Lider przyszłości

Lider przyszłości

Dodano:   /  Zmieniono: 
Teleinformatyk, specjalista od mediów, negocjator - ten lub inny "zawód z przyszłością" można wybrać dopiero w klasie maturalnej, ale "umiejętności uniwersalne" warto w sobie kształcić od dzieciństwa
 - O karierze zawodowej trzeba myśleć już w szkole średniej. Nie ma nic gorszego niż maturzysta, który nie wie, co chce robić w życiu - mówi Małgorzata Harasimiuk z Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Nauk Ekonomicznych i Handlowych AIESEC.

Od początku lat 90. systematycznie rośnie wśród młodzieży popularność kariery jako jednego z głównych celów życiowych - wynika z badań CBOS. Ponad jedna trzecia uczniów szkół średnich uważa, że studiowanie i zdobycie dyplomu bardziej się opłaca niż szybkie podjęcie dobrze płatnej pracy. Jeszcze cztery lata temu 90 proc. Polaków za bezwzględny warunek zawodowego sukcesu uważało protekcję i znajomości (dopiero potem kwalifikacje i dobrze wykonywaną pracę). Dziś ponad trzy czwarte nastolatków twierdzi, że sukces zależy wyłącznie od nich samych. Wiek XXI przestanie być epoką podbijania karty zegarowej czy bezdyskusyjnego wykonywania poleceń szefa - przekonują analitycy rynku pracy. Według Krajowego Urzędu Pracy, w tym roku czołówkę "czarnej listy" bezrobotnych absolwentów tworzą referent ekonomiczny i administracyjno-biurowy, krawiec, sprzedawca, kucharz, technik rolnik, mechanik samochodowy i ślusarz. Okazuje się przy tym, że właściwie nie ma zawodu, który gwarantowałby bezproblemowe zdobycie dobrej pracy. Analitycy prześcigają się w tworzeniu list "bezpiecznych zawodów": specjalistów od inżynierii finansowej, telekomunikacji, informatyki, logistyki, telemarketingu, mediów i reklamy. - W cenie będą zawody związane z high-tech, zarządzanie produkcją, ale także human resources i psychologia społeczna. Czasy młodych gniewnych, którzy robili szybkie, błyskotliwe kariery dzięki entuzjazmowi i zaangażowaniu bezpowrotnie minęły. Nadchodzi era specjalistów. Ludzi, którzy oprócz wiedzy dysponują tzw. soft skills - przewiduje Wojciech Borsucki z Hill International.
Soft skills, czyli wrodzone lub nabyte cechy osobowości, są dziś przez pracodawców testowane na równi z wiedzą akademicką. Umiejętność współpracy z grupą i wywierania pozytywnego wpływu na ludzi, intuicja, otwartość, kreatywność, niekonwencjonalność myślenia, wielopłaszczyznowe widzenie problemu, wewnętrzna motywacja i odporność na stres często bywają ważniejsze niż świadectwo ukończenia specjalistycznego kursu. Cenna stała się wrodzona tolerancja, umiejętność komunikowania się w wielokulturowym środowisku i współpracy w ciągle zmieniającej się grupie - w erze globalizacji praca poza granicami własnego kraju stanie się normą.
Każdy, komu zależy na osiągnięciu zawodowego sukcesu, powinien też opanować sztukę autoprezentacji i przekonania do własnych racji. Nie bez przyczyny pierwsze miejsce na amerykańskiej "liście największych strachów" zajmuje obawa przed publicznym wystąpieniem (dopiero potem wymieniany jest lęk przed śmiercią i chorobą). - W erze wyrównywania osiągnięć technicznych znaczenie "kapitału ludzkiego" będzie rosło. Nastąpi także pewna zmiana stylu zarządzania i odejście od autorytarnej roli menedżera. Lider już dziś musi być twórczy. Jego rolą będzie przede wszystkim zarządzanie zespołem, często porozrzucanym po całym świecie, a także tworzenie wizji i motywowanie pracowników - przekonuje Małgorzata Mejer z Procter & Gamble.
Niezbędna do zrobienia kariery zawodowej jest "otwarta głowa", gotowość do ciągłego uczenia się, przekwalifikowywania i wszechstronność umiejętności. - Celem powinna się stać raczej gotowość do wielokrotnego bycia zatrudnianym niż sam fakt zatrudnienia. Średnio firma istnieje krócej, niż trwa aktywność zawodowa jej pracowników. Ludzie nie mogą się więc spodziewać, że będą związani z jednym pracodawcą przez całe życie. Powinni się skoncentrować na wybieraniu najlepszych firm i pogłębianiu doświadczenia i kwalifikacji - mówi Peter
Ferrigno z firmy Arthur Andersen.


