Zazdrościmy skuteczności policji w Nowym Jorku. Ale obecny poziom bezpieczeństwa osiągnięto tam po sześciu latach wprowadzania specjalnych programów walki z przestępczością
Słuchając relacji z konferencji prasowych opozycji, odnoszę wrażenie, że jej liderzy zadowoleni byliby tylko wtedy, gdyby w Polsce działo się źle. Na szczęście czarne scenariusze, którymi nas od dłuższego czasu karmią, nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Reformy wywołały być może trochę zamieszania, ale z tym trzeba się liczyć przy każdej zmianie tego kalibru. Na pewno nie spowodowały żadnych zakłóceń w funkcjonowaniu państwa. Wręcz przeciwnie, widać już pierwsze efekty wprowadzonych przekształceń w administracji i policji.
Według kwietniowych badań opinii społecznej, oceny dotyczące bezpieczeństwa zarówno życia publicznego, jak i osobistego są najlepsze od początków zmian systemu politycznego w naszym kraju, czyli od dziesięciu lat! W porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego aż o 11 proc. wzrosła liczba osób przekonanych, że Polska jest krajem, w którym żyje się bezpiecznie. Przeciwnego zdania było o 12 proc. ankietowanych mniej niż rok temu. Po raz pierwszy wyraźnie poprawiła się ocena bezpieczeństwa osobistego. O 5 proc. wzrosła liczba Polaków, którzy nie obawiają się, że mogliby się stać ofiarą przestępstw. Takich rezultatów nie było od 1996 r., kiedy odnotowano wyraźny wzrost zagrożenia przestępczością. Jeśli dobrze pamiętam, był to okres rządów koalicji SLD-PSL, o czym niektórzy politycy całkowicie zapomnieli. Ta dziwna amnezja jest zapewne wynikiem braku jakichkolwiek działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa w tamtym okresie. Tymczasem praca policji toczy się nowym, wytyczonym przez reformę trybem. Przesunięcie 4 tys. funkcjonariuszy do służby patrolowej oraz rozbudowa służb dzielnicowych spowodowały, że na naszych osiedlach, w dzielnicach i wsiach czujemy się bezpieczniej. Dzieje się tak pomimo alarmujących doniesień przekazywanych i nagłaśnianych przez niektóre media i opozycję. Sukcesy odnoszą też wyspecjalizowane oddziały policji. Wystarczy sięgnąć choćby do przykładów z ostatnich kilku dni - przechwycenie transportu ponad 30 kg haszyszu w jednym z warszawskich hoteli czy schwytanie dzięki współpracy z Interpolem dwóch podejrzanych o dokonanie napadu na konwój bankowy pod Wrocławiem. Często zazdrościmy skuteczności policji w Nowym Jorku. Niewiele osób ma jednak świadomość, że obecny poziom bezpieczeństwa osiągnięto tam po sześciu latach wprowadzania specjalnych programów walki z przestępczością. Podobnie przedstawia się sprawa z reformą administracji publicznej. Od kilku tygodni odwiedzam województwa, monitorując wdrażanie reform w tzw. terenie. Podczas spotkań z wojewodami, dyrektorami wydziałów urzędów wojewódzkich i funkcjonariuszami służb podległych wojewodzie mam okazję poznać problemy, którymi żyją regiony. Występujące gdzieniegdzie braki w reformie ustrojowej, widziane oczami wdrażających ją urzędników, pozwalają na przygotowanie szybkich rozwiązań legislacyjnych i administracyjnych. Moich rozmówców zachęcam przede wszystkim do dyskusji i opowiedzenia o trudnościach, nie zaś chwalenia się przed ministrem. Nie zawsze przychodzi to łatwo. Może niektórzy przyzwyczajeni są jeszcze do "gospodarskich wizyt" pierwszego sekretarza, podczas których należało nie narzekać i siedzieć cicho, chowając za plecami ręce umorusane farbą po "malowaniu na zielono trawników w województwie". Pamiętam, jak podczas spotkania w Małopolsce urzędnicy wojewódzcy w randze kierowników wydziałów rozpoczynali każdą wypowiedź przeprosinami, że "taki prosty urzędnik niskiego szczebla ośmiela się mówić". Czy należy przypisać to jedynie specyfice galicyjskich urzędów? Tematem numer jeden wszystkich spotkań pozostaje kwestia niedoszacowania budżetów, związana zarówno z brakiem funduszy na odprawy dla zwalnianych pracowników byłych urzędów, jak i niedostatecznym zabezpieczeniem finansowym niektórych ustawowych zadań nowych jednostek administracyjnych. Rada Ministrów kilka dni temu zapewniła już środki na refundacje kosztów zwolnień. Dotyczy to zwłaszcza tych powiatów, w których pracowało więcej osób, niż to było zapisane w kalkulacjach etatowych. Braki budżetowe rząd będzie musiał uzupełnić dotacjami celowymi. W tym wypadku każda decyzja będzie jednak wymagała rozwagi z powodu występujących gdzieniegdzie nieuzasadnionych apetytów oraz zbyt szybko rosnącego deficytu budżetu. Wbrew opinii lansowanej przez opozycję w nowych stolicach powiatowych odnalazłem więcej społecznego zapału skierowanego na ugruntowanie pozycji uzyskanej kilka miesięcy temu niż wszechobecnego narzekania na braki i trudności. Przykładem może być chociażby Skarżysko-Kamienna, w której z inicjatywy władz samorządowych prowadzona jest intensywna modernizacja sprzętu gaśniczego PSP oraz tworzy się centrum powiatowego zarządzania kryzysowego. Takich działań inspirowanych przez reformę jest znacznie więcej. Podczas podróży po kraju towarzyszy mi jedna refleksja. Po czterech miesiącach od rozpoczęcia reformy administracji wygląda na to, że nie popełniono zasadniczych błędów. Świadczy o tym chociażby niewielka liczba konfliktów lokalnych związanych z nową mapą administracyjną kraju. Wspólnie udało się nam osiągnąć cel, do którego bały się dążyć poprzednie rządy: dokonaliśmy efektywnej decentralizacji państwa.
