Coraz bogatsza jest oferta dla tych, którzy biorą urlop poza sezonem
Szefowie przedsiębiorstw coraz częściej proponują podwładnym: dam urlop, bardzo chętnie, ale w kwietniu, listopadzie. Wszystko po to - jak twierdzą - by pracownicy mogli tanio wypocząć, a firma przez cały rok funkcjonowała na pełnych obrotach. Nowa moda na pozasezonowy urlop jest dla właścicieli biur podróży doskonałą szansą zarobienia dużych pieniędzy także podczas tzw. martwego sezonu.
- Wbrew pozorom Polacy odpoczywają niewiele. Ponad 60 proc. ustawowego urlopu pozostaje nie wykorzystane. Dlatego nierzadko pracodawcy muszą podwładnych do tych urlopów zmuszać. Coraz częściej firmy dbają o tworzenie rezerw finansowych. Odkładanie urlopów negatywnie wpływa na finanse firmy. Wreszcie - skumulowanie nie wykorzystanych wolnych dni przez zbyt wielu pracowników może po prostu zakłócić prawidłowe funkcjonowanie firmy. Wystarczy sobie wyobrazić, że nagle wszyscy chcą wypocząć jednocześnie - przekonuje Paweł Kastory z agencji reklamowej Corporate Profiles/DDB.
- W Polsce cały czas ogromną rolę odgrywa tradycja - mówi Olgierd Budrewicz, podróżnik. - Dla większości z nas, bez względu na to, gdzie pracujemy i jaki jest nasz status majątkowy, lato powinno być latem, a odpoczynek musi przypadać na najcieplejsze miesiące: od czerwca do września. Tak było przed wojną, tak jest i teraz. Pracodawcom trudno jest przekonać podwładnych, którzy mają dzieci, by nie wyjeżdżali w sierpniu, lecz w marcu. Tymczasem w dzisiejszych czasach latem można się cieszyć przez cały rok. Wystarczy wsiąść do samolotu, by za kilka godzin znaleźć się w tropiku.
- Niestety, wciąż brakuje w Polsce podziału terminów wakacyjnych. Wszystkie dzieci mają letnią przerwę jednocześnie. To nie sprzyja ani urlopowiczom z dziećmi, ani ich pracodawcom, ani biurom turystycznym. Tymczasem w całej Europie ustawodawcy tak sterują terminami wakacji, by infrastruktura turystyczna została wykorzystana do maksimum. W Niemczech każdy land ma inny termin wakacji, bo urlop dla wszystkich jednocześnie sparaliżowałby państwo. Podobnie inne kraje - przypomina Krzysztof Piątek z Neckermanna.
Dużo łatwiej jest negocjować pracodawcom z młodymi pracownikami, którzy dzieci w wieku szkolnym jeszcze nie mają, a urlop najczęściej chcą spędzić za granicą. - Szefowie stosują przeróżne formy zachęty, by pracownik zgodził się wyjechać wiosną czy skorzystać z kolejnego "najdłuższego weekendu w roku". Wszystkie te naciski są nieformalne i na ogół nie mają charakteru ultimatum - mówi Marzena Winczo-Gasik z SMG/KRC. - Kompromis można uzyskać tylko w drodze negocjacji z pracownikiem. Rzeczowe argumenty są przeważnie najskuteczniejsze. Są szefowie, którzy stosują proste zabiegi socjotechniczne. Służą podwładnym własnym przykładem, wybierając się na urlop w marcu i udowadniając, że to może być dla nich korzystne. Przyjeżdżają opaleni i pełni optymizmu z wypisanym na twarzy hasłem: "Warto".
Zdarza się, że wysłanie na pozasezonowy urlop jest z punktu widzenia dobrego szefa koniecznością. W kwietniu najczęściej mamy dość i pracy, i pracodawców. Kilka czy kilkanaście dni wypoczynku jest znakomitym sposobem, by powróciła chęć do życia i pracy. Pracownicy, którzy spędzili wiosenny urlop z rodziną, są przez następne miesiące znacznie wydajniejsi i bardziej przydatni w firmie niż osoby zmęczone i zestresowane.