IWONA MAJEWSKA-OPIEŁKA, psycholog, trener kadry kierowniczej: - Każda kolejna generacja jest lepiej przygotowana do funkcjonowania na rynku pracy. Dziś już dzieci umieją korzystać z komputera, Internetu, nowinek technicznych. To, czy w XXI w. staną się liderami, zależy jednak od ludzi, którzy karierę robią właśnie teraz. Polskich nastolatków nie uczy się odpowiedzialności, samodzielności. Sami dorośli niechętnie się tym dzielą, czują się bowiem zagrożeni przez świeżą energię i kreatywność. Niewątpliwie świadczy to o tym, że Polakom ciągle brakuje poczucia własnej wartości. Nikt się nie rodzi liderem. Cechy przywódcy można u siebie wykształcić, powtarzając aż do znudzenia: mogę, potrafię, jestem w stanie, oraz pozytywnie myśląc. Nastolatek musi zrezygnować z "programowania" swojego umysłu i zamiast oglądać bezmyślne gry komputerowe czy koszmarne kreskówki, wysilić się na jakąkolwiek pracę twórczą. Z drugiej strony młodzi Polacy po prostu nie mają czasu na spokojne zastanowienie się nad tym, co chcą robić w życiu. Nikt o tym z nimi nie rozmawia. Szkoły kładą zbyt duży nacisk na wiedzę akademicką, która szybko się dezaktualizuje, nie zaś na kształtowanie aktywności i umiejętności. W efekcie pięt- nastolatek staje przed poważnym wyborem drogi zawodowej, choć w ogóle nie jest do tego przygotowany.