Według kwietniowych badań opinii społecznej, oceny dotyczące bezpieczeństwa zarówno życia publicznego, jak i osobistego są najlepsze od początków zmian systemu politycznego w naszym kraju, czyli od dziesięciu lat! W porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego aż o 11 proc. wzrosła liczba osób przekonanych, że Polska jest krajem, w którym żyje się bezpiecznie. Przeciwnego zdania było o 12 proc. ankietowanych mniej niż rok temu. Po raz pierwszy wyraźnie poprawiła się ocena bezpieczeństwa osobistego. O 5 proc. wzrosła liczba Polaków, którzy nie obawiają się, że mogliby się stać ofiarą przestępstw. Takich rezultatów nie było od 1996 r., kiedy odnotowano wyraźny wzrost zagrożenia przestępczością. Jeśli dobrze pamiętam, był to okres rządów koalicji SLD-PSL, o czym niektórzy politycy całkowicie zapomnieli. Ta dziwna amnezja jest zapewne wynikiem braku jakichkolwiek działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa w tamtym okresie. Tymczasem praca policji toczy się nowym, wytyczonym przez reformę trybem. Przesunięcie 4 tys. funkcjonariuszy do służby patrolowej oraz rozbudowa służb dzielnicowych spowodowały, że na naszych osiedlach, w dzielnicach i wsiach czujemy się bezpieczniej. Dzieje się tak pomimo alarmujących doniesień przekazywanych i nagłaśnianych przez niektóre media i opozycję. Sukcesy odnoszą też wyspecjalizowane oddziały policji. Wystarczy sięgnąć choćby do przykładów z ostatnich kilku dni - przechwycenie transportu ponad 30 kg haszyszu w jednym z warszawskich hoteli czy schwytanie dzięki współpracy z Interpolem dwóch podejrzanych o dokonanie napadu na konwój bankowy pod Wrocławiem. Często zazdrościmy skuteczności policji w Nowym Jorku. Niewiele osób ma jednak świadomość, że obecny poziom bezpieczeństwa osiągnięto tam po sześciu latach wprowadzania specjalnych programów walki z przestępczością. Podobnie przedstawia się sprawa z reformą administracji publicznej. Od kilku tygodni odwiedzam województwa, monitorując wdrażanie reform w tzw. terenie. Podczas spotkań z wojewodami, dyrektorami wydziałów urzędów wojewódzkich i funkcjonariuszami służb podległych wojewodzie mam okazję poznać problemy, którymi żyją regiony. Występujące gdzieniegdzie braki w reformie ustrojowej, widziane oczami wdrażających ją urzędników, pozwalają na przygotowanie szybkich rozwiązań legislacyjnych i administracyjnych. Moich rozmówców zachęcam przede wszystkim do dyskusji i opowiedzenia o trudnościach, nie zaś chwalenia się przed ministrem. Nie zawsze przychodzi to łatwo. Może niektórzy przyzwyczajeni są jeszcze do "gospodarskich wizyt" pierwszego sekretarza, podczas których należało nie narzekać i siedzieć cicho, chowając za plecami ręce umorusane farbą po "malowaniu na zielono trawników w województwie". Pamiętam, jak podczas spotkania w Małopolsce urzędnicy wojewódzcy w randze kierowników wydziałów rozpoczynali każdą wypowiedź przeprosinami, że "taki prosty urzędnik niskiego szczebla ośmiela się mówić". Czy należy przypisać to jedynie specyfice galicyjskich urzędów? Tematem numer jeden wszystkich spotkań pozostaje kwestia niedoszacowania budżetów, związana zarówno z brakiem funduszy na odprawy dla zwalnianych pracowników byłych urzędów, jak i niedostatecznym zabezpieczeniem finansowym niektórych ustawowych zadań nowych jednostek administracyjnych. Rada Ministrów kilka dni temu zapewniła już środki na refundacje kosztów zwolnień. Dotyczy to zwłaszcza tych powiatów, w których pracowało więcej osób, niż to było zapisane w kalkulacjach etatowych. Braki budżetowe rząd będzie musiał uzupełnić dotacjami celowymi. W tym wypadku każda decyzja będzie jednak wymagała rozwagi z powodu występujących gdzieniegdzie nieuzasadnionych apetytów oraz zbyt szybko rosnącego deficytu budżetu. Wbrew opinii lansowanej przez opozycję w nowych stolicach powiatowych odnalazłem więcej społecznego zapału skierowanego na ugruntowanie pozycji uzyskanej kilka miesięcy temu niż wszechobecnego narzekania na braki i trudności. Przykładem może być chociażby Skarżysko-Kamienna, w której z inicjatywy władz samorządowych prowadzona jest intensywna modernizacja sprzętu gaśniczego PSP oraz tworzy się centrum powiatowego zarządzania kryzysowego. Takich działań inspirowanych przez reformę jest znacznie więcej. Podczas podróży po kraju towarzyszy mi jedna refleksja. Po czterech miesiącach od rozpoczęcia reformy administracji wygląda na to, że nie popełniono zasadniczych błędów. Świadczy o tym chociażby niewielka liczba konfliktów lokalnych związanych z nową mapą administracyjną kraju. Wspólnie udało się nam osiągnąć cel, do którego bały się dążyć poprzednie rządy: dokonaliśmy efektywnej decentralizacji państwa.
Więcej możesz przeczytać w 19/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.