- Coraz bogatsza jest oferta dla tych, którzy chcą wypocząć wiosną, ale w pełni korzystać z upałów i słońca. Ceny pobytów są wówczas nawet o połowę niższe. Za dwutygodniowe wczasy na Wyspach Kanaryjskich w czterogwiazdkowym hotelu nasz klient w sierpniu zapłaci ponad tysiąc dolarów, podczas gdy w marcu około sześciuset - przypomina Dorota Juszkiewicz z Orbisu. - Baza turystyczna jest na świecie olbrzymia. Restauratorzy, przewoźnicy, hotelarze marzą o tym, by sezon trwał cały rok. Dlatego obniżają ceny i wymyślają naprawdę atrakcyjne oferty. Wyjazdy, szczególnie te poza sezonem, tanieją z roku na rok. Dziś nie ma już żadnego problemu z błyskawiczną zamianą polskiej pluchy na błękitne nie- bo - przekonuje Olgierd Budrewicz. - Podczas tzw. martwego sezonu powodzeniem cieszą się zwłaszcza oferty wypoczynku w ciepłych krajach. W marcu czy kwietniu nasi klienci wybierają przeważnie Maroko i Tunezję oraz Egipt. Ci najbardziej zamożni korzystają ze znacznie tańszych niż w sezonie ofert wyjazdów do krajów egzotycznych: Malezji i Tajlandii, gdzie temperatury przekraczają 30 stopni Celsjusza - mówi Andrzej Chludziński z Rainbow Tours.
Najpopularniejszymi kierunkami pozasezonowych wyjazdów pozostają wybrzeże Atlantyku, Wyspy Kanaryjskie, Tunezja, Cypr i Egipt. Na przełomie maja i czerwca - także Grecja i "kontynentalna" Hiszpania. Poza sezonem za całkiem rozsądną cenę można się też wybrać do Tajlandii, Malezji czy na Cejlon. Właśnie tam można uciec od niedogodności polskiego klimatu. - Gdyby nie pozasezonowa oferta cenowa, wiele osób nigdy by się nie zdecydowało na wyjazd do egzotycznych krajów - przekonują touroperatorzy.
W kwietniu czy październiku we wszystkich popularnych centrach turystycznych jest znacznie mniej tłoczno. Dla wielbicieli dyskotek i nocnego życia nie jest to argumentem, ale turyści, którzy chcą zwiedzić znane muzeum w Rzymie czy Paryżu, właśnie poza sezonem mają ku temu najlepsze warunki. Nie trzeba wówczas błyskawicznie przemykać po korytarzach, ledwie rzucając okiem na arcydzieła mistrzów. - Nie bez znaczenia są też dużo tańsze poza sezonem bilety wstępu do większości placówek kulturalnych, muzeów i galerii - dodaje Edi Pyrek, globtroter. Eskapady poza sezonem powinni rozważyć także szukający okazji do eleganckiego ubrania się za niewygórowaną cenę. Właśnie wtedy w państwach Europy Zachodniej królują obniżki - także towarów markowych, również uznanych kreatorów.
Wiosną lub jesienią wyjazdy zagraniczne są tańsze m.in. dzięki obniżkom cen biletów lotniczych. Lecąc do portu europejskiego, można zaoszczędzić nawet jedną trzecią ceny. W marcu i kwietniu, a często i w maju, większość przewoźników organizuje akcje promocyjne. - Jeszcze więcej mogą zyskać turyści, którzy wybierają się poza sezonem do Stanów Zjednoczonych. Zniżki na bilety na tej trasie dochodzą nawet do 40 proc. Nieco mniej zaoszczędzą wybierający się do Azji, Afryki i Ameryki Południowej. Promocje nie są regularne i nie przekraczają 15 proc. - mówi Szymon Majewski z KLM. - "Niski sezon" dla przewoźników lotniczych to listopad i luty. Ceny przelotów są wówczas naprawdę niewysokie. Niektóre oferty wręcz szokują klientów - dodaje Joanna Skoczylas z AlItalii.
Oprócz wczasów pobytowych biura podróży przygotowują również propozycje na tzw. długie weekendy. W Polsce pracownicy biorąc tylko trzy dni urlopu, często mogą wypoczywać cały tydzień. Tak jest prawie zawsze na początku maja oraz w okresie Bożego Ciała. - Najpopularniejsze są wtedy "objazdówki". Powodzeniem cieszą się wycieczki do Pragi, Budapesztu oraz do krajów Beneluksu. W ciągu tygodnia można mnóstwo zwiedzić i to przeważnie niewielkim kosztem - zachęca Chludziński. Wyjazd na kilka dni poprzedzających "długi weekend" jest tym popularniejszy, że wielu pracodawców z zasady nie daje pracownikom więcej niż dwa tygodnie urlopu jednorazowo. Dlatego ci ostatni tak chętnie biorą trzy dni urlopu, by wypoczywać cały tydzień. Wiele firm stara się nie ingerować w plan urlopowy pracowników, licząc jednocześnie na ich rozsądek. - Pracownik może brać urlop, kiedy chce. Nie zachęcamy go do konkretnych terminów. Jedynym warunkiem jest wcześniejsze zawiadomienie szefa o swoich planach - mówi Inga Kasak z Hewlett-Packard.