Kto ma zatem największe szanse na zawodowy sukces? - Młodzi ludzie, którzy zaniedbując szkolne obowiązki, tworzą strony WWW albo poznają nowe technologie na pewno skorzystają na tym bardziej niż klasowi prymusi zawsze mający odrobione lekcje - uważa Joanna Czarnocka-Tworzyńska z SMG/KRC. Nie oznacza to jednak, że wiedza teoretyczna przestanie się liczyć. Przeciwnie - coraz częściej pytania o średnią ocen ze studiów pojawiają się w kwestionariuszach dla przyszłych pracowników międzynarodowych koncernów. Nie opłaca się już wieczne studiowanie, warto zaś skończyć studia przed czasem (zaliczając dwa lub trzy semestry w ciągu jednego), by potem dokształcić się na studiach podyplomowych, licencjackich albo móc się pochwalić jak największą liczbą staży i specjalistycznych kursów. - Nadchodzą czasy fachowców, dla których staranne wyższe wykształcenie stanie się wyłącznie podstawą do dalszej edukacji. Specjalista zostanie zastąpiony przez euroinżyniera: technicznego fachowca, ale równocześnie dobrego menedżera i ekonomistę. Dlatego na wielu naszych wydziałach wprowadza się kierunek "zarządzanie produkcją", a studenci IV i V roku mają w planie przedmiot "przygotowanie do wejścia na rynek pracy" - mówi Małgorzata Rąb z Biura Karier Politechniki Śląskiej. Magister opuszczający uczelnię powinien być przede wszystkim sprawnym zawodowo praktykiem. Tymczasem aż 35 proc. studentów uważa za swój "największy atut zawodowy" atrakcyjny wygląd - wynika z badań AIESEC. Wśród największej słabości wymienia się przede wszystkim brak doświadczenia zawodowego (żadnego nie ma prawie połowa ankietowanych), słaba znajomość języków obcych i lenistwo. Biegłym angielskim posługuje się jedynie czterech na dziesięciu młodych ludzi. - Znajomość tego języka - podobnie jak obsługa komputera czy swobodne poruszanie się po Internecie - dawno przestała być atutem. Dla ludzi, którzy chcą u nas pracować, musi być to tak oczywiste jak posiadanie dyplomu studiów. Punkty zbiera się za to za każdy kolejny obcy język i na przykład kurs MBA - twierdzą w Arthurze Andersenie, firmie uznanej przez studentów za naj- atrakcyjniejszego pracodawcę roku 1998.
Młodzi ludzie czują coraz silniejszą presję zdobywania zawodowego doświadczenia i orientacji na rynku pracy. Dni Kariery przyciągnęły w tym roku w samej Warszawie 12 tys. studentów. Na coroczne rekrutacje stażystów i pracowników do dużych międzynarodowych firm zgłasza się nawet po trzydzieści osób na jedno miejsce. Przejście przez wielostopniowe szczegółowe testy predyspozycyjne i rozmowy kwalifikacyjne jest na ogół trudniejsze niż zdanie egzaminów wstępnych na wyższe uczelnie. U kandydatów sprawdzana jest nie tylko wiedza teoretyczna, lecz także odporność na stres, poziom inteligencji (pytania typu: trawa ma się tak do łąki jak drzewo do...), skuteczność działania, empatia, zdolności przywódcze i umiejętność przygotowania strategii. Muszą rozwiązać anagram, wykonać skomplikowane mnożenie czy dopasować do siebie kilka kształtów. "Pole minowe" przechodzą najlepsi, choć - jak przyznają head hunterzy - z dwóch kandydatów o identycznych wynikach pracę zdobędzie ten o miłej osobowości i manierach dżentelmena.
- Tak duża konkurencja często prowadzi do paradoksu. Studenci obawiając się braku "doświadczenia" i trudności ze znalezieniem posady, decydują się na zawodowe praktyki często już na drugim roku studiów. Pracę zaczynają coraz młodsi, zaniedbując w efekcie naukę. Zdarza się, że podczas egzaminu studentowi dzwoni "komórka", po czym młody człowiek oznajmia profesorowi, że "musi niestety już wyjść, bo czeka klient". W ten sposób zapomina o dyplomie, a bez tego nie ma szans na zrobienie prawdziwej zawodowej kariery - zauważa Małgorzata Harasimiuk.
- Tymczasem doświadczenie to nie tylko pełnoetatowa praca zawodowa. Nawet tak mało ambitne zajęcie jak zbieranie truskawek jest dowodem na to, że młody człowiek chce być samodzielny i myśli o przyszłości - uważa Agnieszka Maciejewska z Ernst & Young.
O sukcesie zawodowym trzeba zacząć myśleć już w wieku kilkunastu lat. Spotkania młodzieży z przyszłymi pracodawcami stały się w wielu szkołach średnich standardem. Podczas nich młody człowiek słyszy najczęściej, że ma być aktywny, ambitny, żądny wiedzy, a zwłaszcza nowych doświadczeń. - Przyszłość będzie należała do utalentowanych indywidualności, które stawiają na wszechstronny rozwój - mówi Joanna Czarnocka-Tworzyńska. - Oprócz doświadczeń profesjonalnych, takich jak działalność w organizacjach studenckich, staże czy praktyki, wysoko premiowany jest również na przykład udział w obozach harcerskich, aktywność sportowa, organizowanie szkolnych imprez. Młody człowiek poznaje w ten sposób siebie, własne możliwości i ograniczenia, czego nie osiągnie, harcując po Internecie - dodaje. - Z tysiąca kandydatów o podobnych kwalifikacjach wychwytywani są ci, którzy potrafią udowodnić, że coś osiągnęli. Nie wystarczy powiedzieć: jestem dobrym przywódcą. Lepiej: kierowałem grupą przyjaciół przy zorganizowaniu wyprawy za koło podbiegunowe - sugeruje Małgorzata Mejer.
Czasami kandydat na lidera proszony jest o opowiedzenie o trudnej sytuacji osobistej, w jakiej się ostatnio znalazł. Sposób, w jaki pokonał trudności, jest dla pracodawcy znakiem, że podobnie zachowa się, próbując rozwiązać problem zawodowy. George Schenk z Schenk Institute przekonuje, że młodzi ludzie zbyt często nieświadomie sami przygotowują się do... porażki życiowej. Nie wierzą w pochwały starszych, bezkrytycznie poddając się krytyce rówieśników. W efekcie "równają w dół", a w dorosłym życiu zapragną kogoś, kto będzie nimi zarządzał - sami nie będą w stanie zmobilizować się do efektywności ani podjąć ryzyka.
- Nastolatek, który marzy o karierze informatyka czy księgowego, powinien zacząć od pracy w barze fast-food bądź na stacji benzynowej. Dużo ważniejsze od zajęcia jest bowiem trafienie na początku na dobrego szefa. Takiego, który ciągle zachęca do działania, podnosi poprzeczkę i docenia osiągnięcia. Każda okazja do sprawdzenia samego siebie daje pewność: jestem zawsze dobry niezależnie od tego, czy jestem menedżerem, czy czyszczę toalety - mówi George Schenk.
Więcej możesz przeczytać w 19/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor:
Współpraca: