Krzyżówka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Problem oświęcimskiego żwirowiska nie został rozwiązany przed tegorocznym Marszem Żywych, na czym zależało środowiskom żydowskim
Nie wydaje się też, by doczekał się rozwiązania przed papieską wizytą, na czym z kolei zdawało się zależeć stronie polskiej i Watykanowi. Przygotowana specjalnie "pod Świtonia" ustawa o ochronie byłych miejsc zagłady stwarza możliwość rozwiązania problemu poprzez działania administracyjne, zamiast stosowania przewlekłej procedury cywilnoprawnej, ale to też nie daje szans pozbycia się kłopotu z dnia na dzień. Najwyraźniej świadom tego Kazimierz Świtoń tworzy nowe fakty w postaci "kaplicy", wzniesionej bez zgody władz budowlanych i kościelnych i poświęconej ponoć w ostatni weekend przez "polskiego biskupa incognito". Oprócz prywatnych krzyży Świtonia - których obiecał bronić "wszystkimi dostępnymi środkami bez względu na nowe uwarunkowania prawne" - trzeba więc będzie usuwać jego prywatną świątyńkę.

- Krzyż papieski pozostanie, a decyzję o usunięciu pozostałych rząd podejmie we współpracy z Episkopatem - zapowiedział 10 maja premier Buzek, dodając, że działania podjęte zostaną w sposób niezwykle godny i odpowiedzialny, w miarę szybko i zgodnie z ustawą. Ale jedno zdaje się wykluczać drugie. Trzy dni później rzecznik premiera Krzysztof Luft stwierdził w rozmowie z "Wprost", że nie jest mu znany żaden plan czy kalendarz działań, gdyż trwa jeszcze ustawowe vacatio legis. Ustawa wchodzi w życie dwa tygodnie po opublikowaniu jej w "Dzienniku Ustaw". Dopiero wtedy minister spraw wewnętrznych i administracji może ogłosić rozporządzenie określające - po niezbędnych konsultacjach - strefę ochronną wokół byłego obozu Auschwitz-Birkenau. Po jego opublikowaniu (co też musi trochę potrwać) wojewoda małopolski może wydać decyzję prowadzącą do usunięcia Świtonia ze żwirowiska i usunięcia stamtąd jego krzyży. Taka decyzja będzie podlegać procedurze administracyjnej, z koniecznością doręczenia (a można iść o zakład, że Świtoń nie odbierze jej w terminie) i możliwością zaskarżenia. Zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego można wprawdzie nadać decyzji rygor natychmiastowej wykonalności, można też wyegzekwować ją w drodze przymusu, czego nie wykluczył wojewoda małopolski. - Ale to by oznaczało powrót do rządzenia metodą dekretów stanu wojennego, które też obowiązywały natychmiast, jeszcze przed ich formalnym ogłoszeniem i były egzekwowane siłą - uważa mecenas Karol Głogowski, pełnomocnik prawny Świtonia, zapewne świadom, że decyzja o usunięciu jego klienta siłą wzbudziłaby dezaprobatę niemałej części społeczeństwa. Głogowski zwraca uwagę na inną wypowiedź przedstawiciela rządu, że "odpowiednie służby są przygotowane do wykonania tej ustawy". - Odpowiednie, a nie "specjalne" - podkreśla. -Może to oznaczać na przykład nadzór budowlany, sanepid, komornika, a na nich są sposoby. Gdyby zamierzano wysłać jednostkę Grom, to rzeczywiście spadłoby to na Świtonia jak grom z jasnego nieba, że nawet nie zdążyłby się spalić. Ale to chyba nie wchodzi w rachubę. Zaś na komornika wystarczą często widły - rozważa mecenas. Ten szanowany łódzki adwokat o pięknym życiorysie, w czasach PRL przez 16 lat pozbawiony prawa wykonywania zawodu, jest pełnomocnikiem i obrońcą Kazimierza Świtonia we wszystkich sprawach karnych i cywilnych. Nie tai, że pozostaje pod urokiem swego klienta, którego zna z działalności opozycyjnej od 1977 r. - Ja pierwszy zinterpretowałem jego nazwisko jako "Świtoń - świt nowych czasów" - podkreśla. Zdaniem Głogowskiego, śmieszne są spekulacje prasowe, że to Janosz - były agent służb specjalnych PRL i formalny dzierżawca żwirowiska - inspirował Świtonia i manipulował nim i że cała sprawa krzyży to jakaś prowokacja, jak uznał Episkopat. - Było raczej odwrotnie. To Janosz, mający prawo dzierżawy żwirowiska do 2023 r., wpuścił tam Świtonia, który przerasta inteligencją wielu inteligentów - twierdzi. Kazimierz Świtoń ma dziś przeciw sobie zbiorową inteligencję polskiej legislatywy i egzekutywy, opinii międzynarodowej i Kościoła katolickiego, mocno już zirytowanego samozwańczą świętością tego obrońcy krzyży. W reportażu nadanym 11 maja późnym wieczorem przez telewizyjną Jedynkę jeden z księży użył wobec Świtonia słów, jakie nie pad- ły do tej pory ze strony żadnego ze świeckich krytyków jego "wojny krzyżowej": że Bóg, na którego powołuje się Świtoń, to "Gott mit uns" na pasach nazistów, a jego "Apel do Polaków" przesiąknięty obłędem żydowskiego zagrożenia przypomina "Mein Kampf". Władze samorządowe i społeczeństwo Oświęcimia - początkowo sprzyjające Świtoniowi - zapowiedziały désintéressement. Jego stronę trzyma zaś - prócz Radia Maryja i mecenasa Głogowskiego, który zapowiada: "Świtonia nie oddamy" - paradoksalnie cała koncepcja ustrojowa Rzeczypospolitej: "demokratycznego państwa prawnego", w którym nie ma miejsca na nadzwyczajne i pozaprawne działania państwa wobec obywatela. Nawet jeśli nadużywa on pełni praw i wolności, przyprawiając całą resztę o zbiorowy ból głowy.

Więcej możesz przeczytać w 21/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.