcemy wytresować psa i staramy się, żeby zrozumiał jakąś komendę, musimy wielokrotnie ją powtarzać i zadbać, by pies był skupiony na tym, co robimy. Ciekawe, że podobny schemat postępowania obowiązuje w obie strony. Otóż, jeśli chcemy zrozumieć psa, też musimy się skupić na tym, co on nam próbuje przekazać i starannie, wiele razy go obserwować. A potem kojarzyć (tu ukłon w stronę ludzkiej inteligencji): sytuację z zachowaniem psa. Jeśli nie okażemy się zbyt tępi, to i my damy się mu wytresować.
Moja psica Miecia jest duża i czarna. Gdy wypada z domu do ogródka, przeraża przypadkowych przechodniów. Przy furtce umieściłem zatem napis: "Uwaga, dziwny pies". Dlaczego dziwny, a nie zły? - zapytał kiedyś znajomy. Bo Miecia nie jest zła - odparłem - ale nie jest też stereotypowa. Ludziom zwykle nie chce się dostrzegać barwności charakteru psa. Tak więc na użytek tych, którzy nie znają świata czterech łap, napisałem, że jest "dziwna".
Jest coś charakterystycznego w podejściu autorów serialu do kota. Otóż jest on zabawny i ciekawy, bo... przypomina człowieka (a raczej czarownika). Tak naprawdę nie jest więc kotem. Ma osobowość - bo to nie kot. Jest inteligentny - bo to nie kot. Zresztą kiedyś kotem być przestanie i wróci do swojej poprzedniej ludzko-czarowniczej postaci. To typowe: tak najczęściej traktujemy także nasze zwierzęta - w myślach je uczłowieczamy.
Jak naprawdę wygląda świat czterech łap? Patrzę na swoje czworonogi leżące pokotem obok mego biurka, uważnie obserwujące, co robię. Zastanawiam się, czy czują, że piszę także o nich. Próbuję je zrozumieć i muszę przyznać, że udaje mi się to coraz lepiej, głównie dzięki pewnemu programowi, nadawanemu co sobotę przez Telewizję Polonia.
Program Joanny Irackiej "Zwierzolub" to w moim domu pozycja kultowa. Bez niego weekend traci sens. Co w nim takiego magicznego? Wszystko, co najprostsze. Młoda, ładna pani weterynarz odpowiada na żywo na pytania stawiane przez telewidzów, a dotyczące ich czworonogów. Wysłuchuje relacji o kłopotach, a potem spokojnie, z uśmiechem, ale i z pewnością wynikającą z wiedzy, wyjaśnia.
- Co mam zrobić z moją sunią - rzuca się na gości i ciągle szczeka. Czy to znaczy, że tak mnie kocha, a nienawidzi obcych? - pyta starsza kobieta.
Dr Iracka uśmiecha się wyrozumiale. Zapewne suczka panią kocha, ale może też boi się obcych. Powinna pani pokazać, że są pani przyjaciółmi; przywitać się z nimi, objąć ich...
Po chwili inny telefon: - Mój kot jest złośliwy. Gdy tylko wyjdę z domu, sika na moje łóżko...
I znowu uśmiech oraz spokojne wyjaśnienie: Nie może pani stosować ludzkiego sposobu myślenia do kota. On ma inną psychikę. Jeśli się załatwia na pani łóżko, to na pewno nie dlatego, że jest złośliwy. Złośliwość to cecha obca kotu. Trzeba poszukać przyczyny! Może czuje się zagrożony? Może w ten sposób protestuje?
Od słowa do słowa, od pytania do odpowiedzi powstaje w "Zwierzolubie" obraz nie tyle zwierząt, z którymi mieszkamy, ile nas samych: obraz naszej pychy, małostkowości, a czasem arogancji. To z nich bierze się przekonanie, że zwierzęta powinny myśleć i reagować tak jak my. Swoimi przywarami obdarzamy nasze czworonogi i do głowy nam nawet nie przyjdzie, by poznać ich prawdziwe charaktery. By poczytać książki o zwyczajach psów czy kotów, by w spokoju poobserwować ich reakcje i wyciągnąć wnioski. By oddać im głos.
Jakże często psy i koty trafiają do naszych domów jako zabawki. Dla dzieci lub dla nas samych. Nie traktujemy ich więc podmiotowo, lecz jak najbardziej przedmiotowo. Złościmy się potem, gdy szczekają, wyją lub sikają, pozostawione w mieszkaniu na długie godziny. Kupujemy szczeniaki, a potem, gdy wyrosną bardziej niż przewidywaliśmy, pozbywamy się ich, bo... są za duże do mieszkania.
"Zwierzolub" Joanny Irackiej to cotygodniowa porcja humanizmu w sprawie czworonogów podawana tak łagodnie, że nawet nie wywołuje u widzów poczucia winy. Niepostrzeżenie jednak zmienia nasz sposób patrzenia na domowe zwierzęta. Zaczynamy rozumieć ich problemy, poznawać oznaki złego samopoczucia, uczymy się ich języka. Bo nasze psy i koty rozmawiają z nami. Nie trzeba czekać do Wigilii, żeby się o tym przekonać. Najczęściej mówią oczami. Czasem głosem (choć bez słów), czasem zachowaniem.
Gdy chcemy wytresować psa i staramy się, żeby zrozumiał jakąś komendę, musimy wielokrotnie ją powtarzać i zadbać, by pies był skupiony na tym, co robimy. Ciekawe, że podobny schemat postępowania obowiązuje w obie strony. Otóż, jeśli chcemy zrozumieć psa, też musimy się skupić na tym, co on nam próbuje przekazać i starannie, wiele razy go obserwować. A potem kojarzyć (tu ukłon w stronę ludzkiej inteligencji): sytuację z zachowaniem psa. Jeśli nie okażemy się zbyt tępi, to i my damy się mu wytresować.
Moja psica Miecia jest duża i czarna. Gdy wypada z domu do ogródka, przeraża przypadkowych przechodniów. Przy furtce umieściłem zatem napis: "Uwaga, dziwny pies". Dlaczego dziwny, a nie zły? - zapytał kiedyś znajomy. Bo Miecia nie jest zła - odparłem - ale nie jest też stereotypowa. Ludziom zwykle nie chce się dostrzegać barwności charakteru psa. Tak więc na użytek tych, którzy nie znają świata czterech łap, napisałem, że jest "dziwna".
Więcej możesz przeczytać w 18/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.