Fundowanie urlopu pracownikom stało się modne dopiero w ostatnich sezonach. Dlatego firmy nie potrafią jeszcze współpracować z biurami podróży, negocjując z nimi rabaty bądź wykupując wczasy dla swojego pracownika. Wkrótce jednak stanie się to normą, a wczasy w marcu, szczególnie dla kadry menedżerskiej w dużych spółkach, będzie finansował pracodawca.
- Wbrew pozorom Polacy odpoczywają niewiele. Ponad 60 proc. ustawowego urlopu pozostaje nie wykorzystane. Dlatego nierzadko pracodawcy muszą podwładnych do tych urlopów zmuszać. Coraz częściej firmy dbają o tworzenie rezerw finansowych. Odkładanie urlopów negatywnie wpływa na finanse firmy. Wreszcie - skumulowanie nie wykorzystanych wolnych dni przez zbyt wielu pracowników może po prostu zakłócić prawidłowe funkcjonowanie firmy. Wystarczy sobie wyobrazić, że nagle wszyscy chcą wypocząć jednocześnie - przekonuje Paweł Kastory z agencji reklamowej Corporate Profiles/DDB.
- W Polsce cały czas ogromną rolę odgrywa tradycja - mówi Olgierd Budrewicz, podróżnik. - Dla większości z nas, bez względu na to, gdzie pracujemy i jaki jest nasz status majątkowy, lato powinno być latem, a odpoczynek musi przypadać na najcieplejsze miesiące: od czerwca do września. Tak było przed wojną, tak jest i teraz. Pracodawcom trudno jest przekonać podwładnych, którzy mają dzieci, by nie wyjeżdżali w sierpniu, lecz w marcu. Tymczasem w dzisiejszych czasach latem można się cieszyć przez cały rok. Wystarczy wsiąść do samolotu, by za kilka godzin znaleźć się w tropiku.
- Niestety, wciąż brakuje w Polsce podziału terminów wakacyjnych. Wszystkie dzieci mają letnią przerwę jednocześnie. To nie sprzyja ani urlopowiczom z dziećmi, ani ich pracodawcom, ani biurom turystycznym. Tymczasem w całej Europie ustawodawcy tak sterują terminami wakacji, by infrastruktura turystyczna została wykorzystana do maksimum. W Niemczech każdy land ma inny termin wakacji, bo urlop dla wszystkich jednocześnie sparaliżowałby państwo. Podobnie inne kraje - przypomina Krzysztof Piątek z Neckermanna.
Dużo łatwiej jest negocjować pracodawcom z młodymi pracownikami, którzy dzieci w wieku szkolnym jeszcze nie mają, a urlop najczęściej chcą spędzić za granicą. - Szefowie stosują przeróżne formy zachęty, by pracownik zgodził się wyjechać wiosną czy skorzystać z kolejnego "najdłuższego weekendu w roku". Wszystkie te naciski są nieformalne i na ogół nie mają charakteru ultimatum - mówi Marzena Winczo-Gasik z SMG/KRC. - Kompromis można uzyskać tylko w drodze negocjacji z pracownikiem. Rzeczowe argumenty są przeważnie najskuteczniejsze. Są szefowie, którzy stosują proste zabiegi socjotechniczne. Służą podwładnym własnym przykładem, wybierając się na urlop w marcu i udowadniając, że to może być dla nich korzystne. Przyjeżdżają opaleni i pełni optymizmu z wypisanym na twarzy hasłem: "Warto".
Zdarza się, że wysłanie na pozasezonowy urlop jest z punktu widzenia dobrego szefa koniecznością. W kwietniu najczęściej mamy dość i pracy, i pracodawców. Kilka czy kilkanaście dni wypoczynku jest znakomitym sposobem, by powróciła chęć do życia i pracy. Pracownicy, którzy spędzili wiosenny urlop z rodziną, są przez następne miesiące znacznie wydajniejsi i bardziej przydatni w firmie niż osoby zmęczone i zestresowane.
- Coraz bogatsza jest oferta dla tych, którzy chcą wypocząć wiosną, ale w pełni korzystać z upałów i słońca. Ceny pobytów są wówczas nawet o połowę niższe. Za dwutygodniowe wczasy na Wyspach Kanaryjskich w czterogwiazdkowym hotelu nasz klient w sierpniu zapłaci ponad tysiąc dolarów, podczas gdy w marcu około sześciuset - przypomina Dorota Juszkiewicz z Orbisu. - Baza turystyczna jest na świecie olbrzymia. Restauratorzy, przewoźnicy, hotelarze marzą o tym, by sezon trwał cały rok. Dlatego obniżają ceny i wymyślają naprawdę atrakcyjne oferty. Wyjazdy, szczególnie te poza sezonem, tanieją z roku na rok. Dziś nie ma już żadnego problemu z błyskawiczną zamianą polskiej pluchy na błękitne nie- bo - przekonuje Olgierd Budrewicz. - Podczas tzw. martwego sezonu powodzeniem cieszą się zwłaszcza oferty wypoczynku w ciepłych krajach. W marcu czy kwietniu nasi klienci wybierają przeważnie Maroko i Tunezję oraz Egipt. Ci najbardziej zamożni korzystają ze znacznie tańszych niż w sezonie ofert wyjazdów do krajów egzotycznych: Malezji i Tajlandii, gdzie temperatury przekraczają 30 stopni Celsjusza - mówi Andrzej Chludziński z Rainbow Tours.
