Polscy narodowcy zorganizowali nam w Sejmie spektakl licytacji na trupy
W cieniu konfliktu bałkańskiego i tragedii Albańczyków z Kosowa w polskim Sejmie rozegrała się idiotyczna wojna o przeszłość. Zaczęło się od ustawy o ochronie miejsc pamięci narodowej. Po przeanalizowaniu organizacyjnych możliwości ochrony kilkudziesięciu tysięcy takich miejsc zredukowano ją do ochrony kilku najbardziej znanych miejsc zagłady. Rząd chciał wzmocnić słabe państwo szczegółową ustawą. Rezultatem była poniżająca powtórka z historii PRL. Najpierw pozwolono skinom wejść do Oświęcimia i urządzić tam demonstrację polskości. Dlaczego? Proste. Nieśli sztandar narodowy. Fakt, że skini używają sztandarów jak dzicy ludzie dzid, nie przeszkodził policji. Za kunktatorstwo przyszło płacić: wkrótce na żwirowisku wyrósł las krzyży. W ten sposób rosła stawka w wojnie o przeszłość. Kościół nie mógł pomóc, skoro państwo pozwoliło fanatykom rozpocząć kolejną wojnę o pamięć. Zaczęto dzielić martwych Żydów i Polaków. Nasi narodowcy słabo czytali historię Holocaustu. Polscy Żydzi ginęli w Treblince, Sobiborze, Chełmie. W Oświęcimiu ginęli dziesiątkami tysięcy głównie Żydzi z innych krajów europejskich. W szczycie "ostatecznego rozwiązania" wprost z rampy kolejowej szło do gazu 12 tys. Żydów dziennie. Dlatego sprawa żwirowiska ma taki międzynarodowy rezonans. Czy to się polskim narodowcom podoba czy nie, zorganizowali nam w Sejmie spektakl licytacji na trupy, który poprzednio zafundowali Polsce moczarowcy-komuniści w końcówce lat 60. Jednocząca się Europa nie jest rozdarta między koncepcją państw narodowych, czyli Europy ojczyzn, a federacyjną - Stanami Zjednoczonymi Europy. To jest wyłącznie spór medialny, nawet nie intelektualny. Podziały, które biegną przez państwa, społeczeństwa i narody, sprowadzają się do odczuwania, rozumienia i obrony przez Europejczyków idei Europy, jej standardów ludzkich, społecznych i kulturalnych. Toczy się w Polsce zimna, a gdzie indziej gorąca wojna o to, czy nasza cywilizacja pozwala na odmienność, czy jest tolerancyjna wobec mniejszości, czy rozwiązuje konflikty wiary w duchu wojen religijnych czy negocjacji i dialogu. Pytanie brzmi: czy Europejczycy obronią Europę? Już wiemy, że nie udaje im się to bez Amerykanów... Konflikt w Kosowie, który dziesięć lat temu rozpoczął Milos?ević, jest tylko najjaskrawszym przykładem wojen o przeszłość, które dzielą Europę. Za jaką cenę warto szukać Kosowego Pola?
Więcej możesz przeczytać w 19/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.