Najpopularniejszymi kierunkami pozasezonowych wyjazdów pozostają wybrzeże Atlantyku, Wyspy Kanaryjskie, Tunezja, Cypr i Egipt. Na przełomie maja i czerwca - także Grecja i "kontynentalna" Hiszpania. Poza sezonem za całkiem rozsądną cenę można się też wybrać do Tajlandii, Malezji czy na Cejlon. Właśnie tam można uciec od niedogodności polskiego klimatu. - Gdyby nie pozasezonowa oferta cenowa, wiele osób nigdy by się nie zdecydowało na wyjazd do egzotycznych krajów - przekonują touroperatorzy.
W kwietniu czy październiku we wszystkich popularnych centrach turystycznych jest znacznie mniej tłoczno. Dla wielbicieli dyskotek i nocnego życia nie jest to argumentem, ale turyści, którzy chcą zwiedzić znane muzeum w Rzymie czy Paryżu, właśnie poza sezonem mają ku temu najlepsze warunki. Nie trzeba wówczas błyskawicznie przemykać po korytarzach, ledwie rzucając okiem na arcydzieła mistrzów. - Nie bez znaczenia są też dużo tańsze poza sezonem bilety wstępu do większości placówek kulturalnych, muzeów i galerii - dodaje Edi Pyrek, globtroter. Eskapady poza sezonem powinni rozważyć także szukający okazji do eleganckiego ubrania się za niewygórowaną cenę. Właśnie wtedy w państwach Europy Zachodniej królują obniżki - także towarów markowych, również uznanych kreatorów.
Wiosną lub jesienią wyjazdy zagraniczne są tańsze m.in. dzięki obniżkom cen biletów lotniczych. Lecąc do portu europejskiego, można zaoszczędzić nawet jedną trzecią ceny. W marcu i kwietniu, a często i w maju, większość przewoźników organizuje akcje promocyjne. - Jeszcze więcej mogą zyskać turyści, którzy wybierają się poza sezonem do Stanów Zjednoczonych. Zniżki na bilety na tej trasie dochodzą nawet do 40 proc. Nieco mniej zaoszczędzą wybierający się do Azji, Afryki i Ameryki Południowej. Promocje nie są regularne i nie przekraczają 15 proc. - mówi Szymon Majewski z KLM. - "Niski sezon" dla przewoźników lotniczych to listopad i luty. Ceny przelotów są wówczas naprawdę niewysokie. Niektóre oferty wręcz szokują klientów - dodaje Joanna Skoczylas z AlItalii.
Oprócz wczasów pobytowych biura podróży przygotowują również propozycje na tzw. długie weekendy. W Polsce pracownicy biorąc tylko trzy dni urlopu, często mogą wypoczywać cały tydzień. Tak jest prawie zawsze na początku maja oraz w okresie Bożego Ciała. - Najpopularniejsze są wtedy "objazdówki". Powodzeniem cieszą się wycieczki do Pragi, Budapesztu oraz do krajów Beneluksu. W ciągu tygodnia można mnóstwo zwiedzić i to przeważnie niewielkim kosztem - zachęca Chludziński. Wyjazd na kilka dni poprzedzających "długi weekend" jest tym popularniejszy, że wielu pracodawców z zasady nie daje pracownikom więcej niż dwa tygodnie urlopu jednorazowo. Dlatego ci ostatni tak chętnie biorą trzy dni urlopu, by wypoczywać cały tydzień. Wiele firm stara się nie ingerować w plan urlopowy pracowników, licząc jednocześnie na ich rozsądek. - Pracownik może brać urlop, kiedy chce. Nie zachęcamy go do konkretnych terminów. Jedynym warunkiem jest wcześniejsze zawiadomienie szefa o swoich planach - mówi Inga Kasak z Hewlett-Packard.
Fundowanie urlopu pracownikom stało się modne dopiero w ostatnich sezonach. Dlatego firmy nie potrafią jeszcze współpracować z biurami podróży, negocjując z nimi rabaty bądź wykupując wczasy dla swojego pracownika. Wkrótce jednak stanie się to normą, a wczasy w marcu, szczególnie dla kadry menedżerskiej w dużych spółkach, będzie finansował pracodawca.
Więcej możesz przeczytać w 18/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.